SMAKI ŚWIATA GHULI
Czwarty tom „Tokyo Ghoul”, jak przystało na dobra kontynuację serii, wprowadza na jej łamy kolejne postacie, rozwija pomniejsze wątki i nie zapomina o tych najważniejszych. Przy okazji pojawiają się nowe kwestie podważające to, co wcześniej uznawaliśmy za pewnik. Zabawa nie zwalnia więc tempa, a całość robi się jeszcze ciekawsza.
Po starciu z inspektorami plotki o tym, co zrobił Kaneki szybko rozchodzą się wśród ghuli, a chłopak zdobywa niemałą sławę i uznanie. Zbliża się też do Shuu Tsukiyamy, ghula znanego jako Smakosza, który często zamiast zabijać, jedynie okalecza ludzi, pozbawiając ich konkretnych części ciała. Shuu szuka bowiem przyjaźni, a z Kanekim łączy go wiele wspólnych zainteresowań. Relacja ta zmieni się, kiedy Ken dowie się od przyjaciółki Rena i Uty, Itori, że wypadek, w którym zginęła Rize wcale nie musiał być wypadkiem. Podobno ktoś wykorzystał Kanekiego jako przynętę i kto wie, czy to nie legendarny jednooki ghul? Dziewczyna wie więcej na ten temat, jednak informacje kosztują – w zamian za ich udzielenie chce dowiedzieć się czegoś więcej o restauracjach przeznaczonych dla ich gatunku. To elitarne miejsca, do których niewielu ma wstęp, Smakosz natomiast, z racji zainteresowań musi znać ich położenie. Ken postanawia wypytać przyjaciela, nie wiedząc, że ten ma wobec niego własne plany…
Czwarty tom „Tokyo Ghoul” skupia się przede wszystkim na dwóch istotnych tematach: jedzeniu i przyjaźni, które właściwie splatają się tutaj w jedno. Na scenę powraca więc szkolny przyjaciel Kanekiego, Hide, wkracza też wspomniany Smakosz, a przy okazji znów mamy okazję ujrzeć jednego z wrogów Kena. Sui Ishida nie poprzestaje jednak na tym, dlatego też porusza kontrowersyjną kwestię miłości ghula i człowieka (a także ich ewentualnego potomstwa, o które jest niezmiernie trudno) a także przedstawia nam ważną dla Touke przyjaciółkę. Wszystko to prowadzi oczywiście do jednego – solidnej porcji emocji oraz finałowej walki na śmierć i życie, kiedy to rola przyjaciel/wróg zmienia się w zależności od sytuacji.
Ten tom w porównaniu do bardzo dynamicznego poprzednika jest wyraźnie stonowany i skupiony bardziej na obyczajowych stronach opowieści, co jest równie ciekawe, jak kolejne problemy i zagrożenia. Poddanie w wątpliwość przypadkowości wydarzeń, jakie ukształtowały Kanekiego naprawdę intryguje. Trochę rozprężenia oferuje natomiast zabawny, lekki dodatek traktujący o postaciach oraz porcja czarnego humoru.
A wszystko to jak zwykle znakomicie zilustrowane, realistyczne, krwawe i mroczne. Postacie bywają przerażające, ale i urocze, a elementy rodem z horrorów mieszają się ze szkolną opowieścią. Kto lubi takie właśnie klimaty, opowieści z pogranicza urban fantasty i miejskiej legendy, pokazane z perspektywy „potworów”, będzie bardzo zadowolony. Polecam.
SMAKI ŚWIATA GHULI
Czwarty tom „Tokyo Ghoul”, jak przystało na dobra kontynuację serii, wprowadza na jej łamy kolejne postacie, rozwija pomniejsze wątki i nie zapomina o tych najważniejszych. Przy okazji pojawiają się nowe kwestie podważające to, co wcześniej uznawaliśmy za pewnik. Zabawa nie zwalnia więc tempa, a całość robi się jeszcze ciekawsza.
Po starciu z inspektorami plotki o tym, co zrobił Kaneki szybko rozchodzą się wśród ghuli, a chłopak zdobywa niemałą sławę i uznanie. Zbliża się też do Shuu Tsukiyamy, ghula znanego jako Smakosza, który często zamiast zabijać, jedynie okalecza ludzi, pozbawiając ich konkretnych części ciała. Shuu szuka bowiem przyjaźni, a z Kanekim łączy go wiele wspólnych zainteresowań. Relacja ta zmieni się, kiedy Ken dowie się od przyjaciółki Rena i Uty, Itori, że wypadek, w którym zginęła Rize wcale nie musiał być wypadkiem. Podobno ktoś wykorzystał Kanekiego jako przynętę i kto wie, czy to nie legendarny jednooki ghul? Dziewczyna wie więcej na ten temat, jednak informacje kosztują – w zamian za ich udzielenie chce dowiedzieć się czegoś więcej o restauracjach przeznaczonych dla ich gatunku. To elitarne miejsca, do których niewielu ma wstęp, Smakosz natomiast, z racji zainteresowań musi znać ich położenie. Ken postanawia wypytać przyjaciela, nie wiedząc, że ten ma wobec niego własne plany…
Czwarty tom „Tokyo Ghoul” skupia się przede wszystkim na dwóch istotnych tematach: jedzeniu i przyjaźni, które właściwie splatają się tutaj w jedno. Na scenę powraca więc szkolny przyjaciel Kanekiego, Hide, wkracza też wspomniany Smakosz, a przy okazji znów mamy okazję ujrzeć jednego z wrogów Kena. Sui Ishida nie poprzestaje jednak na tym, dlatego też porusza kontrowersyjną kwestię miłości ghula i człowieka (a także ich ewentualnego potomstwa, o które jest niezmiernie trudno) a także przedstawia nam ważną dla Touke przyjaciółkę. Wszystko to prowadzi oczywiście do jednego – solidnej porcji emocji oraz finałowej walki na śmierć i życie, kiedy to rola przyjaciel/wróg zmienia się w zależności od sytuacji.
Ten tom w porównaniu do bardzo dynamicznego poprzednika jest wyraźnie stonowany i skupiony bardziej na obyczajowych stronach opowieści, co jest równie ciekawe, jak kolejne problemy i zagrożenia. Poddanie w wątpliwość przypadkowości wydarzeń, jakie ukształtowały Kanekiego naprawdę intryguje. Trochę rozprężenia oferuje natomiast zabawny, lekki dodatek traktujący o postaciach oraz porcja czarnego humoru.
A wszystko to jak zwykle znakomicie zilustrowane, realistyczne, krwawe i mroczne. Postacie bywają przerażające, ale i urocze, a elementy rodem z horrorów mieszają się ze szkolną opowieścią. Kto lubi takie właśnie klimaty, opowieści z pogranicza urban fantasty i miejskiej legendy, pokazane z perspektywy „potworów”, będzie bardzo zadowolony. Polecam.
|
autor recenzji:
wkp
15.05.2017, 07:01 |