ATOM, URAN I KR Japończycy to dopiero mają talent! Nikt tak jak oni nie potrafi robić horrorów, czy to filmowych czy komiksowych, i nikt także tak jak oni nie jest w stanie zrobić komiksów SF. „The Ghost in the Shell”, „Akira”… „Atom” Osamu Tezuki to prawdziwa legenda, która śmiało może stanąć obok tych kultowych dzieł choćby tylko ze względu na swój status. Podobnie można powiedzieć o rewelacyjnym jest remake’u „Atoma”, „Pluto”, jednej z najlepszych mang SF jakie miałem okazję czytać w swoim życiu.
Główną osią, wokół której obraca się „Pluto” jest seria „zabójstw” robotów. Ktoś zniszczył je z niezwykłą siłą, jakiej nie miał prawa posiadać. Jednocześnie w podobny sposób giną ludzie związani z obroną praw robotów. Kto zabija? Dlaczego? I czy robot może zabić człowieka wbrew prawom robotyki? Na tle tych wydarzeń zbiegają się losy wielu postaci, w tym Atoma i jego siostry Uran – zaawansowanych dziecięcych androidów, które zdają się posiadać uczucia. Tym razem na scenę wkraczają także nowe postacie, w tym nienawidzący maszyn Adolf, który po odkryciu, że jego brat zginął z ręki robota właśnie, postanawia unicestwić jego mordercę, a tym najprawdopodobniej jest nie kto inny, jak policjant Gesicht. Tymczasem w parku centralnym, w okolicy którego widziano tornado, jakie towarzyszyło „zabójstwom” robotów, pojawia się coś dziwnego…
Nie czytałem pierwowzoru Osamu Tezuki, nie mam się więc jak do niego odnieść, ale w tym przypadku nie ma to znaczenia. Manga Naokiego Urasawy to dzieło zachwycające pod każdym względem. O ile znane mi dzieła Tezuki, ojca mangi, cechowała prostota, o tyle „Pluto” jest komiksem realistycznym, głębokim i skomplikowanym. A jednocześnie posiada pewną bajkowość, połączoną z grozą i często dość krwawymi scenami akcji. Wszystkie te elementy zebrane razem dają naprawdę wspaniały scenariusz, który chłonie się z zainteresowaniem i ochotą na więcej.
Trzeci tom wyjaśnia kilka rzeczy na temat samego Pluto, widzimy go nawet, ale jednocześnie wciąż pozostają pytania czekające na odpowiedzi, a także pojawiają się kolejne – w tym wiele takich, które skłaniają do zastanowienia. Urasawa z prostej historii o Pinokio w wersji SF czyni zaangażowaną i przemyślaną futurystyczną opowieść detektywistyczną na miarę Asimova. Najciekawszym nowym wątkiem, jaki pojawia się na łamach trzeciego tomu, staje się organizacja KR, swoisty Ku Klux Klan, który całą swoją nienawiść ukierunkował na roboty. Ich działania, a także historia Adolfa wspominającego ojca, brata i problemy z maszynami, potrafią poruszyć, a przy okazji ukazują także inną stronę egzystencji ludzi i robotów.
Całość została absolutnie rewelacyjnie zilustrowana, a poszczególne kadry – szczególnie te pokazujące park centralny – to mistrzostwo. Ich realizm i oddanie detali po prostu zachwycają i sprawiają, że chce się je oglądać raz po raz. Coś wspaniałego.
Dlatego bez zbędnego przedłużania polecam bardzo gorąco. „Pluto” to jedna z tych mang, które wciągają w swój świat, nie chcąc wypuścić z niego choćby na chwilę i aż proszą się by wracać do nich raz po raz. Jeśli nie czytaliście, nadróbcie koniecznie ten błąd.
|
autor recenzji:
wkp
18.02.2017, 14:03 |