PRZEZ MGŁĘ…
Piękną bajkę proponuje odbiorcy Stephane Fert. Autor serwuje opowieść o czarownicach walczących ze… złem!
Przewrotne. Wydawać by się mogło, że kto jak kto, ale czarownice? W jego komiksie „Krocząca we Mgłę” wszystko jest przewrotne. Jednym z przewrotnych elementów wykreowanego przez Ferta świata jest Kraina Pominiętych. To z niej ucieka Grisetta, Do miasteczka czarownic wraca z… dzieckiem. To troll? To półtroll? To zmienniak? Może półzmienniak? A może wilkołak czy półwilkołak? – głowią się czarownice. A to tylko dziecko. A przynajmniej tak zostaje to na początku określone.
Po przeskoku w czasie o osiemnaście lat widzimy już dziewoję, jaką stała się Temperance. Po rytuale przejścia i staniu się pełnoprawną czarownicą wraz z kompankami – to Asma, Helena, Ezilda i Grisetta - rusza, by zmierzyć się ze złowieszczą Mgłą. Mgłą, w której skrywają się m.in. zmory i ożywione trupy. Wiadomo też, że skrywa się w niej kraina „demonów, ogrów i betonu” zwana „równiną duchów”. I że od stu lat jest obecna w świecie, ale do dziś tak naprawdę nie wiadomo czym jest i skąd się wzięła.
I tego nie dowiadujemy się. Dostajemy bowiem pół opowieści o Temperance i jej kumpelach. „Oddech rzeczy” to pierwsza część dyptyku. To pół opowieści na poważny temat. Opowieści traktującej o zmaganiach dobra i zła. Dobra po części już starego, zgorzkniałego i zrzędliwego, oddającego „pałeczkę” młodszemu pokoleniu. I zła, które – co widać w jednej ze scen – pochłonęło świat znany zza naszych okien. Można więc domniemywać, że pod postacią Mgły ukazane mogą być krzywdy, jakie robimy sami sobie i naszemu otoczeniu. Ekologicznego przesłania nigdy dość.
Ale jednocześnie to opowieść pełna humoru. Babki droczą się, dokazują, kłócą o jakieś pierdoły. A i robią sobie z siebie jaja. Czytelnik szybko wchodzi w ten klimat i łapie, że nawet wokół zupy dyniowej można ukręcić żarty. Nie wspominając o popalanych, leczniczych ziołach.
Fert nie jest debiutantem na naszym rynku. W 2020 roku mieliśmy przyjemność poznać jego „Skórę z tysiąca bestii” KLIK. Komiks stworzony na bazie baśni braci Grimm przywrócił przynajmniej „Wieloskórce” pazur, jaki teksty braci z Hanau straciły podczas dostosowywania ich do potrzeb młodego odbiorcy. Tak samo jest z „Kroczącą we Mgle”. To też bajka, ale z pazurem. Do tego pięknie, psychodelicznie namalowana w chłodnej tonacji barw.
„Twoja podróż dopiero się rozpoczyna” – pada na jednej z ostatnich plansz. Nasza podróż przez Mgłę również. I – nie powiem – jestem ogromnie ciekaw, jak Fert rozwinie i domknie swą opowieść.
autor recenzji:
Mamoń
08.02.2024, 22:19 |