Solą komiksu regionalnego są albumy tworzone w języku gwar polskich. Po ogromnym powodzeniu trzech części olsztyńskich "Legend Warmińskich", na kanwie tego sukcesu pojawił się w pobliskiej miejscowości, w Szczytnie chwalebny naśladowca. "Abentojry mazurskech pofejdokóf. Przygody mazurskich pofajdoków" to komiks w dialekcie mazurskim zachodnim. Twórcą publikacji jest Przemysław Kozak, a teksty na mazurską gwarę przetłumaczył Dietmar Serafin. Wydawcą albumiku jest Gmina Miejska Szczytno.
Postać legendarnego, rozrabiającego w okolicach Pisza i Szczytna złośliwego niziołka, "ni to błazna psotnika, ni to w ludzkiej skórze chłopaka figlarza", będącego uosobieniem mądrości ludowej oraz plebejskiego, często rubasznego humoru, stała się elementem obrazkowej opowieści. Trzynaście dwu planszowych shorciaków kapitalnie promuje region. Dlaczego tak uważam? Zapraszam do lektury.
Dawno temu, w odległej mazurskiej krainie... Dawno temu w wczesnym średniowieczu... Dawno temu po bitwie pod (albo przed) Grunwaldem... Dawno, dawno temu... W tym okresie czasu (czyli dawno temu), dzieją się przygody bohaterów tej gawędy. Przewodzi im chojrak "Pofejdok". To o jego trudach, blaskach "żywota" jest ta klechda. Czas na przygody z mazurskim niziołkiem. W środku znajdziemy "historyje", a to o skutkach działania skrzydlatego Amora, a o tym jak stać się "bogacem", "coś nie coś o rabuśniku", czyli wiejskie spojrzenie na odpowiedzialność zbiorową, zgodnie z przysłowiem "Kowal zawinił, cygana powiesili". Wnętrze kryje jeszcze zabawniejsze nowelki np. z "Krzyżakami" w roli głównej: "Jurand" i "Wart(a)". Inne opowiastki idą im w sukurs, a to "uciekinier", a to "znachor" czyli coś o blaskach i cieniach obżarstwa, a to o "fojermanie" - cytując: "Ni ma ognia, ni ma wody, ni ma ziecierzy (kolacji)", czyli coś w stylu przysłowia "Głupich nie sieją, sami się rodzą". Czytając ten komiks nie możemy powstrzymać się od śmiechu.
Rubaszne opowiastki zilustrował w barwny, czytelny, komunikatywny sposób Przemysław Kozak. Rysunki choć czasem przerysowane, nieproporcjonalne, delikatnie cartoonowe w zeszytowym papierowym wydaniu prezentują się naprawdę dobrze. Artysta od początku wiedział w jakim formacie będzie wydrukowany albumik (148x210 mm) i dlatego idealnie wpasował kompozycje, swój styl w ten wymiar. Taki zabieg graficzny rzutuje pozytywnie na przejrzystości i czytelności publikacji. Komiks zaprezentowano także w formie elektronicznej i niestety (bez niczyjej winy) ta powiększona na ekranie wersja demonstruje się niezbyt dobrze. Anachroniczne liternictwo także nie można zapisać do plusów tej publikacji, jest po prostu bardzo brzydkie. Pozycja ta ma załączony na końcu słownik, który ułatwia czytanie i naukę dialektu. W tym momencie, należy zwrócić uwagę na pewien fakt. Gwary mazurskie zaliczane są do dialektu mazowieckiego. Podzielone na dwa zespoły gwarowe – mazurski zachodni i mazurski wschodni, zamykają się w granicach geograficznych Mazur. Na dialekt ten wpływ miały także czynniki zewnętrzne np. dialekt "pruski"(niemiecki), dialekt kurpiów, gwara chełmińska. Dlatego też osoby z poza Mazur, zamieszkujące północne Mazowsze i cześć Kujaw, Pomorze Gdańskie, Warmię będą potrafiły czytać ten komiks w miarę płynnie, inne regiony do zrozumienia treści nader często będą skorzystać ze słownika. Oba warianty zostały sprawdzone na czytelnikach - ochotnikach. Osoby z zachodu i południa polski miały problem ze zrozumieniem tekstu, lecz bez wyjątku po lekturze dodawały, iż jest to zabawna, wesoła publikacja, "inna niż nasza śląska gadka", pomysłowa i pierwszorzędna promocja regionu.
Opisywana wersja powstała przy współudziale Dietmara Serafina -doświadczonego naukowca, antropologa kultury. Pozwalając sobie na dygresję. Trzeba mieć nadzieję, iż młode pokolenie naukowców zadba o nasze dziedzictwo narodowe i zachowa dla potomnych choćby najmniejsze regionalne słówko. Gwara to język rodzinny, język żywy; "Ktokolwiek nie badał starannie gwar swego języka, zna go tylko do połowy", dlatego chrońmy polskie dialekty językowe.
Publikacja ta napisana piękną gwarą, pobudzająca do śmiechu, krotochwilna, pełna pozytywnych emocji, w sowizdrzalskim stylu jest znakomitą familijną lekturą i mocną promocją regionu. Zabawne opowiastki o przygodach Pofajdoka - obieżyświata, łazika, piętnującego swymi żartami przywary ludzkie, pomimo prostoty niosą w sobie wiele pozytywnych wartości. Gmina Szczytno korzystając z dofinansowania Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Warmia i Mazury na lata 2007-2013, wydała przeuroczy albumik. Komiks ten jest częścią narodowego dużego projektu, promującego nasze małe ojczyzny. Jeśli będziecie w Szczytnie, koniecznie wybierzcie się szlakiem "Mazurskich Pofajdoków". Gdzieś tam w zakamarkach klimatycznego, przychylnego turystom miasteczka będzie czekało na Was trzynaście spiżowych rzeźb mazurskiego niziołka, a także papierowe wydanie komiksu. Ruszcie tym szlakiem, a na pewno się nie zawiedziecie. Zdecydowanie polecam!
|
autor recenzji:
Dariusz Cybulski
06.03.2014, 21:03 |