Choć jest już w wieku 90+ to nie odpuszcza. Dalej wymyśla i rysuje kolejne przygody Tytusa, Romka i A’tomka. Najnowsza książeczka autorstwa Henryka Jerzego Chmielewskiego nosi tytuł „Elemelementarz”.
Autor odszedł w niej od schematu, jaki stosował w ostatnich latach, gdy próbował wpisywać swych bohaterów w przełomowe wydarzenia z historii Polski. Tytus, Romek i A’tomek - z wyobraźni Papcia Chmiela rysowani - musieli więc odnaleźć się w czasie Powstania Warszawskiego, wojny polsko-bolszewickiej, bitwy pod Grunwaldem, Odsieczy Wiedeńskiej, walk o niepodległość Stanów Zjednoczonych (w które też zaangażowani byli nasi), wreszcie zostali wojami Bolesława Krzywoustego. Nie były to jednak klasyczne komiksy, ale duże kadry z umieszczonymi na boku opisami. „Elemelementarz” to powrót do komiksu. I dobrze.
Książeczka wpisuje się w cykl o uczłowieczaniu Tytusa. Na przełomie lat 80. i 90. XX wieku były to uczłowieczanie przez umuzykalnienie, uplastycznienie i uteatralnienie. Teraz dostajemy Tytusa uczłowieczanego przez - chyba można to tak nazwać - upisanienie. Bo „Elemelementarz” to papciowy... elementarz! Z trudnymi dla młodego czytelnika słówkami - jak mózg, chmiel czy pióro - zasadami rządzącymi językiem polskim i wyjątkami od tych regułek. Z przedstawieniem jak stawiać kreski i brzuszki, by powstały z nich literki. Ale przy okazji czytelnikowi autor przedstawia też krótką historia piśmiennictwa. By ją przybliżyć, Tytusa, Romka i A’tomka wraz z profesorem Talentem wysyła do Rzymu. Szkoda tylko, że nie żadnym nowym pojazdem, ale znanym już z księgi V wannolotem. Zresztą powtórek jest więcej. Przywołana jest plama tuszu, z której w księdze I powstał Tytus, przywołana jest też instrukcja z księgi VI „Jak narysować Tytusa”. Pojawiają się też dosłowne wręcz cytaty z czasów, gdy Tytus dopiero co zjawił się w naszym świecie, gdy A’tomek napisał mu pierwszy elementarz - ten z koltami i kokosem (patrz księga I). Papcio zdradza też nieco ze swego warsztatu - pokazuje pędzelki, ołówki, flamastry i tusze - oraz pokazuje jak to bez komputerów powstawały świetne projekty graficzne do tytułów w Świecie Młodych.
I choć wiadomo, że dzisiejsze „Tytusy” mają niewiele wspólnego ze starymi księgami, to jak na autora, któremu stuknęły właśnie 92 wiosny, Chmielewski całkiem nieźle poradził sobie i z rysunkami, i ze skleceniem ich w historyjkę. Nie zmienia to jednak faktu, że „Elemelementarz” to lektura tylko dla zatwardziałych fanów nie do końca uczłowieczonego Tytusa. Szkoda tylko, że wydawca nie dostosował jakości „Elemelentarza” do wcześniejszych ksiąg. Nie - nie jest źle. Jest aż ZA DOBRZE. Format A4, twarda oprawa - „Tytusy” nigdy tak nie wyglądały. Chyba, że to zapowiedź nowej, pełnej edycji w wersji de-luxe. Ja bym się nie pogniewał.
|
autor recenzji:
Mamoń
16.06.2015, 17:03 |