|   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
Wielkie Archiwum Komiksu

RECENZJA WYBRANEJ POZYCJI

674
Ralph Azham #8 - Nie pochwycisz płynącej rzeki [2016]
seria / numer:
tytuł:
Nie pochwycisz płynącej rzeki
rodzaj pozycji:
scenariusz:
rysunki:
format wydania:
210 x 290 mm
rodzaj papieru:
kredowy
rodzaj oprawy:
miękka
rodzaj druku:
kolor
liczba stron:
48
wydawca polski / rok wydania:
wydawca oryginału:
cena:
37,00 zł
podziel się recenzją:
recenzje do pozycji [1]:
Ralph wybraniec ma się dobrze. Właśnie wraca już w ósmym tomie opisującym jego perypetie, zatytułowanym „Nie pochwycisz płynącej rzeki”.

Stałym czytelnikom serii Lewisa Trondheima bohatera nie trzeba przedstawiać. Nowym – niejako na zachętę – przypomnę… Ralph to zakała swojej wioski. To darmozjad – choć sam twierdzi, że czasami pomaga przy odchwaszczaniu – który przynosi tylko pecha. Wszystko przez niecodzienny dar, którym został obdarzony. Nie jest to jednak żaden dar, który objawia się pluciem magmą, błyskawicami w oczach czy panowaniem nad chmurami, wiatrem i gradem. Nie potrafi też zmieniać struktury skał. Ralph ma za to dar… dzieciowidztwa. Tak, właśnie dzieciowidztwa. Potrafi zobaczyć, która z kobiet jest – i z kim – w ciąży… Nie, żeby był z tego powodu szczególnie szczęśliwy. Zazwyczaj jego przepowiednie kończą się tym, że ostatecznie ląduje wśród świń, by odpokutować to, co mu ślina przyniosła na niewyparzony język.

Choć nie ma w nim niczego z bohatera, choć nie ma w sobie niczego, co by przykuwało uwagę, bohaterem został. Bohaterem, który – utytłany w mieszaninie błota, szczyn i świńskiego gówna – staje się wręcz kartą przetargową przy ustalaniu w jaki sposób chronić wioskę, w której pomieszkuje przez najazdem armii Vom Syrusa. Bo to przecież ten, który przetrwał… z czystego egoizmu ojca. Wybraniec. Istna kreatura będąca połączeniem człowieka z kaczką pomieszkujacą wśród innych ptako-, pso-, koto- i myszy podobnych. Już w pierwszym tomie wyrusza w świat, by – na kolejnych planszach – doznawać mniej lub bardziej szalonych perypetii. Za towarzyszy początkowo ma jedynie Raula oraz Klarę. Raul uważa, że to Ralph odpowiada za śmierć jego rodziców. Klara z kolei… No czuje coś do bohatera. Z następnymi tomami menażeria powiększa się o kolejne postaci. To m.in. siostra naszego bohatera Róża, piękna czarnoskóra Zania, doskonały kompan Yassu. I wreszcie tajemniczy Von Syrus, którego ktoś będzie musiał przecież zgładzić. Ktoś – czyli najlepiej wybraniec.

Przygody Ralpha Azhama przypominają mi nieco serię „Usagi Yojimbo”. Lewis Trondheim, podobnie jak Stan Sakai, skazuje ostatecznie bohatera na wędrówkę. Cykl o króliku-samuraju przywoływać mogą też sami zwierzęcy bohaterowie. Ale o ile Sakai z pietyzmem oddaje samurajskie tradycje i w ogóle klimat feudalnej Japonii, tak Trondheim – ku uciesze czytelnika - robi sobie jaja. A Ralpha wkręca w kolejne absurdalne sytuacje. Bo autor ma niebywałą zdolność ukręcania historii z niczego (patrz też jego genialne czytadło „Lapinot i marchewki z Patagonii”). Kreowania absurdalnych historii, gdzie nic nie jest do przewidzenia. Ucieczki, pościgi magia, niezwykłe moce, magiczne przedmioty, walki na śmierć i życie… To wszystko jest w „Ralphie Azhamie”. Cyklu o równie absurdalnych co fabuła tytułach (weźmy: „Nigdy ci nic nie powie zakopany kamień”, „Gwiazdy są czarne”, albo „Czy oszukuje się tych, których kocha?”). Cyklu, w którym na porządku dziennym są zwroty akcji, zmiany krain, pór roku… Jak w dobrym, awanturniczo-przygodowym czytadle.

Właśnie określenie „czytadło" najlepiej pasuje mi do cyklu Trondheima. Ja – zanim zabrałem się za tom ósmy – zdjąłem z półki siedem wcześniejszych, by przypomnieć je sobie, by znów wejść w ten zwariowany świat. I zanim się obejrzałem, sięgałem po tom kolejny, kolejny i kolejny. I wcale nie miałem dość. To chyba najlepsza rekomendacja. Jeśli seria nie nudzi, pochłania się ją. Przerzucając kolejne strony – a jest ich już 376 – i czekając na tom dziewiąty. Ten ma pojawić się jesienią.
autor recenzji:
Mamoń
25.03.2016, 15:35

RECENZENCI

BroosLi
[7]
Charles Monroe
[17]
Chudi_X
[3]
Dariusz Cybulski
[442]
Edward Weaver
[2]
Joan_Johnson
[1]
Mamoń
[1091]
McAgnes
[1]
Modli
[1]
MonimePL
[146]
Percival
[2]
Ronin
[3]
Warlock
[4]
wkp
[2379]
KOMIKSY, MANGI, CZASOPISMA, KSIĄŻKI, ARTBOOKI, FIGURKI, GADŻETY I INNE
Komiksiarnia
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Przypominamy, iż do czasu uzupełnienia bazy danych nowej wersji strony informacje o starszych pozycjach znajdziecie na łamach poprzedniej wersji witryny:
Old WAK!
Copyright © 1997-2024 WAK - Wielkie Archiwum Komiksu | Strona działa od 21 lipca 1997 | Idea, gfx & code: Warlock | Stan odwiedzin: 5044355
Copyright © 1997-2024 WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
Start witryny: 21 lipca 1997 | Idea, gfx & code: Warlock
Stan odwiedzin: 5044355