PATODEWELOPERKA NARYSOWANA
Kolejny głos w dyskusji na temat kondycji polskiej deweloperki, która coraz częściej okazuje się być patodeweloperką. Głos kolejny, ale pierwszy w postaci komiksowej.
Co ważne, to głos osoby, która wyrwała się branży architektonicznej. Zna więc ją od środka. A po dołożeniu do własnych doświadczeń tego, co w mediach o patologicznych zachowaniach deweloperów można przeczytać, powstał „Mord na dzielni”. W pierwszej chwili myślimy, że będzie to kryminał z morderstwem wplecionym w fabułę. I w sumie jest to kryminał. Z tą różnicą, że mordercą jest deweloper, który wchodzi na dzielnię i zmienia ją wbrew woli mieszkańców. W praktyce oznacza to koniec świata lokalsów.
I tylko nie mówcie, że nie słyszeliście o takich przypadkach…
Beata Pytko w swym komiksie pokazuje pazerność deweloperów i naiwność ich klientów. Pokazuje firmę, która ma zbudować osiedle „Fale Wschodu” będące szczytem marzeń spragnionych własnych czterech kątów. I wszystko byłoby spoko, gdy nie drugie dno. Gdyby nie zarzynanie lokalnej społeczności. Gdyby nie rozbijanie kontaktów, wpływanie na codzienne życie. Nawet takie, jak robienie zakupów na bazarku, który idzie do likwidacji. Choć to akurat najmniejszy problem. Większym są czyściciele kamienic, których zadaniem jest wykurzenie tych najbardziej opornych. Tych, którzy mimo faktu, iż cała reszta już się wyniosła, postanawiają zostać na starych śmieciach…
Ale zmiany na dzielni – mord na dzielni – to jedno. Drugie to uchylenie rąbka tajemnicy z kulisów pracy architektek i architektów. Pracowni wykorzystujących młodych adeptów tej (ponoć) sztuki. Projektantów na smyczy deweloperskiej, którzy za nic mają etykę w swoim zawiedzie. Projektują więc nie tak, żeby było zgodnie ze sztuką, ale tak, by inwestor był zadowolony i wycisnął jak najwięcej z metra kwadratowego działki… Przykre, ale prawdziwe.
W swoim komiksie Pytko zestawia dwa myślenia o mieście. Pierwsze to myślenie socjalne, polegające na zaspokojeniu potrzeb – choćby przez osiedlowy bazarek. Drugie to myślenie deweloperskie, za którym idą zmiany na dzielni (dla lokalsów będące tytułowym mordem) a także hipsterzy i gentryfikacja przestrzeni.
A całość prezentuje w fanzinowej, podziemnej stylistyce. To może być dla wielu zarzut do „Mordu na dzielni”. Jako osoba, która porzuciła architekturę i wbiła szpileczkę w deweloperkę inaczej nie mogła tego uczynić. Dla mnie stylizacja graficzna to wielki plus komiksu Pytko. Jest dzięki temu w tym albumie punkowa energia, punkowa niezgoda na rozjechanie wszystkiego deweloperskim walcem.
I tego się trzymajmy. Wszak miasta są nasze.
autor recenzji:
Mamoń
30.05.2024, 23:26 |