„NIE” KOMIKSY
Dobrego pisarza można poznać po tym, że potrafi napisać nie tylko znakomitą powieść, ale również i opowiadanie. Podobnie rzecz ma się z komiksami. Dąbrowski nieźle sobie radzi z pełnymi albumami, „Redaktorem Szwędakiem” i krótkimi formami z Likwidatorem w roli głównej udowodnił, że także z shortami. Dziwi więc, że humoreski tworzone dla „Nie”, które zebrane zostały w trzech albumach „Komiksów na NIE” z bardzo nielicznymi wyjątkami są tworami tak nijakimi…
W trzecim tomie Dąbrowski bierze na warsztat kolejne polityczne i społeczne sytuacje i zjawiska, bezlitośnie (i naiwnie) wyśmiewając konkretne osoby, zdarzenia i poglądy. Epidemia eboli, zarodki, Putin, katastrofa airbusa A320, objęcie urzędu prezydenta przez Andrzeja Dudę, pomysły PiS na zwycięstwo w wyborach, papież Franciszek, religia, wyczyny Pawła Kukiza, problemy z Rosją, „Kuchenne Rewolucje” Magdy Gessler, agent Tomek… Wymieniać można by długo, dostaje się większości polityków, kilku celebrytom także.
I to właściwie tyle, bo niewiele z tego wszystkiego wynika. Przy okazji recenzowania dwóch poprzednich tomów rozpisywałem się już na temat niestałości poglądów autora, jego zaprzedaniu się, infantylności, hipokryzji i wielu podobnych kwestiach. Bo taka jest smutna o nim prawda – a im więcej próbuje cokolwiek ośmieszać, tym bardziej tylko ośmiesza siebie. Ale dość już w tym temacie. Jak przedstawia się sam komiks?
Przede wszystkim określenie komiks w tym wypadku jest nie do końca adekwatne. W poszczególnych shortach, przypominających bardziej połączenie kilku dowcipów rysunkowych, choć bez wyraźnej pointy, najczęściej brak jest bowiem fabuły, a nawet i wątku przewodniego. Dlatego przy tego typu narracji wstrzymałbym się z używaniem określenia „komiks” właśnie, bo to trochę tak, jakby skecz kabaretowy nazywać sztuką teatralną – niby też wystawiany na deskach, niby również na żywo i przed zebraną publicznością, a mimo to trudno oba ze sobą porównywać (chociaż patrząc na to, co obecnie teatr ma do zaoferowania, można by jednak polemizować – może więc jednak komiks też zmierza w tym kierunku? Oby nie).
Są jednak w trzecim tomie „Komiksów na NIE” dwie perełki. Pierwsza z nich, najlepsza, to „Putin w Alpach”, w której Antoni Macierewicz analizuje katastrofę airbusa, porównując Alpy do smoleńskiej brzozy („nonsensem jest jednak przypuszczanie, że A320 nie mógłby przebić Alp i polecieć dalej”). Drugim „Rajd”, gdzie amerykański wojskowy transporter opancerzony rozbija się doszczętnie na polskiej drodze o samochód osobowy – coś Wam to przypomina? Reszta jednak jest bardzo nijaka, czasem zdarzy się kadr, który śmieszy, niestety satyry w tym prawie żadnej. Dobra, jak zwykle, jest jeszcze strona graficzna, pełna bezbłędnych karykatur znanych osobistości, ale wciąż to jednak za mało, by uznać „Komiksy na NIE” za twór naprawdę udany.
|
autor recenzji:
wkp
09.09.2017, 14:46 |