Czterotomowym cyklem „Wydział Lincoln” Piotr Kowalski debiutował na Zachodzie Europy. W Polsce komiks ukazał się w jednym tomie.

Komiks Kowalskiego, do którego scenariusz napisał Emmanuel Herzet ukazał się w ramach serii „Sensacja”. Może to zdziwić tych, którzy wcisnęli Piotra Kowalskiego do przegródki „rysownik komiksów fantastycznych/fantasy”. Wcześniej Kowalski był bowiem kojarzony głównie z rozpisanym na cztery albumy cyklem „Gail” oraz prac w tym właśnie nurcie, które drukowały magazyny komiksowe. W nowej roli sprawdził się znakomicie. Najwyraźniej leżał mu też przygotowany przez Herzeta „gęsty” od zmian miejsc oraz przeskoków w czasie scenariusz.

Choć wszystko zaczyna się niewinnie. Ted Voss staje się po śmierci ojca właścicielem firmy Voss Metal&Caseville. I nic nie wróży późniejszej zadymy do chwili, gdy nie zaczyna przeglądać starych papierów ojca i dziadka. Wśród nich znajduje kilka notesów z lat 1941, 1943 i 1944 zapisanych jakimś dziwnym szyfrem. Do tego sporo papierów oznaczonych logo „Wydziału Lincoln” – tajnej organizacji zrzeszającej osoby związane z kluczowymi sektorami dla spraw państwa. I dokumentów z „Cerberem”. Trzygłowym psem będącym logo organizacji, która - jak się później okazuje – zajmowała się finansowaniem zbrojeń faszystowskich Niemiec i Japonii. I wtedy zaczyna się jazda. W otoczeniu chłopaka pojawiają się dziwni ludzie, z każdą chwilą zaczyna on rozwiązywać też coraz więcej zagadek z historii swoich przodków. Dowiaduje się o Komando Wyvern oraz zwalczającym go wydziale Styks, którego członkowie wciąż krążą za plecami młodego przemysłowca… A to tylko zarys nakreślonej przez Herzeta intrygi o rodzinie Vossów.

Porównując „Gaila” oraz „Wydział Lincoln” widać wyraźną zmianę w rysunkach Piotra Kowalskiego. W pierwszym z komiksów uciekał w klimaty fantastyki i fantasy. Z kolei „Wydział Lincoln” to już zupełnie inna bajka. To komiks na wskroś realistyczny, wiernie oddający miejsca i rzeczy. Zaczyna się od scen na Dzikim Zachodzie, gdzieś na początku XX wieku. Później przez plansze przewija się przedwojenny Rzym oraz Waszyngton. Dalej Nagasaki, na którą spada akurat bomba atomowa. Wreszcie współczesne obrazki ze stolicy Stanów Zjednoczonych i dalekie lasy Alaski. W każdej z tych scenerii nie brakuje pojazdów z epoki – po torach mkną więc wiekowe pociągi. Na ulicach nie brakuje stylowych samochodów – od przedwojennych modeli po te ze współczesnych katalogów. Do tego cała masa uzbrojenia i wnętrza. Raz w stylu retro, raz z najnowszym wyposażeniem. Wszystko wyrysowane z niezwykłą starannością. Ale i sam autor przyznaje, że skoro dostał zamówienie na komiks realistyczny, to zrobił wszystko, by wpisać się w ten nurt.

„Wydział Lincoln” był początkiem komiksowej przygody Polaka za europejskim rynku komiksowym (ukazał się w formie czterech albumów w latach 2006-2009). Wiadomo już, że egzamin ten Kowalski zdał świetnie i jest w trakcie realizacji kolejnych projektów na potrzeby francuskich oraz amerykańskich wydawców - weźmy chociaż serię „Sex”. Piotr Kowalski tym samym uczynił kolejny krok do przodu w swojej komiksowej karierze. I na stałe dołączył do innych Polaków tworzących na Zachodzie.