SENTYMENTALNA PODRÓŻ NA WYSPĘ UMPLI-TUMPLI
To były najbardziej sfazowane komiksy narysowane przez Jerzego Wróblewskiego. Na wyspę Umpli-Tumpli zaprosił go Mirosław Stecewicz.
Ziózio, Funio, Oliwia, Mała Ala, myszka Pigli i straszydło Dydłoń. Oto bohaterowie historyjek z wyspy Umpli-Tumpli wymyślanych przez Mirosława Stecewicza. Pierwsze z nich, z połowy lat 80., były opowiadaniami. Później powstały komiksy z rysunkami Jerzego Wróblewskiego. Pierwszym z nich była „Nowa wyspa skarbów”. Kolejnym „Miasto z chmur”. Pamiętam, że „wejście” przez Jerzego Wróblewskiego w nowe buty było dużym zaskoczeniem. Oto autor znany z rysunku realistycznego – m.in. z zeszytów serii „Kapitan Żbik”, „Podziemny front” czy „Tajemnica złotej maczety” - ilustruje humorystyczne i mocno baśniowie komiksy. I robi to naprawdę zacnie.
„Nowa wyspa skarbów” to historyjka o poszukiwaniach ukrytej na wyspie małp i węży skrzyni ze skarbem. Kompasem prowadzącym do niej okazuje się być pomniejszony – za sprawą mgły przeszłości – palec Ziózia. Mgły przeszłości, która pozwala utrwalać to, co nietrwałe. Ale też pokazywać prawdziwe skarby, do jakich zalicza się przyjaźń. Siłę przyjaźni – czy szerzej społeczności - przedstawia „Miasto z chmur”. Tu Stecewicz wymyślił walkę sinych sił z siłami pomarańczowymi. Ale walkę podszytą mamieniem propozycjami lepszego jutra pod warunkiem, że społeczność wyspy Umpli-Tumpli porzuci swą ziemię i przeniesie się ponad teren. Do tytułowego miasta z chmur…
I te dwie historie doskonale pamięta moje pokolenie, wychowane na komiksach z PRL. W zbiorku „Na wyspie Umpli-Tumpli” przygotowanym przez Kulturę Gniewu (w ramach inprintu Krótkie Gatki) pojawiają się kolejne niespodzianki. Też stoi za nimi duet Stecewicz/Wróblewski. I też dotyczą wyspy oraz jej szalonych mieszkańców. Pierwszą z nich jest komiks „Kupcy z kosmosu”. Niby jeszcze jedna opowiastka o walce wiecznych antagonistów (w tym przypadku spoza świata ziemskiego). Ale tak naprawdę mocno zaangażowana ekologicznie fabułka traktująca o niszczeniu i zanieczyszczeniu środowiska przez zbyt silnie nastawioną na zyski gospodarkę. Drugą jest niemy „Umple-Tumple Colour Comics” pomyślany jako fabularna kolorowanka. Choć fabuła jest banalna i obraca się wokół konkursu na… rozśmieszenie jury smoków.
Wydanie uzupełniają pojedyncze ilustracje przygotowane przez Jerzego Wróblewskiego do książeczki „Pojedynek czarodziejów”. Są też szkice, listy pisane między twórcami oraz solidny szkic Macieja Jasińskiego - speca od Wróblewskiego - na temat całego świata Umpli-Tumpli.
Efekt? Jeszcze jeden klasyk, który doczekał ładnego wydania. Pytanie tylko, czy zainteresuje współczesnych czytelników w „Krótkich Gatkach”? Czy raczej trafi na półki sentymentalistów, którzy na Wróblewskim się wychowywali? A, jeszcze jedno. Komiksy o Umpli-Tumpli ilustrowali też inni. Ciekawe więc, czy ciąg dalszy nastąpi…
autor recenzji:
Mamoń
08.10.2024, 23:41 |