KOMIKSOWA PSYCHOTERAPIA
Luko Czakowski dalej zaskakuje.”Kwiaty samobójców” – jego piąty albumik – to kolejna odsłona eksperymentów z materią komiksu.
Fabuła jest projekcją wyświetlaną przez… tytułowe kwiaty. Kwiaty przechowujące tragiczne historie, zapamiętujące to, co działo się z postaciami, które w śmierci znalazły ukojenie. A czasami samobójcami niedoszłymi. Tak jest z dziewczyną, która pewnego dnia zjawia się u psychoterapeuty. Młodą panienką, z zaklejonym lewym okiem.
Jak to na kozetce psychoterapeuty… Zaczyna się snucie opowieści o tym co złe. Co sprawiło, że sięgnęła dna i postanowiła sobie pomóc. Każda kolejna sesja to coraz głębsze dotykanie problemu. Coraz głębsze odkrywanie demonów, które tkwią gdzieś pod jej skórą.
Zaraz jednak dochodzi do tego mroczna strona dziejąca się „tu” i „teraz”. Oprawca wraca tym razem skupiając swą uwagę na terapeucie. I nie wiadomo jak skończyłaby się ta historia, gdyby nie wejście stróżów porządku. Pewne jest jedno. Nie byłoby to zakończenie z Happy Endem, który dostajemy. I pod kątem fabuły nic więcej nie mówię.
Powiem za to pod kątem grafik i narracji. Czakowski zdecydował się na opowiadanie niemych historii. Nie może więc bawić się w uproszczenia, „upychanie” braków w dymki czy ramki narracyjne. Tu wszystko musi nienagannie płynąć, by czytelnik nie poczuł mielizn. Tu wszystko musi być przemyślane, by nie łapać zawieszek między kadrami. I Czakowskiemu znakomicie to się udaje. Znalazł swój patent na historie, na ich ilustrowanie, na rysowanie. I nie ma ty się do czego się przyczepić.
Ba, trzeba mieć nadzieję, że dzięki takiej formule komiksu jego prace trafią do szerszego (europejskiego) grona odbiorców a może i posłużą za materiał pod animacje? Wszak to samograj. A skojarzenia z narracjami Thomasa Otta i Piotra Dumały przychodzą same...
autor recenzji:
Mamoń
30.12.2023, 23:47 |