Blacksad odwiedza Amarillo w Teksasie. Już okładka obiecuje nam raczej wakacyjny album niż smutną, depresyjną historię jak choćby Piekło, spokój. Po poszukiwaniu zaginionych osób i kłopotach z kobietami nasz koci prywatny detektyw wybiera długą drogę z Nowego Orleanu do Nowego Jorku. Bardziej podróżuje po drogach niż zajmuje się jakąś nową sprawą karną. Do tego jeździ zabytkowymi samochodami, harleyami, pick-upami i pociągami. Zobaczymy go nawet w wędrownym cyrku!
W fabule pojawiają się dwie nowe postacie. Obydwoje są artystami pióra: pewny siebie i swej twórczości Żubr/Bizon poeta i dość nieśmiały, introwertyczny Lew-powieściopisarz. Spór o artystyczną ekspresję kończy się morderstwem, a przestępca ucieka żółtym, zabytkowym samochodem, który wcześniej ukradł z Blacksadowi. Z Amarillo pościg zmierza do Denver i cyrku.
Brzmi trochę szalenie? To prawda, w fabule jest chyba wszystko szalenie przypadkowe. Niestety in minus. Postacie są przypadkowo spotykane przez kota, przypadkowo harleyowcy pomagają w podwózce, przypadkowo giną ludzie, wreszcie przypadkowo Blacksad wpada na agenta poszukiwanego pisarza, który tak się składa, że gdzie ów jest. Trochę za dużo zbiegów okoliczności jak na moje.
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.