Z PIEKŁA DO RAJU
Bestia? Jaka tam bestia. Przecież Lange Staat (Długi Ogon) to zwierzak, którego nie sposób nie pokochać. Dlatego szkoda, że to już koniec opowieści duetu Zidrou / Frank Pe.
Panowie domknęli dyptyk poświęcony zwierzakowi z długim ogonem, który w połowie lat 50. ląduje w Brukseli. A dokładniej w chałupie, w której François van der Bosche mieszka wraz z matką oraz gromadką popapranych zwierzaków. Pojawienie się w niej kolejnego oryginału nie jest więc zaskoczeniem. Jeden zwierzak w tą, jeden w tą… Żadna różnica. A że tym razem chłopak przyprowadza stworzenie, które do niczego nie jest podobne? Bywa.
W pierwszej odsłonie „Bestii” KLIK mieliśmy studium obcego. Kogoś innego, nowego. Kogoś kto pojawia się w społeczeństwie budząc nieufność większości. Skąd my to znamy… W pierwszej odsłonie mieliśmy scenę rozerwania zwierzaka z chłopakiem. Rozbicia pary, która zdążyła już wytworzyć więź przyjaźni, zrozumienia. Chłopak zostaje w Brukseli, Lange Staat ma trafić z kolei do zoo w Antwerpii.
W drugiej części komiksu Zidrou – to on odpowiada za scenariusz –bardziej wykorzystuje Brukselę jako przestrzeń, gdzie rozgrywa się fabuła. Gra miejscami (np. knajpami, które okazują się być żelaznym punktem odwiedzanym w trakcie akcji „Uwolnić Lange Staat”), światłami (kin, sklepów) oraz mrokiem (miejskich zaułków i zatęchłych muzeów z powypychanymi zwierzakami). Dalej oczywiście gra też na emocjach. Nie da się nie odłożyć na chwilę komiksu, gdy zwierzak (nie zdradzam zbyt wiele) zostaje porażony prądem… Bez emocji po prostu „Bestii” by nie było.
Nie byłoby komiksu, który jako całość przypomina podróż rollercoasterem. Tom pierwszy - ukazał się w Polsce w październiku 2022 – w przypadku Lange Staat był jak zjazd z raju do piekła. W tomie drugim jest na odwrót. Zwierzak w ostatecznym rozrachunku jest wygranym. Choć nie dzieje się to bez uszczerbku na relacji François – Długi Ogon. I pod tym kątem jest jak w spielbergowskim filmie E.T. Choć nie są już pod jednym dachem, więź pozostała…
Drugi tom „Bestii”, choć siłą rzeczy jest bardziej oczywisty, nie rozczarowuje. Zidrou fabularnie dźwignął temat kontynuacji. Z kolei dzięki osadzeniu akcji w Brukseli możemy mówić o jeszcze jednym hołdzie złożonym przez Franka Pe serii „Sprycjan i Fantaziusz”. Hołdzie miejsca. Pierwszym oczywiście jest samo podjęcie tematu Lange Staat – zwierzaka, bez którego seria ta byłaby bardziej uboga.
Seria „Sprycjan i Fantaziusz”, która niestety wciąż czeka na naszą wersję… Może Lange Staat otworzy w końcu jej drzwi do Polski?
Andrzej Kłopotowski
autor recenzji:
Mamoń
10.10.2023, 00:08 |