Historia początków państwa polskiego jest doskonale wszystkim znana, choćby z szkolnych lekcji historii. Aczkolwiek od pewnego czasu coraz mocniej ścierają się historycy, mediewiści w temacie, skąd pochodził ród Mieszka I. Jak to możliwe, iż w tak krótkim czasie rozciągnął swoje władztwo na tereny wszystkich sąsiadujących plemion słowiańskich? Czy pierwszy polski władca był potomkiem Normanów, a może władców Wielkich Moraw?
Jest wiele interpretacji tego jak powstała Polska. Zbudowaliśmy ją sami, czy ktoś zbudował ją dla nas? Niezależnie od tego jak odpowiemy na to pytanie, wątpliwości nie znikną. Zbyt mała liczba wiarygodnych źródeł, a także szeroki wachlarz interpretacji nie pozwala (w tej chwili) na jednoznaczną odpowiedź. Jedno jest pewne, „epoka Piastowska” odcisnęła już swoje piętno na polskiej popkulturze. Stała się źródłem ogromnej weny i inspiracji także dla komiksiarzy.
Urodzeni jeszcze w czasach komunistycznych pamiętają zapewne kolorowe zeszyty ukazujące się na rodzimym rynku i nowelki z magazynu "Relax" opowiadające historie sprzed okresu panowania księcia Mieszka I. Czytelnicy pamiętają dwa albumiki "Zemsty rodu", "Legendarną historię Polski" np. "O Mieszku I i jego synu Bolesławie Chrobrym". Współczesny czytelnik wydane przez Egmont wznowienie "Legend Polskich", czy też cykl "Lux in tenebris", a także "Strażnicy Orlego Pióra". Mroczne wieki wczesnego średniowiecza były, są i będą prezentowane w polskim komiksie. Na kanwie tego zainteresowania także Zygmunt Similak stworzył własną opowieść.
„Woje Mieszka” to dwunasty album Mistrza z Łodzi opublikowany wydawnictwie Roberta Zaręby. Zarazem jest to kolejny jego komiks, który nie jest stricte opowieścią historyczno-edukacyjną. Choć takowe wartości w swej zawartości ukrywa. Po wybitnym pierwszorzędnym komiksie "Smert Lachom", tym razem dostaniesz czytelniku zeszyt leciutki w odbiorze o sznycie przygodowym, aczkolwiek otoczony wspomnianą już faktograficzną osnową dziejową.
Każda opowieść ma swój początek, a ta rozpoczyna się w momencie, gdy władca Siemomysł poleca swemu synowi Mieszkowi wyprawić się "na Prusy". Trzy setki pancernych ruszyły wzmocnić grody przygraniczne. Razem z księciem podróżował rycerz Dziwosz. Zasugerował on, aby na wieczerze wojowie zawitali do jego rodzinnego grodu. Jak się okazało w rychły czas, gdyż w tym samym momencie napadli na niego Wikingowie.
Brawurą i odwagą wykazał się mający jeszcze mleko pod nosem, zadziorny Cisun. Młody mieszkaniec grodziszcza w ostatniej chwil ostrzegł swych pobratymców przed zbliżającym się skrytobójczym natarciem Normanów. Utraciwszy rodzinę zdał się na łaskę swojego władcy. Mieszko I postanowił, aby dalsze jego losy związały się z Piastami. Tak rozpoczyna się wielka przygoda Cisuna. Wojownika walczącego także arabskimi nożami, (rzucającego nimi jak słynny Nasir z serialu o Robin Hoodzie). W dalszej części historii Cisunowi przyjdzie walczyć z Prusami, Germanami, wilkami i wszelkimi zagrożeniami w nieprzebranych puszczach.
Fabularnie mamy do czynienia z prostą, lecz nie prostacką narracją. Wyraźnie widać, że głównym zamierzeniem autora było przedstawienie historii jako zlepku następujących po sobie zdarzeń. Jest to opowieść drogi, na której poszczególne postacie nie mają skomplikowanych, czy też charakterystycznych wymyślnych cech. Autor przedstawił wszystko wg. swoich standardów i swojej przepięknej wyobraźni. Akcja mknie jak dobry film przygodowy. Czasami troszkę linearnie, czyli bez nadmiernego rozgałęziania jej na wątki poboczne. Jeśli już takowe intrygi są, to wyłącznie w obrębie głównego bohatera Cisuna, gdyż wokół niego koncentruje się cała osnowa fabuły. Albumik obfituje w bitwy, pościgi, ucieczki i zasadzki. W scenariuszu wyczuwalna jest także delikatna nutka inspirowania się serialem "Znak orła", czy też filmami; "Stara baśń. Kiedy słońce było bogiem", "Trzynasty wojownik".
Graficznie, nie można się do niczego doczepić. Wspomniane dopieszczenie detali, do tego dynamizm widoczny w każdym kadrze zachwyca! Zygmunt Similak ma dar w przepięknym ustawianiu scen batalistycznych, do tego posiada zmysł kompozycyjny. Autor zobrazował wszystko z malarskim pietyzmem, oddał klimat epoki, ubiorów, zbroi, zadbał o każdy elemencik tła. W jego rysunkach widać ogrom włożonej pracy, a jednocześnie dojrzały mistrzowski i rozpoznawalny drzeworytowy styl.
DTP. Wybrana przez edytora czcionka komponuje się z pracami autora. Choć nie jest najładniejsza jej atutem jest czytelność. Dzięki temu osoby słabiej widzące także będą mogły cieszyć się z lektury tego zeszytu. Pod względem wydawniczym przyczepić się można do przepuszczenia kilu literówek. Publikacja została wydrukowana w dużym formacie, w czerni i bieli - solidnie - w dobrych standardach Strefy Komiksu.
Podsumowując! Albumik czyta się świetnie, gdyż jest osadzony wyrazistych ramach. Zagłębiając się w mroczność epoki i w surowość życia widzi się perfekcyjne odwzorowanie przez autora realiów wczesnego średniowiecza (w ubraniach kmieci i wojów, uzbrojeniu, i pokazania szczegółów budowy drakkarów, wiosek i grodów). W środku znajdziesz akcję, przygodę i pasjonujące wydarzenia opowiedziane językiem zrozumiałym dla każdego. Wszystko toczy się bardzo szybko, a dla niektórych czytelników zbyt szybko. „Woje Mieszka” są pierwszorzędnym komiksem familijnym, są uniwersalnym czytadłem, wręcz idealnym na prezent dla każdego fana sztuki komiksu.
Zdecydowanie polecam!
autor recenzji:
Dariusz Cybulski
18.05.2015, 18:43 |