|   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
Wielkie Archiwum Komiksu

RECENZJA WYBRANEJ POZYCJI

758
Czarnobyl  [2015]
tytuł:
Czarnobyl
rodzaj pozycji:
scenariusz:
rysunki:
format wydania:
170 x 240 mm
rodzaj papieru:
offsetowy
rodzaj oprawy:
miekka ze skrzydełkami
rodzaj druku:
czarno-biały
liczba stron:
168
wydawca polski / rok wydania:
Centrala 2015
wydawca oryginału:
cena:
49,90 zł
podziel się recenzją:
recenzje do pozycji [1]:

Trzydziesta rocznica wybuchu w czarnobylskiej elektrowni atomowej sprowokowała mnie, by wreszcie sięgnąć po komiks „Czarnobyl. Strefa”. Warto było.

Album ukazał się jeszcze w roku 2015. Przeszedł jednak bez większego echa. Nie pojawiły się jakoś ani szersze wzmianki na jego temat, ani recenzje. Ja też sobie „Czarnobyl” odpuściłem. Może dlatego, że nie wierzyłem iż zachodni twórcy pokażą dramat wydarzeń z 26 kwietnia 1986 roku, jaki rozgrywał się pod Kijowem? Może dlatego, że nie sądziłem iż - patrząc na Czarnobyl z daleka - oddadzą tragedię, jaka spotkała mieszkańców Prypeci i okolicznych wiosek? Ale Francisco Sanches i Natacha Bustos dali radę. Naprawdę dali radę.

Dobre jest założenie, na jakim budują opowieść. Wybrali trzy pokolenia rodziny. Władimir i Anna to młode małżeństwo z Prypeci. On - jak każdy w tym miejscu - pracuje w elektrowni, ona spodziewa się akurat drugiego dziecka. Mały Jurij za kilka dni ma mieć siostrzyczkę - Tatianę. Z kolei na wiosce pod Prypecią mieszkają jej rodzice: Leonid i Galia. W kwietniu 1986 roku wiodą spokojny żywot. Podobnie jak reszta z 47 tysięcy osób mieszkających w Prypeci. Zakupy, czasem wyjście do restauracji, wyczekiwanie na wesołe miasteczko, które ma być niespodzianką na zbliżający się dzień 1 maja. Tak to wygląda. Ale wszystko kończy się nagle 26 kwietnia o godzinie 1:23, kiedy wybucha jeden z reaktorów w pobliskiej elektrowni. Akurat na zmianie, na której pracuje Władimir...

Mieszkańcy Prypeci słyszą tuż po wybuchu: „Nie ma się czego obawiać. Pożar jest pod kontrolą”. A za kilkadziesiąt godzin pojawia się kolejny komunikat: „Wyjeżdżacie tylko na dwa, trzy dni. Zabierzcie tylko najpotrzebniejsze rzeczy”. By w końcu usłyszeć, że Prypeć to już przeszłość, do której nie będzie powrotu. Kiedy opuszczają miasto, już na drodze widzą już zastępy likwidatorów. „Ochotników” ściągniętych do walki z radioaktywną materią. Nieszczęśników, którzy zmagać się będą z chorobą popromienną. Nieszczęśnikami jest sportretowana na kartach komiksu rodzina. Rozdarta między „nasze życie jest tutaj”, a obawami o zdrowie Władimira. Obawami o to jakim dzieckiem będzie Tatiana - przede wszystkim o to, czy nie urodzi się zdeformowana na skutek promieniowania. Sanchez nie opowiada jednak historii linearnie. Zaczyna od wracających na skażoną ziemię Leonida i Galii. Ich chata jakimś cudem przetrwała. Znów mogą w niej zacząć życie. Uprzątnąwszy tylko warstwę kurzu, jaka narosła na sprzętach. Później pokazuje wędrówkę przez opuszczoną Prypeć. Przez „miasto duchów”. A później przeskakuje do tętniącego życiem socjalistycznego blokowiska - bo tym była tak naprawdę Prypeć - w którym nie czuć nawet coraz większego napięcia. Bo i nikt nie spodziewa się tu najgorszego... By na koniec znów wrócić - z najmłodszym pokoleniem rodziny - do pustej miejscowości.

„Czarnobyl” jest znakomicie rozegrany graficznie. I nie mówię tu tylko o bardzo realistycznych rysunkach, ale o smaczkach, jakie pojawiają się na planszach. Natascha Bustos np. kilkakrotnie pokazuje ten sam blok. Z takiego samego ujęcia. Opuszczony budynek w pierwszej części ogląda Leonid, który wraz z żoną wrócił, by mieszkać w zonie zaraz po katastrofie. W drugiej części tętni życiem i nadzieją, gdy Władimir i Anna oczekują potomka. Wreszcie w trzeciej jeszcze raz ożywa, gdy do swojego starego mieszkania, po latach, wchodzą Jurij i Tatiana. Przyjeżdżają do Prypeci, by jeszcze raz zobaczyć stare śmieci, by pogodzić się z demonami, które wciąż w nich żyją. Ważne są detale - jak kalendarz na rok 1986 wiszący na ścianie pokoju, jak kilka matrioszek, portret Lenina czy pudełko z zabawkami i kilka zdjęć, jakie zostają po przodkach Jurija i Tatiany.

Warto zwrócić uwagę też na liternictwo w dodatkach - robione „na cyrylicę”. To wszystko robi klimat i historii, i wydania, za które należy pochwalić edytora - poznańską Centralę.

autor recenzji:
Mamoń
10.05.2016, 18:34

RECENZENCI

BroosLi
[7]
Charles Monroe
[17]
Chudi_X
[3]
Dariusz Cybulski
[442]
Edward Weaver
[2]
Joan_Johnson
[1]
Mamoń
[1062]
McAgnes
[1]
Modli
[1]
MonimePL
[146]
Percival
[2]
Ronin
[3]
Warlock
[4]
wkp
[2379]
KOMIKSY, MANGI, CZASOPISMA, KSIĄŻKI, ARTBOOKI, FIGURKI, GADŻETY I INNE
Komiksiarnia
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Przypominamy, iż do czasu uzupełnienia bazy danych nowej wersji strony informacje o starszych pozycjach znajdziecie na łamach poprzedniej wersji witryny:
Old WAK!
Copyright © 1997-2024 WAK - Wielkie Archiwum Komiksu | Strona działa od 21 lipca 1997 | Idea, gfx & code: Warlock | Stan odwiedzin: 4896374
Copyright © 1997-2024 WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
Start witryny: 21 lipca 1997 | Idea, gfx & code: Warlock
Stan odwiedzin: 4896374