Świat przeżywa napływ nowych bohaterów. Przebranie ludzie pojawiają się na ulicach pomimo fakty zakazania przez władze podobnych działań. Batman natomiast po raz pierwszy od powrotu wkracza do akcji atakując siedzibę Lexa Luthora, który rządzi USA za pomocą hologramu prezydenta...
Jeśli w przypadku pierwszego tomu miałem drobne opory przed narzekaniem na ów komiks to tym razem wyzbyłem się ich zupełnie. Druga część "kontrataku..." jest bowiem dziełem nie tylko równie miernym scenariuszowo, co jej poprzednik, ale przede wszystkim jeszcze gorszym rysunkowo i kolorystycznie, choć nie wydawało się to możliwe. Postać Batmana również straciła: przede wszystkim na spójności charakteru, stając się brutalna i niepotrzebnie... hmmm... twarda. Brak jest w niej tej głębi jaką prezentował Bruce w PMR, a to naprawdę wielki zarzut.
Tak więc powiedzieć mogę tylko jedno: autor zmarnował potencjał dzieła, a czytelnik, sięgając po nie, zmarnuje jedynie pieniądze.
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.