35 lat temu Jan Paweł II zwrócił uwagę na potrzebę nowej ewangelizacji. Naturalnie tłumacząc, że jej nowatorstwo ma polegać na nowym zapale, i wykorzystaniu nowych technologii i środków wyrazu. Takim narzędziem stały się komiksy religijne.
Publikacje owe stopniowo ewoluowały, a artyści przystosowywali je do gustu współczesnego czytelnika. Niecały rok po międzynarodowej premierze możemy przeczytać opowieści Biblijne zaprezentowane jak dobre sensacyjne Superhero. Tymczasem pięć lat temu dwójka rodzimych autorów (rodem z Wrocławia) wykonała obrazkową przypowieść na podstawie ewangelii wg Św. Łukasza (10, 25-37), którą zaserwowali z równie wielkim sensacyjnym sznytem. Scenarzysta Marian Skutnik i rysownik Mariusz Matwiej przybliżyli jedną z najpiękniejszych przypowieści Jezusa, a mianowicie przypowieść o „Dobrym Samarytaninie”.
Brzmiała ona następująco! "Pewien człowiek schodził z Jeruzalem do Jerycha i wpadł w ręce bandytów. Oni go obrabowali, pobili i zostawiając ledwie żywego, odeszli. Przypadkiem schodził tą drogą pewien kapłan. Gdy go zobaczył, ominął go z daleka. Podobnie i lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, ominął z daleka. Pewien zaś Samarytanin, będąc w drodze, przechodził obok niego. A gdy go ujrzał, ulitował się. Podszedł i opatrzył jego rany, zalewając je oliwą i winem. Potem wsadził go na swoje juczne zwierzę, zawiózł do gospody i opiekował się nim. Nazajutrz wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i powiedział: Opiekuj się nim, a jeśli wydasz więcej, oddam ci, gdy będę wracał. Jak sądzisz, który z tych trzech okazał się bliźnim napadniętego przez bandytów ? "
Czy jesteś wierzący, czy też nie - lecz na pewno ją znasz. Znasz odpowiedź na zadane przez Jezusa pytanie. Jest w tym zdecydowanie coś więcej, niż tylko ewangeliczna przypowieść. Tekst, który słuchacze usłyszeli z ust Mesjasza, stanowi punkt wyjścia komiksu. Z jednej strony niesie przesłanie ewangeliczne, o którym rozpiszę się za momencik. Z drugiej strony wokół tej przypowieści jest osnuta fabuła, która jest hipotetyczną. Mogła się wydarzyć, ale została opowiedziana w szerszym kontekście. Marian Skutnik ma doświadczenie w pisaniu opowiadań (np. do miesięcznika Fantastyka) i scenariuszy filmowych. Wspaniale uwspółcześnił (rozkodował) zacytowaną historię. Nadał jej kontekstu historyczno-obyczajowego i dodał sznytu beletrystycznej nowoczesności. Cały czas ma się wrażenie istnienia jakieś tajemnicy, oraz mrocznych powiązań pomiędzy bohaterami. Co nadaje historii wspomnianego sznytu sensacyjnego. Rysownik Mariusz Matwiej, którego styl graficzny można porównać do połączenia kreski Bogusława Polcha z Jerzym Wróblewskim pokazał wielką klasę. Po lekturze, na myśl czytelnikowi przychodzi dwu zeszytowa „Biblia” Mistrza z Bydgoszczy.
Mariusz Matwiej w czystej realistycznej kresce zobrazował przejrzysty i wiarygodny świat. Rzetelny choćby w przedstawionym tle. Opierając się na źródłach naukowych przekonywająco odwzorował całość otoczenia. Możesz się przyjrzeć świątyni Jerozolimskiej, budynkom, ulicom, strojom itp. składnikom. Wszystko udokumentowane przez archeologów zostało wiarygodnie wizualnie przeniesione na karty komiksu i zachwycająco objawia się patyną tamtych czasów. Dzięki temu naturalnie wprowadza w ruch wyobraźnię czytelnika, a całość nabiera dodatkowych walorów i może być punktem wyjścia do szerszych rozważań. Rozważań nad uniwersalnymi wartościami jakie powinny przyświecać każdej nacji, bez względu na światopogląd, wiarę i przekonania. Podobnymi w zamyśle jak w znakomitym komiksie "Bóg we własnej osobie".
Jest w opowieści o „Dobrym Samarytaninie” wiele mądrej symboliki, którą udało się przelać na papier autorom komiksu. Samarytanie to przecież ludzie wykluczeni i poganie. Odrzuceni, tak samo jak chrześcijanie w tamtych czasach przez Żydów (za nieczystość rytualną). Notabene - dzieląc się szczegółami historycznymi. Wznieśli własną świątynie na Garizim (V w. przed Chr.). Górę tę uważali za jedyną świętą górę Palestyny i byli przekonani, że tylko tam należy oddawać cześć Bogu. Ich kalendarz świąt pokrywał się z Judejczykami. Czcili jednego Boga, byli „Ludem Izraela” i uznawali Torę, a byli i są apostatami. Dlaczego byli gorsi? Kim naprawdę byli Samarytanie? Synonimem zła, chłopcem do bicia, napiętnowanymi, czy też ofiarą stłamszenia oraz nietolerancji? Współcześnie została ich garstka (700 istnień). Autentyczny - lud na wymarciu, rozdzielony w dwóch wioskach po przeciwnych stronach barykady konfliktu palestyńsko-izraelskiego. Kim są teraz?
Podsumowując! Jezusowa przypowieść jest niejako wpleciona w wymyśloną przez autorów fabułę. Udało im się pokazać niezmiernie interesujące treści w doskonale skrojonym rysunku i świetnie dobranej słonecznej kolorystyce. Wykorzystana przez nich forma narracji pierwszorzędnie wychodzi naprzeciw nie tylko potrzebom dzieci i młodzieży, lecz również wielu osób dorosłych, coraz bardziej ukształtowanych przez obecny obrazkowy świat, a do tego symbolika tej krótkiej opowieści jest przeogromna. Jest w tej historii zdecydowanie coś więcej niż tylko ewangeliczna przypowieść. Gdyż dla każdego z nas, powinna być wzorcem litościwego, wrażliwego na krzywdę innych postępowania i symbolem bezinteresownego dostrzegania bliźnich oraz nie odwracania głowy, gdy ktoś potrzebuje pomocy.
„Człowiek powinien być człowiekiem. Mieć wartości, pięknie się różnić, ale nie być obojętnym na zło”. Bez względu na wiarę, być wrażliwym na cudze cierpienie i mieć chęć niesienia pomocy bliźniemu. I gdyby można było te szlachetne cechy, które, de facto, kryją się gdzieś w każdym z nas wyzwolić, upowszechnić – świat byłby niewątpliwie lepszy.
Autorzy, a do tego debiutanci na polach sztuki komiksu wykonali solidną robotę. Publikacja zachwyca!
Zdecydowanie polecam!
autor recenzji:
Dariusz Cybulski
26.10.2015, 10:25 |