MARTWA NATURA SZKOLNICTWA
No to mamy przedostatni tomik „Blue Period”. Przynajmniej na jakiś czas – i to pewnie dłuższy czas, bo ten trzynasty to w Japonii wyszedł w październiku minionego roku, a czternasty dopiero w lipcu tego. Idąc tym tropem, na piętnasty trochę sobie poczekamy. Ale na razie mamy ten tomik i… No i powiem, że jeszcze bardziej mi to wszystko podeszło, niż poprzednio – a poprzednio chwaliłem i to sporo rzeczy. No a teraz dostajemy to, co w mangach często, a co uwielbiam, czyli miks szkolnego życia i legendy miejskiej na granicy horroru. A że za oknem niemal jesień, połowa września i coraz bliżej Halloween (swoją drogą tak się złożyło, że za tomik wziąłem się trzynastego września, a taka data robi swoje) to i w nastrój wpasowało się to bardzo dobrze i miło mi zrobiło.
Dla Yatory poznanie Kirio z „No Marks” to szansa, by obudzić w sobie coś na nowo. Więc idzie w to, chce odkrywać grupę, poznawać, eksplorować, ale nie ma jeszcze pojęcia z kim ma do czynienia. Pozwala mu to jednak spojrzeć na to i owo inaczej, a przy okazji przybliża go do przełamania blokady. Czy skutecznie?
Wiecie, że ja i horrory to połączenie wręcz klasyczne. Uwielbiam opowieści grozy, quasi-grozy i wszelkie zabawy gatunkiem. No i cenię sobie te momenty, kiedy w opowieściach niegatunkowych te elementy się pojawiają. Sporo mang i anime mocno zresztą korzysta ze sprawdzonej historii o nawiedzonych… no czymkolwiek. Czasem jest to szkoła, czasem mamy opowieść o jakiejś klasie czy pomieszczeniu. A czasem trafiamy w jakąś nawiedzoną lokację gdzieś na szkolnej wycieczce, wakacyjnym wypadzie czy cokolwiek w tym stylu. No i właśnie coś w tym stylu mamy w tym tomie, a to ubarwia historię, dodaje coś nowego i ogólnie fajne jest.
A cała reszta jest, jaka była. Czyli? Czyli to ukazywanie, jak bezlitosne i pozbawione serca i ducha jest szkolnictwo. I jak sztuka ginie pośród zasad i wymogów. Całe to rozbieranie na czynniki pierwsze artyzmu, który powinno się czuć, a nie logicznie analizować, a także to, jak w ogóle nie ma w tym wszystkim człowieka. Jakby ta manga była obrazem martwej natury szkolnictwa, świata sztuki i wszystkiego z nimi związanego, z wyuczonym procesem twórczym, gdzie instynkt, wyczucie i magię zastępują techniczne wręcz zasady włącznie.
I ciekawie się na to patrzy. Ciekawie odrywa i analizuje. A, jak widać po tym wątku niemal horrorowym, czasem mamy też całkiem sporo przyjemnej rozrywki w towarzystwie barwnych postaci. Do tego fajna, choć specyficzna szata graficzna plus ładne wydanie i mamy komiks, który warto poznać, jeśli świat sztuki i jej uczenie się to coś, co Was interesuje.
|
autor recenzji:
wkp
16.09.2023, 06:09 |