ODRODZONA W SEQUELU!
I jest dziewiąty tomik serii o jakże krótkim tytule: „Odrodzona jako czarny charakter w grze otome, gdzie wszystkie ścieżki prowadzą do złego zakończenia” pojawił się na rynku. I to w sumie ciekawe, bo wydawało się, że seria skończy się bodajże na piątym tomiku, a tymczasem leci sobie dalej, niczym się nie przejmując i dalej serwując nam tę nieco głupawą, ale jednak sympatyczną komedię romantyczną spod szyldu fantasy (czy może bardziej urban fantasy). A przy okazji trzyma ten sam poziom, więc kto lubi, śmiało może, a nawet powinien, bo dostanie dokładnie to, co go w serii kupiło od początku.
Dla Catariny nadchodzi czas ukończenia Akademii Magii! Do tego wszystko ułożyło się po jej myśli i… No właśnie, dziewczyna uwięziona jest w tytułowej grze, a gra dostaje swój sequel i… I wracają dawne problemy, ale w jeszcze gorszej formie. A do tego Catarina zaczyna pracę w Ministerstwie Magii i…
Jak ktoś lubi daną serię, wiadomo, że jej finał zawsze prowadzi do poczucia niedosytu, że chciałoby się więcej i w ogóle. I ja tak się czułem z ta opowieścią, kiedy doszliśmy parę tomików temu do punktu, w którym główny wątek fabularny w zasadzie się zakończył. No ale, jak widać, sama seria końca nie dobiegła i nadal można się cieszyć tym, co dotąd sprawiało fanom (a może bardziej fankom, to w końcu manga stricte dziewczyńska) przyjemność.
A ten ten tomik, no co tu dużo mówić, oferuje to samo, co poprzednie: humor, przygody, akcję… ale także przeniesienie schematów szkolnego życia na łamy opowieści fantasy. Okej nie powiem, że odświeża tym samym szojkowe schematy, ale wykorzystuje je w ciekawy sposób, dostarczając sympatycznej rozrywki, przy której mnożna się uśmiechnąć (do łez się nie śmiałem, ale kto wie, może kogoś innego taki stonowany humor bardziej rozbawi), dać ująć urokowi i głupocie głównej bohaterki i wszystkiemu, co dzieje się wokół niej. A dzieje się sporo, choć w bardziej przegadany niż dynamiczny sposób.
A jeśli chodzi o kreskę, która tego wszystkiego dopełnia to jest prosta, pozbawiona nadmiaru czerni i rastrów, czysta, ale miła dla oka. Sam tomik zaś, w powiększonym formacie i z dodatkową obwolutą, prezentuje się bardzo dobrze. Do tego jeszcze te opowiadanka na koniec każdej części, dorzucające może niezobowiązujących, ale jednak dodatki. I to w zasadzie tyle. Lubicie? To sięgajcie i czytajcie, bo poziom został zachowany.
|
autor recenzji:
wkp
15.02.2024, 06:14 |