ZORIENTUJ SIĘ NA ŚWIETNY KOMIKS
Statusu kultowości nie zdobywa się przypadkiem, niezależnie od medium, jakiego on dotyczy. Owszem, czasem bywa tak, że ów status przyznany zostaje na zasadzie „na bezrybiu i rak ryba”, jednak są to przypadki nieliczne. I na pewno nijak nie dające się odnieść do komiksów Baranowskiego, który stał się swoistym masowym wytwórcą kultowych bohaterów, przygód a nawet powiedzonek.
Menów jest wiele. Taki Superman na przykład. Orient-Man mógłby być jak on, ale ma ważniejsze rzeczy do zrobienia. Na przykład taki kaloryfer. Orinet-Man, jak człowiek zorientowany, naprawić potrafi, a jednak! Potrafi także naprawić źle i z tej też przyczyny tropiony jest przez właściciela kaloryfera, zdeterminowanego Eskimosa, który podąża za nim przez kolejne strony komiksu, skrywając w kaloryferze pewną tajemnicę… Zanim jednak w samym finale ujrzy ona światło dzienne, Orient-Man, jak każdy superbohater, co latać potrafi i peleryną pomiatać, przeżyć będzie musiał dość przygód by udowodnić jakim jest herosem…
Na ten tom zebrał się komplet opowieści o Orient-Manie publikowanych przez lata to tu, to tam, od „Relaxu” i „Świata Młodych” po nowe rzeczy znane ze „Świata komiksu”. Osią całości jest historia kaloryfera, znana z „Na co dybie w wielorybie czubek nosa Eskimosa”. Dodatkowe historyjki znakomicie uzupełniają całość. Przede wszystkim trzeba jednak docenić staranność wydania. Zmiany w stosunku do poprzedniej edycji Egmontu są liczne, jednak jak najbardziej na plus. Powróciły brakujące tam strony i ilustracje, pojawiły się teksty, które zniknęły i przywrócono oryginalny układ historii. Wszystko to w świetnej jakości, w twardej oprawie i z biografią autora.
Tyle o stronie technicznej. Najważniejsza jest tu jednak treść, a ta jest przednia. Znakomity, tradycyjnie absurdalny humor, przepełniony grami słownymi i swoistą abstrakcyjnością. Mnóstwo przygód i treści. I znakomite ilustracje, klasyczne i na wskroś urocze. Albumy takie, jak ten aż chce się wziąć do ręki a po lekturze zostaje niedosyt i ochota na więcej i więcej.
Dlatego polecam i to bardzo. Warto pod każdym względem, a nie znać przygód „Orient-Mana” to jak nie znać innych komiksów Baranowskiego – po prostu wstyd. Sięgnijcie więc koniecznie.
|
autor recenzji:
wkp
01.03.2016, 15:30 |