RYBY I LUDZIE
Jeszcze jedna produkcja, jaka wyszła spod pióra Mike’a Mignoli. „Jenny Finn” to czterorozdziałowa miniseria, która – gdyby wstawić w nią Piekielnego Chłopca – mogłaby być jeszcze jedną odsłoną serii Hellboy.
„Jenny Finn” to osadzona w wiktoriańskich klimatach historia dziewczynki, która– jak to u Mignoli jest na porządku dziennym – skrywa mroczną tajemnicę. Wraz z nią do londyńskich doków ściągnęła niezwykła choroba. Mówiąc najprościej – swego rodzaju zrybianie. Oto na skórze dotkniętych ją nieszczęśników zaczynają pojawiać się łuski, płetwy czy macki. Jednak podejrzenie pada nie na Jenny – małą dziewczynę przemykającą po zapyziałych ulicach lecz na szaleńca z szabelką, lokalnego szajbusa, który napatoczył się gdy trzeba było dokonać na kimś linczu… A okazją do samosądu było domniemanie, że może stać za zabójstwem kobiet. Prawdę poznajemy dzięki przywołaniu ducha nieszczęśnika. Opowiada wtedy prawdziwą historię i Jenny Finn, i wyjawia sekret znikających kobiet.
Mignola do stworzenia fabuły skorzystał z kilku patentów. Pierwszym – związanym z zabójstwami – jest rzecz jasna historia Kuby Rozpruwacza. Dobrze znany motyw połączył z biblijną przypowieścią o Jonaszu, który znalazł się w brzuchu wieloryba. I doprawił jeszcze ichtiologicznym aspektem przypominającym nieco mitologię H.P. Lovecrafta. I dlatego postać rozgryzającego zagadkę człowieka o imieniu Joe śmiało można byłoby zamienić na Hellboya.
Miniserię zilustrował Troy Nixey. Pierwotnie komiks ukazał się w wersji czarno-białej. Kolory dołożył Dave Steward (współpracował z Mignolą przy „Hellboyu” a z Erikiem Powellem przy „Zbirze”). W dodatkach mamy próbki tego, jak komiks wyglądał pierwotnie. Ale też informację, że zamysłem autorów od początku była wersja kolorowa. Za pokazaniem wersji kolorowej w naszym przypadku przemawia też fakt, że „Jenny Finn” ukazuje się w spójnej wydawniczo kolekcji dzieł Mignoli.
„Jenny Finn” to kolejny mignolowy tom w tej kolekcji. Jest znacznie mniej hermetyczny niż cykle „Abe Sapien” czy „BBPO”. Dlatego też można śmiało po komiks sięgnąć jeśli znajomość z Mignolą ktoś zakończył na „Hellboyu” zasadniczym. Tym od „Nasienia zniszczenia” po „Hellboya w piekle”, który został wydany niedawno w ośmiu solidnych tomach.
autor recenzji:
Mamoń
02.03.2024, 21:28 |