Blacksad to prywatny detektyw, który zostaje wezwany na miejsce zbrodni. Ofiarą jest jego była ukochana, Natalia, dawna baletnica, którą nie raz prześladowano. Pomimo wyraźnego zakazu policji, Blacksad podejmuje się własnego śledztwa...
Scenariusz tego komiksu to sprawa dość prosta. Klasyczny samograj, który zawsze się sprzedaje. Twardy facet, piękna kobieta, zbrodnia i trochę brudu, plus kilka rozczulających postaci. Sposobem na przełamanie konwencji było dla scenarzysty pójście w animalizację. I tak oto główny bohater i jego martwa ex są kotami, mamy jego kumpla goryla, wiodącego żywot boksera, krzykliwego morsa, po stronie zła zaś m.in. jaszczurkę.
Fabuła przebiega tu konsekwentnie i może nieco sztampowo, ale za to na pewno w sposób skuteczny, a zarazem nastrojowy.
Storna graficzna zaś to perełka genialnej, niesamowicie realistycznej i dopracowanej kreski połączonej z perfekcyjnymi, ręcznie kładzionymi kolorami. Każdy kadr (swoją drogą o rewelacyjnie dopracowanych tłach i dalszych planach) to samodzielne arcydzieło, na które patrzy się z przyjemnością i podziwem. I jeszcze mistrzowska mimika, jakiej brak w większości komiksów.
Razem zaś to kawał znakomitego komiksu dla wymagających czytelników, którzy cenią sztukę i artyzm, a nie mainstreamowe wyrobnictwo.
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.