Co może być ważniejsze od rodziny?
Oczywiście poza oliwkami nadziewanymi serem...
Taurusik
Raz na poważnie. Raz ma wesoło. Skoro niedawno pisałem o „Świecie Mitów” teraz znów wypada wspomnieć o serii „Mali bogowie”.
Okazją do poważnego zanurzenia się w mitologię grecką był tom „Jazon i złote runo” KLIK. Z kolei okazją, by na starożytną Grecję spojrzeć na wesoło, jest album „Łzy Meduzy". Wytrzymałość greckich bogów na satyrę dalej testują Christophe Cazenove i Philippe Labrier. I albo ich żarty nie docierają na Olimp, albo na tyle spodobały się bogom, że nie reagują. Osobiście zakładam tę drugą wersję. „Mali bogowie” – o czym już wspominałem – to naprawdę zacna seria humorystyczna wykorzystująca postacie, ich przywary i moce wyjęte z greckich mitów. Po to, by czytelnikowi dać trochę rozrywki.
A że i czytelnik polski tę konwencję kupuje, mamy wydany dziewiąty już album w serii. Tym razem tytułową rolę gra mała Meduza. Dziewczynka z wężami – zamiast włosów – na głowie. Ale i dziewczynka, która tych co spojrzą jej w oczy, zamienia w kamienie. Nawet wiewiórki, które w jednej chwili stają się bibelotami do postawienia na kominku… Węże na głowie Meduzy okazują się być bardzo dobrym przyczynkiem do robienia sobie jaj z bogiń, bogów a także tych, którzy dopiero boginiami i bogami chcieliby zostać. Choć nie są przyczynkiem jednym.
Oczywiście w komiksach nie mogło zabraknąć małych Taurusika, Odyseusza, Heraklesa czy Hermesika. Bohaterów, których zakręcone perypetie dalej wywołują uśmiech na twarzy czytelnika. Bohaterów, którzy na komiksowych kartach wychodzą poza mitologiczne ramy, jednocześnie w nich pozostając i puszczając oko do odbiorcy serii. Przewrotne? Tak jednak jest!
A na koniec dobra wiadomość dla fanów serii. Jej kolejną odsłonę Egmont już zapowiada. Dziesiąty album będzie nosić tytuł „Zeus i chaos”. A pod hasłem „chaos” może kryć się przecież wszystko.
autor recenzji:
Mamoń
02.07.2024, 00:22 |