Sugar wziął swe imię od puszki z takim właśnie napisem, w której schował się podczas jednej ze swych szalonych zabaw. Nie był pierwszym kotem w rodzinie. Przed nim były jeszcze Tim oraz Jeff. Wszystkie zobaczymy w komiksu „Sugar. Koci żywot”, który stworzył Serge Beaken.
„Był sobie kocur wielki i czarny. Mieszkał z rodziną: Ann, Serge i Carmen. Choć za przyjaciół miał tylko ludzi, w tym towarzystwie kot się nie nudził. W wysokim bloku mieszkał z rodziną, każdy go lubił, kto się nawinął.” No bo jak tu nie lubić kociska jak Sugar? Choć czasem znienacka carapnie, choć czasem ugryzie bez powodu, choć czasem zrzuci coś ze stołu goniąc za muchą, nie sposób go nie kochać. Tego małego nietoperza. Małego pół-syjama, który nagle pojawia się w domu, który pamięta jeszcze dobrze dwa wcześniejsze koty. I choć chwilę wcześniej z ust Ann padają słowa: „Już nigdy nie będę miała kota”, za chwilę przygarnia następnego sierściucha. Bo z prawdziwymi kociarzami tak jest, że nigdy nie poprzestaną na jednym czworonogu. Takimi kociarzami są Serge i Ann. Twórca komiksu „Sugar”, który na plansze przeniósł koty przygarniane z Ann, swą ukochaną.
Plansze te rządzą się swoimi prawami. Choć zbudowane są z niewielkich, kwadratowych kadrów, to nie stanowią one żadnego ograniczenia. Autor płynnie przechodzi przez ramki, pozwalając by kreska płynęła przez poszczególne obrazki. Sugar skacze więc sobie przez kilka kadrów, podobnie przez parę obrazków ciągnie się remontowany blok czy też schody na poddasze, które zajmują Ann i Serge. Tak samo droga, pokoje, dachy... Wszystko jest płynne, czarno-białe kadry są umowne. A plansze? Jak koty. Też są trudne do ujarzmienia. I gdy któryś z nich przebiega przez kartkę, na której rysował Serge ma się wrażenie, że rysunki wirują, a plansze obracają się bez żadnej kontroli.
Widać, że autor spędza(ł) mnóstwo czasu ze swymi kocurami. Widać, że podpatrywał je. Zapamiętywał sobie gdzieś w głowie ich charakterystyczne zachowania. A później wyrysował je na planszach. Rządzą na nich koty. Tim - leniuch, który trafił niegdyś na wakacje. Jeff - maluch kupiony z kartonu na bazarze. Wspomniany już Sugar. I wreszcie Milka, z którą długo walczył o teren.
Serge Beaken zastosował fajny myk pokazując świat nie z perspektywy właściciela, ale z perspektywy kotów. To one prowadzą czytelnika. To z ich punktu widzenia obserwujemy miejsca, ludzi i zdarzenia - jak kolejną przeprowadzkę czy narodziny dziecka.
Komiks dla wielbicieli kotów. I ciekawie zrobionych komiksów.
|
autor recenzji:
Mamoń
13.05.2015, 17:30 |