UCIEC, ALE DOKĄD
W grudniu Waneko wypuściło na rynek kolejną sympatyczną jednotomówkę. Chociaż słowo „sympatyczna” nie do końca oddaje to, co niesie ze sobą opowieść o zbrodni i ucieczce, ale jednak też nie jest tak, że tego uroku to tutaj nie ma, bo jest. Całość zaś to prosta, ale całkiem nasycona emocjami historia typu „Zbrodnia i kara”, którą czyta się szybko, lekko… przyjemnie też, acz ze sporą dozą goryczy i smutku. I pewnie szczyptą refleksji, bo jednak nad problemami prześladowania w szkole pochylić się warto i trzeba, a zbyt mało się to robi i w zbyt lekceważący – szczególnie przez nauczycieli – sposób.
Naoto zabił. „Ofiara” gnębił go w szkole, męczyła, w końcu coś w nim pękło, nie wytrzymał, nie miał wyjścia. Teraz jest zabójcą. I właśnie w tym momencie jego życia spotyka go kolega z klasy, Yuuya, chłopak, który teraz ma wyrzuty sumienia, bo o gnębieniu wiedział, ale nic z tym nie zrobił i… Obu połączy ucieczka, która… Właśnie, gdzie się dla nich skończy?
Co ja Was będę oszukiwał – mam swoje ulubione dzieło w temacie prześladowań w szkole. Nie tylko w świecie mangi, że tak to ujmę, ale w ogóle. Los chciał, że to manga właśnie (no i film anime na jej podstawie), ale nigdy wcześniej nie spotkałem się z tak pięknym pod względem samej opowieści, tak emocjonalnym podejściem. I przez jej pryzmat będę niestety patrzył na „Koziorożca”, bo inaczej chyba się nie da, choć to dwa zupełnie inne dzieła. Jaki to tytuł? „Kształt twego głosu”. A „Koziorożec”, choć też emocjonalny, w nieco inne rzeczy celuje.
Bo to co w „Kształcie” było skupione na chęci naprawienia swoich czynów i miłości, tu bardziej koncentruje się na ponurym i smutnym przeżywaniu wszystkiego, co się stało. Całość rozpisana jest właściwie na dwóch bohaterów, ale wiadomo, z każdym z nich łączą się kolejne postacie, które mają ten czy inny wpływ na całą opowieść. I tak to się toczy, dość kameralnie, w zasadzie w jasnej scenerii, ale nie brakuje tutaj mocniejszych scen – bo przecież sama zbrodnia, bo kilka nocnych czy mrocznych sekwencji. I fajnie to wypada, dodaje klimatu, nastroju i wagi.
Graficznie rzecz przypomina mi nieco prace Makoto Ojiro, ale z pewną dozą uproszczenia. Mają one jednak pewien podobny look (szczególnie w designie postaci) no i urok, za który polubiłem tamte grafiki. I właśnie taka jest manga, niby zbudowana z tego, co już znamy, ale jednak nadal w formie, która przyjemnie się sprawdza. Można więc sięgnąć i przekonać się, jeśli temat Was zaciekawił.
|
autor recenzji:
wkp
22.01.2024, 06:43 |