ZWYKLI LUDZIE GORSI NIŻ POTWORY
Kiedy sięgałem po „Monstera”, spodziewałem się, że dostanę dobrą mangę, ale nie miałem pojęcia, że aż tak. Nie sądziłem bowiem, że Naoki Urasawa, autor rewelacyjnego „Pluto”, zdoła przejść samego siebie i zaserwować coś jeszcze lepszego. A jednak „Monsterem” udowodnił, że to możliwe, oferując czytelnikom dojrzałą, intrygującą i mroczną opowieść, która wciąga nas w świat zbrodni i szaleństwa.
Na scenie pojawia się nowa postać, kiedy wciąż ukrywający się przed policją Tenam odwiedza kolegę ze studiów. Ów, będąc psychologiem kryminalnym, zajmuje się odwiedzaniem najróżniejszych zabójców. Jeden ze skazańców, Peter Jurgens, jest seryjny morderca, który zabił 12 osób – ostatnią z nich na prośbę przyjaciela. Podążając tropem podsuniętym mu przez Petera, psycholog udaje się do domu jego ostatniej ofiary, gdzie odnajduje ukryte pomieszczenie. Dziwne poniszczenie przypominające to, w jakim Jurgens był przetrzymywany i katowany w dzieciństwie przez matkę. Tyle, że nie jest to to samo miejsce – przygotował je dla niego ktoś, kto wiedział o nim wszystko i miał w tym konkretny cel. Ale kto i co chciał przez to osiągnąć? Jednocześnie policja szykuje zasadzkę na Tenmę, którego wydał przyjaciel. Psycholog jednak, zaczynając wierzyć w jego opowieść o Johanie, ostatecznie zaczyna mu pomagać. Tymczasem Nina, siostra Johana, obserwuje jednego z morderców rodziców. Los chce, że ostatecznie kobieta przychodzi mu z pomocą, kiedy ten staje się celem własnego ochroniarza. Kim jest ów ochroniarz? Dlaczego chciał go zabić? Jakby tego było mało, Lange zastają pułapkę na Tenmę. Ale powoli ścieżki wszystkich bohaterów zaczynają prowadzić do Monachium, gdzie przebywa obecnie Johan...
Co jest aż tak znakomitego w „Monster”? Sam do końca nie wiem. Bo przecież sama manga, po raz kolejny inspirowana na dodatek dokonaniami ojca japońskiego komiksu, Osamu Tezuki, jest w zasadzie dość prosta. To thriller o mordercy, wrobionym człowieku i plątaninie ludzkich relacji. Bohaterów wraz z rozwojem fabuły przybywa, akcja się zagęszcza, każdy ma do odegrania swoją rolę i wywiera wpływ na innych. Na szczęście Ursawie udaje się zapewnić im indywidualne cechy charakteru, które dodają im krwistości i realizmu.
Najważniejszy w „Monsetrze” jest jednak atmosfera całości. Mroczna, duszna, klaustrofobiczna, choć przecież akcja nie jest ograniczona do zamkniętej przestrzeni. Na stronach mangi bywa brutalnie, ale Urasawa nie zapomina też o balansie w postaci bardziej stonowanych elementów obyczajowych. Podobnie zresztą zachowuje równowagę pomiędzy tym, co japońskie i europejskie (po raz kolejny miejscem akcji czyni Niemcy). A wszystko to doskonale zilustrowane, świetnie poprowadzone i znakomicie wydane. Polecam gorąco!
|
autor recenzji:
wkp
20.11.2017, 15:19 |