SEZON I CAŁA RESZTA
Słodko-gorzki obrazek z Badalonii - miasta doklejonego od północy do Barcelony. Obrazek o konkretnym miejscu i konkretnej rodzinie. Miejsce to "Baños Pleamar". Położona przy samej plaży knajpa połączona z basenem. To niejako odpowiedź na niezdatne do kąpieli, zanieczyszczone morze Śródziemne. Rodzina z kolei to najbliżsi autora komiksu. W "Kąpielisku Przypływisku" Isaac Sanchez sportretował swoich rodziców, rodzeństwo, sąsiadów i osoby, które przez lata przewijały się przez Baños.
No bo z jednej strony to opowieść o kąpielisku. O powodach jego powstania. W sumie był to patent, by nad zanieczyszczonym morzem móc jednak skosztować kąpieli… O jego rozwoju. O sezonie letnim, kiedy rozkwita i tętni życiem. Kiedy kuchnia przesiąknięta jest zapachem paelli, kiedy przy stolikach przesiadują starsi grający w domino, a plażę wypełnia gwar. I o chwilach po sezonie, gdy po kąpielisku hula wiatr zaś po pustych pomieszczeniach przechadzają się tylko mieszkańcy Baños Pleamar.
Z drugiej to historia wzlotów i upadków rodziny Sancheza. To opowieść o "porwanej" z zakonu matce i szalonym ojcu. O mniszce z Galicji, córce falangistów i śpiewaku-komuniście z Andaluzji, którzy wiodą dziś życie w Katalonii. To opowieść o sfrustrowanym ojcu i zasiedziałej matce. O ich dzieciakach błąkających się po Baños Pleamar. To opowieść o samym Sanchezie, który marzy o tworzeniu komiksów. I – jak widać – marzenie to udało mu się spełnić… To opowieść o mieszkańcach. Zasadach, wierze, relacjach i flirtach. Ale i o tajemnicach. Rodzina Sancheza też ma swoje mroczne sekrety, których „lepiej nie roztrząsać”. Ma epizody, które najlepiej byłoby zabrać do grobu.
„Kąpielisko Przypływisko” to drugi, wydany przez Timofa w ostatnich miesiącach komiks traktujący o turystycznej stronie Hiszpanii. Stworzony przez Anę Penyas album „Wszystko pod słońcem” KLIK pokazywał pewne zjawisko jakim było przekształcanie wiosek w kurorty. W „Kąpielisku…” mamy już opowieść traktującą o mniejszej społeczności – jednej rodzinie – ale też oparty na biznesie turystycznym. Niby tło jest więc podobne, ale w swojej książce Sanchez zgoła odmienne zarysował relacje międzyludzkie. Ba, komiks stał się dla niego swoistą próbą rozrachunku z chemiczną rodzinną.
Tym samym mamy dwa wzajemnie dopełniające się obrazy poświęcone Hiszpanii i jej wakacyjnej odsłonie. Oba ciekawe. Szczególnie w kontekście zbliżającego się sezonu, w trakcie którego część Czytelników może obrać za wakacyjny kierunek właśnie Hiszpanię.
autor recenzji:
Mamoń
28.03.2024, 01:03 |