CZARNA TRAGEDIA NADCHODZI
Szósty tomik „Choujina” bierze i gna przed siebie klimatyczną, mroczną i widowiskową rozwałką. Okładka – zresztą bardzo fajna, jedna z najlepszych dotąd zaprezentowanych – w sumie nic takiego nie zawistuje, ale to, co mamy w środku, robi robotę. Jest więc szybko, dynamicznie, jest na co popatrzeć i w ogóle. Może trochę to jak filmowy blockbuster, ale taki z gatunku horrorów akcji, gdzie to właśnie akcja a nie horror przeważają, ale nastrój jest, może trochę, jak gra komputerowa z gatunku grozy, ale dzięki temu zabawa i rozrywka naprawdę są na poziomie, nie pozwalają się nudzić ani przez chwilę, a tempo potrafi wciągnąć.
Zora i jej wizja przyszłość. Nadchodzi coś, co nosi miano „czarnej tragedii”, więc kobieta chce by Tokio przyjął od niej moc i powstrzymał to, co ma się wydarzyć! No i czy to się może udać?
„Choujin X” to horror, wiadomo, horror akcji, jak pisałem, ale też i szalona, absurdalna, pełna czasem humoru, czasem uroku, a czasem i słodyczy opowieść, która potrafi przykuć nas epicką rozwałką, jak i rozbroić zachowaniami bohaterów. Zresztą widać to już na grafikach, gdzie już sama mimika bohaterów pokazuje, jak tu może być różnorodnie czy abstrakcyjnie. No ale to domena mang, które powagę łączą z absolutnym szaleństwem i absurdem i okazuje się, że jedno do drugiego pasuje i dobrze ze sobą współgra.
No ale ten tomik akcją stoi, na tym skupia się autor i to przede wszystkim nam serwuje, a robi to w świetnym stylu. To co prawda dopiero szósta część, niby z jednej strony sporo, bo za nami ponad tysiąc stron komiksu, z drugiej jednak w świecie mangi to bardzo niewiele, ale już na tym etapie Sui Ishida bije to, co zrobił w swoim opus magnum czyli „Tokyo Ghoul”. Tu jest klarowniej, bez takiej ilości postaci, które by w dużej mierze wydawały się zbędne, ale z nie gorszym klimatem, lepszą, mniej chaotyczną akcją i bohaterami, których się lubi. No a że w tym tomie tempo i widowiskowość zostały jeszcze podkręcone, zabawa jest naprawdę udana.
No i graficznie fajnie jest z tym wszystkim. Bo raz, że mimo iż całość mocno posiłkowana jest komputerem i zdjęciami i robiona cyfrowo, mimo wszystko ma charakter i duszę, dwa, że naprawdę ładnie i nastrojowo to wygląda. Bo Ishida potrafi, czasem bardziej realistycznie i w detal, czasem niechlujnie, zawsze jednak coś w tym jest. A tu jest sporo dobrego, tu jeszcze mu się chce, więc nie upraszcza i nie przekombinowuje, po prostu leci, jak czuje, a my dajemy się wciągnąć. I o to właśnie chodzi.
|
autor recenzji:
wkp
31.01.2024, 06:12 |