Od lat zalewani jesteśmy mnóstwem wyśmienitych komiksów z polski i ze świata. Nie wiem jednak, jak to jest możliwe, że komiksy Jerzego Wróblewskiego nie zostały jeszcze wznowione? Jak to możliwe, że wznowiono tylu innych znakomitych Klasyków polskiego komiksu, a Mistrza z Bydgoszczy nie? To trudno zrozumieć. Dzięki Bogu to się zmieniło, a właściwie tylko dzięki determinacji Macieja Jasińskiego, Andrzeja Janickiego, Tomasza Szali, Macieja Kowalskiego, Magdaleny Bochniak i Leszka Kaczanowskiego (wydawnictwa Ongrys), możemy cieszyć się ponownie jego wspaniałymi pracami.
Gdy w moje ręce trafił pierwszy tom "Z archiwum Jerzego Wróblewskiego" z komiksami "Jamses Hart" & "Nie z tej ziemi", gdy zobaczyłem cudowną okładkę poczułem się jak za czasów młodości, gdy z wyczekiwaniem czekało się na kolejne komiksy z Świata Młodych, z Krajowej Agencji Wydawniczej, na kolejne albumy Mistrza Jerzego Wróblewskiego. Czy warto powrócić do tych czasów, także młodszym czytelnikom? Oczywiście, że tak! Zapraszam do lektury.
Trzeba na wstępie zaznaczyć, iż album wydano bardzo estetycznie, na kredowym papierze, zadbano o każdy element rzemiosła edytorskiego. W mistrzowski sposób odnowiono te dwa komiksy. Powtórzę się, ale dostosowano idealnie papier do wydruków. Oba wyglądają jakby co dopiero zostały narysowane, a przecież mają na "swoim karku" prawie trzydzieści lat, tak dobrze zostały zrekonstruowane! Maciej Jasiński spisał się na medal! To co zrobił, to dosłownie przetarcie ponowne szlaków dla Jerzego Wróblewskiego. Komiksy wyglądają jakby były wczoraj nakreślone!
Pierwszy opowieść James Hart ukazywała się na łamach Dziennika wieczornego od 1 września do 9 października 1971 roku, jednak zupełnie nie odbiega w stylu rysowania, (jest narysowana w stylu realistycznym) od współcześnie powstających historii, nie trąci myszką. Ma się wręcz wrażenie czytając ją, iż jest w niej coś nowatorskiego. Tak jak wracają mody na ubrania, tak sposób kadrowania tego albumu, złożenia go na potrzeby tej publikacji, jest wg. mnie mocno nowoczesnym zabiegiem. Obecni artyści powinni powrócić do tego stylu kadrowania. Komiks ten przypomina klimatem znakomite filmy noir, troszkę nawet Sin City Franka Millera. Plansze wyglądające jak kadry filmowe z wychodzącymi dymkami mają w sobie jakąś magię. Ekspresyjne rysunki nadają tempo opowieści, stopniują napięcie. Jednocześnie James Hart to protoplasta dla takich znakomitych komiksów Jerzego Wróblewskiego jak "Czarna Róża", "Fortuna Ameli" czy też "Figurki z Tilos". Akcja komiksu "dziejąca" się na zachodzie (a przecież album powstawał w czasach głębokiej komuny, autor musiał umiejętnie pokazać jak taki zachód wygląda, udało mu się to w 100%) z wyścigami znanymi np. z filmu Bullitt (który wg. mnie mógł być inspiracją dla Mistrza). Przy takim stylu kadrowania, uszczegółowienia planów, nie powoduje tak zwanego dysonansu nasycenia. Pomimo, iż drugie plany są bardzo czytelne przy takim układzie kadrów wyśmienicie je odczytujemy, odbieramy! Jednym zdaniem ten komiks to mistrzostwo świata! Fabularnie komiks opowiada o przygodach detektywa Jamesa Harta. O jego walce z "mafią" dowodzoną silną ręką przez przepiękna femme fatale Julię Corman. Jak sobie poradzi, koniecznie przekonajcie się sami.
Czeka na nas świetna sensacyjna historia.
Drugi komiks w tym zbiorku opowieść science fiction, narysowana w stylistyce kreskówkowej, bardzo podobna w stylu do znanego wszystkim Binio Billa. Co jest maksymalną ciekawostką, dla uważnych, dającą kolejne plusy Mistrzowi, styl opowiedzianej historyjki wypisz i wymaluj przypomina story z komiksu "Binio Bill kreci western i.. w kosmos". Czyli już sama ta nowalijka powinna być zachętą dla czytelników uwielbiających przygody polskiego Lucky Luke. Profesor Darol, Diana Starr i dzielna ekipa ziemian wyrusza na podbój planety Balif. Do czego to doprowadzi, przekonajcie się sami.
"Nie z tej ziemi" ukazywało się na lamach Dziennika Wieczornego od 14 lipca do 23 sierpnia 1965 roku.
W pierwszym tomie Z archiwum Jerzego Wróblewskiego znajdziemy jeszcze genialne paski "Wróbelek", humorystyczny konkurs "Szukamy braci Slim", ta plansza to poezja w pokazaniu proporcji, kadrowaniu, ułożeniu bohaterów. Znajdziemy także plansze z konkursu "Niecodzienna biesiada", a także paski na spostrzegawczość "Tego jeszcze nie było". Wisienką na torcie jest tekst Macieja Jasińskiego "20 lat z Dziennikiem wieczornym". Znajdują się tu takie smaczki i ciekawostki, o których nawet obeznany miłośnik twórczości Mistrza mógł nie wiedzieć. Po prostu wspaniałe wydanie!
Jamses Hart & Nie z tej ziemi to sprawnie napisane i narysowane opowieści graficzne. Pokazujące w jaki swobodny sposób Mistrz Jerzy Wróblewski potrafił przeskakiwać pomiędzy stylistykami, bez straty w jakości dla każdej z nich. Uniwersalność jego dzieł, pokazanie, iż potrafił odnaleźć się zarówno w tematyce historycznej, jak i dziecięcej, jak i jego ukochanej westernowej, sensacyjnej, po prostu w każdej! Uświadamia nam tylko jedno, iż nie jest Mistrzem tylko polskiego komiksu, ale jest Mistrzem europejskiego i światowego komiksu! Co najmniej sześćdziesiąt osiem opowieści Mistrza Jerzego Wróblewskiego czeka jeszcze do odkrycia. Jest ogromna szansa i nadzieja, iż najlepszy polski edytor, (publikowania polskiego klasycznego komiksu) - wydawnictwo Ongrys będzie konsekwentnie kontynuować tą misję. Misję przybliżania dziedzictwa polskiego komiksu. Najlepszym rozwiązaniem byłoby, aby w przyszłości przetłumaczyć wydane albumy na angielski, francuski, hiszpański i "puścić" w świat, by inne nacje także cieszyły się tymi perełkami! Publikacja ta powstała dzięki wsparciu Urzędu Miasta Bydgoszczy i została przygotowana w ramach stypendium na działalność artystyczną i upowszechnianie kultury. To kolejny przykład właściwego wykorzystania takich funduszy.
Reasumując tyle jeszcze komiksów jest do odkrycia, tyle prac Mistrza tworzonych od 1959 do 1978 roku dla Dziennika Wieczornego czeka na ujawnienie. Niech się pojawią jak najszybciej!
PS. Do każdego zestawu dwu albumowego (tomu pierwszego, tomu drugiego) "Z archiwum Jerzego Wróblewskiego" w sklepie wydawnictwa Ongrys i dobrych księgarniach komiksowych dołączany jest dodatkowy album "Huczące Colty". Jest to historia protoplasty, nazwanego vel dziadek Binio Billa. Rzecz unikatowa i do tego wydana w kolorze! Kto nie sięgnął jeszcze do tej pory po te tomy powinien to zrobić w miarę szybko, bo nakład jest niewielki!
Zdecydowanie polecam!
|
autor recenzji:
Dariusz Cybulski
21.10.2013, 19:55 |