JESZCZE GORZEJ
Więc tak, było bardziej romantycznie, teraz znów bardziej sensacyjnie i dynamicznie jest. Czyli seria znów zatoczyła koło i… No i nadal jest dobrze, choć wiadomo, ja tam wolałem, jak się emocjonowali romantycznie, a nie walili po mordach, ale to walenie też ma swój urok. Poza tym przecież shounen to w końcu, bez tego obyć by się nie mogło więc. A że zabawa trzyma poziom i ogólnie dostarcza dobrej rozrywki, nad bardzo chętnie będę po to wszystko sięgał. I czekał na powrót miłosnych uniesień.
Jedna misja ukończona, druga się zaczyna. Takemichi wraca do swoich czasów i odkrywa, że znów poszło nie tak i jest jeszcze gorzej, niż było wcześniej. Pora jednak na spotkanie z Mikeyem i odkrycie prawdy, która może wiele zmienić…
„Tokyo Revengers” to może i manga, której akcję od początku napędzała miłość, ale przede wszystkim to taka seria dla facetów: dynamiczna i pełna akcji. No, a ja, jak pisałem nie raz, najbardziej właśnie tą romantyczno-sentymentalną jej stronę lubiłem i ceniłem. No i fajnie, że co jakiś czas wraca, że niekiedy naprawdę sporo tego mamy, ale kiedy idzie się w opowieść tego typu, trzeba jednak szafować akcją no i twórca dokładnie to robi. Czy jestem zawiedziony? Nie, ale nadal liczę, że tej miłości jeszcze sporo będzie.
Zresztą nie jest tak, że twierdzę, że nigdy nie lubiłem kina akcji, bo lubiłem, ale musiało być ono dobre. Po prostu inne miałem gatunkowe priorytety. A „Tokyo Revengers” właśnie tego wszystkiego – i tych innych priorytetów, i dobrej opowieści akcji, mi, a właściwie nam dostarcza. Bo mamy tu fabułę, gdzie szybkie tempo łączy się z fantastyka, opowieścią o gangach, walkach i śmierci, a jednocześnie to historia pełna miłości, która jest głównym motorem napędowym działań. A i innych emocji i wzruszeń także tu nie brakuje, bo akurat seria ta właśnie takim emocjonalnym podejściem stoi. Widać to zresztą już od początku tego tomiku – strzał, łzy, ściskanie… No sami wiecie.
Fajne jest też to całe zapobieganie, bo wiadomo, jak to igrać z czasem – jak tu się coś naprawi, popsuje się gdzieś indziej i znów trzeba czemuś zabiegać. No i w ten sposób zapobiegać jest czemu, na brak roboty bohater nie ma co narzekać, a my nie możemy się nudzić ani przez chwilę. A niebezpieczeństw, problemów i kłopotów jest cała masa. I ten samograj fajnie wykorzystuje tu twórca.
A że jeszcze „Tokyo Revengers” jest też znakomicie zilustrowane (wyrazista kreska, zapamiętywalni bohaterowie, dopracowane tła, świetny klimat), naprawdę fajnie to wypada. I za każdym razem zaostrza apetyt na więcej.
|
autor recenzji:
wkp
08.11.2023, 06:31 |