Po lekturze komiksowej adaptacji "Mistrza i Małgorzaty" mam niedosyt. Te 120 stron to za mało, by pokazać mistrzowski tekst Michaiła Bułhakowa. Ale i by nacieszyć oko rysunkami Askolda Akiszyna.
Z tekstem Bułhakowa zmierzył się Misza Zasławski. Usunął z niego ozdobniki, rozpisał go na komiksowe sceny. Historię Mistrza, pięknej Małgorzaty, diabelskiego Wolanda i jego piekielnej świty dostajemy podaną w trzech częściach: "Varietes", "Piłat" oraz "Bal" poprzedzonych prologiem. Kilkoma planszami osadzonymi na moskiewskich Patriarszych Prudach, gdzie za chwilę utnie głowę Berliozowi. A wszystko przez Anuszkę, która na tramwajowych torach rozlała olej słonecznikowy... Za chwilę gdzieś przemknie czarny kot i zacznie się szatańska rozgrywka. Rozgrywka, w której pionki rozstawiać będzie Woland oraz jego ekipa: Behemot, Azazell i Korowjew. Wprowadzając w osłupienie widzów teatru "Varietes" Lichodiejewa. A w finale – wzorem antycznego Rzymu – puszczając z ogniem Moskwę...
Zasławski nie przekłada na komiks całego tekstu Bułhakowa. Wybiera co lepsze kawałki "moskiewskie". Przełamuje je jerozolimską historia Poncjusza Piłata, opowiadaną przez Mistrza spotkanemu w szpitalu Bezdomnemu. Temu, którego poznajemy w scenie otwierającej komiks na wspomnianych Patriarszych Prudach. Czarno-białe grafiki Akiszyna doskonale współgrające z tekstem też są przełamane. Opowieść o Poncjuszu Piłacie tonie wręcz w kreskach. Akiszyn rysuje ją też bardziej klasycznie. Sceny moskiewskie zaś są mroczne, pełne złowrogich cieni, postaci, których twarze przybierają demoniczne kształty (momentami przypominają kadry z "Hellboya"). Szkoda, że nie ma w komiksie zbyt wielu ogromnych kadrów. Jak wtedy, gdy Małgorzata - ekskluzywnym kabrioletem, z kierowcą-gawronem - mkną nad miastem na Sadową 302-bis. Albo gdy przez Patriarsze Prudy przejeżdża tramwaj-morderca. Ale, jak pisałem na wstępie, 120 stron to za mało...
Album "Mistrz i Małgorzata" pojawił się na rynku w 2011 roku dzięki współpracy ekipy odpowiedzialnej za łódzkie festiwale komiksowe oraz wydawnictwa Timof i cisi wspólnicy. Otwierał nową serię wydawniczą "Zagraniczny wybór Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi". Na początek wybór był to pierwszorzędny. Choć nieco spóźniony. Na planszach – obok sygnaturki (cyrylicą) Akiszyna pojawiają się daty... 92 i 93! Komiks czekał więc na polskie wydanie blisko 20 lat! Ale dobrze, że w końcu dostał szansę. Broni się.
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.