Wydanie swojego własnego, pierwszego pełnowymiarowego zeszytu jest jednym z tych momentów w karierze każdego twórcy, który albo ściągnie go w dół, albo wywinduje do góry. W przypadku Krzysztofa Churskiego nie wątpię, iż będzie momentem przełomowym. Dlaczego tak uważam? Zapraszam do lektury recenzji publikacji pt. „Teodor. Historie zebrane, mniej lub bardziej udane”.
Krzysztof Churski raczej nie był na pierwszej linii krajowego świata komiksu. Artysta urodzony w Toruniu (1981) od zawsze fascynował się kolorowymi zeszytami. Razem z kumplami założył oficjalne pismo Asocjacji Komiksu w Toruniu. Wychował się jak większość (z nas) na twórczości Papcia Chmiela, Tadeusza Baranowskiego i Janusza Christy. Wyłącznie rodzime opowieści obrazkowe odcisnęły piętno na jego twórczości. W tym roku jego aktywność na tym polu zwiększyła się kilkukrotnie. Przejął ster redaktora naczelnego AKT'u - rysuje kolejne opowieści obrazkowe, i przede wszystkim nareszcie wydał na papierze zbiorcze przygody jego sztandarowego zucha.
15 lat temu w pierwszym numerze oficjalnego pisma Asocjacji Komiksu w Toruniu zadebiutował szczur Teodor. Od tego momentu pojawił się w prawie każdym numerze AKTu. Od tej chwili pojawiały się tam kilku planszowe nowelki, shorty, lub paski o przygodach naszego bohatera. Opisywany albumik zwiera je wszystkie, także te wykonane razem z Tomaszem Marciniakiem. Nie zabrakło w nim kilku dłuższych z nowego premierowego materiału. Zeszycik wydrukowano w poręcznym wydaniu (idealnym w podroży), w znakomitej cenie (6 pln), w miękkiej oprawie, w czerni i bieli, a i do tego świetnie złożono (przez Piotra "Smiechosława" Wojciechowskiego).
Szczur Teodor jest postacią centralną każdej opowieści. Przygoda goni przygodę, a zdarzają mu się takie w klimatach „Archiwum X”, związane z MPO, plus melodramaty, horrory i SF. Spotkacie go w górach, nad morzem i w domu i na święta z Mikołajem we WC. Znajdziecie szczurka w koszmarze sennym, a serowe senne tropienie jaszczura, to tylko zapowiedz „Rodentofobi”, oraz dłuższej „Opowieści księżycowej”. Nie mogłoby w tym zeszycie zabraknąć świń w kosmosie do scenariusza Tomka Marciniaka, które w innej opowiastce dostały małpiego rozumu. Wszystko zaprezentowane w kabaretowym sosie i na luzie, gdyż komiksy o Teodorze to wspaniałe uniwersalne opowiastki na każdy temat i są podane zawsze z ogromnym niewymuszonym poczuciem humoru. Zaserwowane bez zbędnego patosu, bez pretensji do odkrywania prawd absolutnych, za to nakreślone za pomocą czytelnego wyrazistego 'Cartoon' z ciekawie rozplanowaną fabułą.
Opowiastki narysowane przez Krzysztofa Churskiego są przejrzyste, naturalne i urocze. Kreska Churskiego jest bardzo czytelna, taka długopisowa, lecz i widać po niej ewolucję plastyczną jaką autor przechodził przez lata. Wyraźnie nabrał pewności siebie, gdyż w najnowszych pracach bawi się tłami, szarościami, a jego styl graficzny coraz bardziej przybliża go do Piotra Nowackiego. Równocześnie Churski składa swoimi pracami szczególny hołd Mistrzowi Tadeuszowi Baranowskiemu. Historyjka „Reaktywacja” rozpoczyna się od charakterystycznej dłoni z piórkiem, a i dalsza jej część została zobrazowana w podobnym stylu fabularno-rysunkowym, jak zrobiłby to w swoich komiksach Tadeusz Baranowski. Autentycznie Churski jako jeden z niewielu polskich artystów potrafi w niewymuszony sposób odtworzyć na kartach swoich komiksów podobny humorek wsparty genialnym puentowaniem nonsensu, odwróceniem akcji i sensu - jak u Mistrza.
Podsumowując! Komiksy o Teodorze są pierwszorzędnymi familijnymi powiastkami na każdy temat. Nie ma w nich agresji, a są tylko pozytywne emocje. Lektura nie nudzi, nie zawodzi, rozśmiesza i pozostaje w przeczytanych żartach w głowie. Krzysztof Churski nie mami czytelnika fajerwerkami i stawia na prosty przekaz, a do tego jest znakomitym obserwatorem. Z tego zeszytu biją wyłącznie pozytywne fluidy. „Teodor. Historie zebrane, mniej lub bardziej udane” - zawiera historie wyłącznie udane! „Się wie”:)
Zdecydowanie polecam!
autor recenzji:
Dariusz Cybulski
03.06.2015, 11:52 |