Pamiętacie Jima Hensona? Pewnie, że pamiętacie. Przecież też wychowywaliście się na jego „The Muppet Show” i „Ulicy Sezamkowej”. Ciekawe, co powiecie na innego Jima Hensona? Na scenarzystę eksperymentalnej „Piaskowej opowieści”.
Henson na przełomie lat 60. i 70. XX wieku napisał – wraz z Jerrym Juhlem - w sumie trzy wersje scenariusza do filmu pod takim właśnie tytułem. Nigdy jednak nie sięgnął po kamerę, by projekt doprowadzić do końca. Włożony w teczkę maszynopis przeleżał kolejne dekady na jakiejś zakurzonej półce. Formę teczki ma też… komiks stworzony na bazie zapomnianego scenariusza Hensona i Juhla. Tak, komiks właśnie. Jego polskie wydanie przygotowała oficyna Timof i cisi wspólnicy.
Edytor zadbał o najdrobniejsze szczegóły. Komiks wygląda właśnie jak teczka. Z piaskową, twardą okładką kontrastuje fioletowa gumka, która spina całość. Odpinamy ją, zaglądamy do środka. Nie, z okładek nie wypadają luźne kartki. Ale wnętrze komiksu dalej zachowuje klimat. Z wyklejki, zza kamery, spogląda na nas Henson. Na kolejnych stronach mamy reprodukcje maszynopisu, które płynnie przechodzą w komiksowe plansze. Pada pierwszy klaps…
Pustynna mieścina. Nieznajomy młodzieniec wybrany z tłumu. Spoglądający spode łba balwierz, ostrzący swą brzytwę. Za chwilę pierwszy z nich dostanie w łapę mapę i plecak wypełniony przypadkowymi przedmiotami: starym winylem, zwitkiem dolarów, znakiem stop. Cel? Orla Góra. Plan? Biec, bo za dziesięć minut jego śladem wyruszy ten drugi. Ten zły (szatan?), z którym przyjdzie się zmagać na kolejnych planszach, w kolejnych sceneriach. Jawę zastępuje sen. Bo kto na środku pustyni gra w golfa? Kto widział lwy w limuzynach i rekiny pływające w ekskluzywnych basenach? Kto wie, jak wyplątać się z widmowego miasta?
Jak odczytywać „Piaskową opowieść”? dla mnie to historia o ciągłym zmaganiu się z samym sobą. O pokonywaniu przeciwności losu, na które wciąż bohater jest (my jesteśmy) wystawiani. Wydostawaniu się z kłopotów, których symbolem w historii Hensona jest ekipa Arabów wspierana przez drużynę futbolu amerykańskiego. Jest pytaniem o granice między potrzebę skorzystania z pomocy (wiadomo, zawsze można skorzystać z tajemniczego gwizdka), a wiarą we własne siły.
Klimat scenariusza Hensona i Juhla podłapał Ramon Perez. Też eksperymentuje. Z planszą, z tempem podsuwania czytelnikowi kolejnych scen. Fajnie, że narysował też ekipę Hensona, pracującą nad jedną ze scen „Piaskowej opowieści”. Całość (komiks bardziej się ogląda niż czyta, bo nie słowo gra w tej opowieści komiksie główną rolę) jest jak odjechany, surrealistyczny film. Nieoczywisty, a przez to wciągający.
|
autor recenzji:
Mamoń
23.03.2015, 10:20 |