Narodowe Centrum Kultury prowadzi działalność kulturotwórczą, edukacyjną i wydawniczą. Organizuje wspaniałe wydarzenia i promuje każdą z muz. Wśród wielu działań, od czasu do czasu, pojawiają się elementy sztuki komiksu. Głównie opierające się na wydaniu publikacji patriotycznych i historycznych. Debiut NCK (w 2007.) na tych polach wydawniczych był bardzo widoczny. Pojawił się wtedy wyjątkowy i wartościowy album „11/11=Niepodległość”, a powstały pod okiem i patronatem Papcia Chmiela. Jednakże następne lata nie przyniosły ze sobą kolejnych albumów. Dopiero w 2010 r w ofercie edytora pojawiły się dwie komiksowe pozycje: „Skradzione serce Łodzi - Legenda Łódzkiego Dzwonu Katedralnego”, czyli mini zeszyt, który wcześniej zaistniał w antologii „11/11” oraz bestseller rynku wydawniczego, czyli „Grunwald 1410 -2010”, (a powstały z okazji 600. rocznicy bitwy pod Grunwaldem w wyniku wspólnej pracy rysowników z Polski, Litwy, Białorusi i Ukrainy na Międzynarodowych Warsztatach Komiksowych MFK). W następnych latach pojawiły się kolejne publikacje około komiksowe np. „Zaskórniaki i inne dziwadła z krainy portfela”, czy też „Kukliński: jak polski oficer świat uratował”, jak również znakomity graficzny reportaż i dokument „Papież i Generał”.
Tymczasem, bez wielkiego rozgłosu pojawiło się w grudniu ub.r. wydawnictwo komiksowe "Portrety Wojenne" autorstwa Katarzyny Sarnowskiej i Michała Araszewicza, które było uzupełnieniem emitowanej przez Telewizję Polską od września 2014 roku serii dokumentalnej pod tym samym tytułem.
Publikacja okazjonalna, nie do sprzedaży, a do tego wydana w niewielkim nakładzie okazała się rzeczą nietuzinkową - prawdziwą perełką wspaniale promującą nasze ukochane medium. Szczegóły! Zapraszam do lektury.
Nim powstał komiks!
Wszystko rozpoczęło się w 2013 r., gdy grupa zapaleńców z SHIPsBOY zdecydowała się zrealizować swój stary pomysł (z 2009 r.) stworzenia czegoś nowatorskiego w dziedzinie serialu dokumentalnego.
Duet producencki Dawid Janicki i Katarzyna Sarnowska postanowili połączyć siły i stworzyć serial dokumentalno-historyczny prezentujący losy pięciu polskich bohaterów z czasowa II wojny światowej. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, iż zabrali się za to filmowcy, gdyż kilka takich opowieści w krajowej świadomości kulturalnej zaistniało, a narracje dziejowe opowiadane subiektywnie, wprost, bez patosu i martyrologii, coraz częściej kształtują współczesne elementy popkultury. Z pomocą dr Marka Deszczyńskiego z Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego udało się wyselekcjonować grupę postaci z epoki, które mogłyby przykuć uwagę dzisiejszego odbiorcy. Producenci z SHIPsBOY zainteresowali swoim projektem Polski Instytut Sztuki Filmowej, Studio SPINka, Division, Filmokrację, Telewizję Polską, Artcore, Muzeum Marynarki Wojennej, Filmotekę Narodową i oczywiście Narodowe Centrum Kultury, i ostro zabrali się do pracy.
Każdy odcinek przybliżał życiorys wojenny jeden osoby (Bronisława “Bruno” Hellwiga, Jana Zumbacha, Zdzisława Pacaka – Kuźmirskiego, Jana Grudzińskiego i Józefa Becka). Nie mieli to być bohaterowie bez skazy, ale ludzie, którzy mieli w sobie odwagę i determinację pozwalające dokonywać heroicznych czynów. Bohaterowie z dalszych rzędów historii, o których rzadko wspominają szerzej oficjalne podręczniki, tym bardziej zasługiwali na odkurzenie ich czynów i legendy.
Dlatego filmowcy postanowili dodać coś nowego, nowatorskiego, wręcz eksperymentalnego. Zdecydowali się pozytywnie namieszać w samych technikach, wręcz złamać zasady gatunku. Zrobili więc filmy w oparach sepii wykorzystując do tego bluebox, czy też greenbox, (starą technikę, której celem było rozwiązanie problemów związanych z łączeniem różnych planów czy scenerii na jednej błonie filmowej), lecz tym razem połączyli filmową stylizację z komiksowymi kadrami i oprawą w klimacie noir.
Kadrami do których rękę przyłożyła dwójka znakomitych twórców. Mowa tu o Michale Śledzińskim oraz Michale Araszewiczu. Wykorzystując ten nietypowy kolaż graficzny wprowadzono na plan znanych aktorów do ręcznie rysowanej scenografii, a do tego zręcznie dodano materiały archiwalne ze zbiorów Filmoteki Narodowej oraz wywiady z ekspertami i naukowcami, nie zapominając o ciągłym „podrasowaniu komiksowością”.
Wyniku tego w 2014 powstał cykl o niepowtarzalnych historyczno-edukacyjnych, klimatycznych walorach, a zarazem pierwszorzędny w swojej formie, który śmiało - bez nadużycia można porównać do z "Sin City".
Uniwersalność takiego dzieła, walory estetyczne, poznawcze, historyczne, realizacyjne i dokumentacyjne doceniło jury prestiżowego filmowego New York Festivals. Nagrody otrzymała para producencka oraz reżyserzy Tomasz Matuszczak, Cezary Iber, Rafał Skalski.
Chcesz zobaczyć jak wyglądają filmy? Do darmowego obejrzenia w tym miejscu (link).
„Portrety wojenne” w klasycznym komiksie!
Sukces filmów zaowocował docenieniem w kraju i na świecie, a przede wszystkim doprowadził do stworzenia specjalnej publikacji komiksowej. Wydawcami stało się Narodowe Centrum Kultury oraz SHIPsBOY, a teksty (na podstawie filmowego scenariusza) napisała Katarzyna Sarnowska, zaś oprawę graficzną wykonał Michał Araszewicz.
Wyjątkowa edycja!
Pierwsze sięgniecie po ten album jest dość absorbujące. Ma się wrażenie, iż jest to bardziej książką, niż klasyczny komiks. Szara obwoluta, miniaturowy kadr, gruby grzbiecik przywodzi na myśl, w podobnym tonie wydany „Naród zatracenia”. Aczkolwiek format i sposób tej edycji, jak najbardziej wpisuje się w layout książkowych publikacji Narodowego Centrum Kultury. Owa minimalistyczna kartonowa okładka ma swoje atuty. Zwraca uwagę jakość wykonania (w dotyku aksamitna) i świetnie dobrana czcionka tytułu oraz specjalne uwypuklenia widocznych grafik, o wyraźnie wyczuwalnych gramaturach pod palcami, owe tłoczenia pod monochromatyczną ilustracją okładkową tzw. lakierem puchnącym, położonym miejscowo (imituje format trójwymiarowy). Na krajowym rynku nie brak dopracowanych edytorsko pozycji, ale oceniana tutaj robi wielkie wrażenie. Idąc dalej! Po pierwszym przekartkowaniu czuć wonny - śliczny zapach papieru na którym wydrukowano albumik, (a jest to czerpany szlachetny papier, który śmiało można porównać do tego zastosowanego w ekskluzywnym wydaniu Melindy z Atroposu). Solidny, 104 planszowy album został wydrukowany w nietypowym formacie 200 x 240 mm, w nakładzie 300 egz. Autentycznie nie zawiera literówek czy też błędów ortograficznych. Sama kompozycja i układ tego albumu robi wielkie wrażenie i widać, iż jest bardzo przemyślany. Layout nie zostawiono przypadkowi, a o jakość świadczy niech fakt, iż nie zapomniano nawet o szkicowniku.
Inne zalety tej edycji? Każdą z pięciu opowieści rozpoczyna specjalna graficzka, oraz samodzielna okładka z logiem „Portretów wojennych” i tytułem. W niektórych elementach (ważnych dla akcji) dołączone są grafiki mające w sobie oprócz komiksowości, coś z plakatu filmowego. Aczkolwiek w całości oprawy graficznej komiks żyje kolorami szarości, oraz czasem dodatkowo użytym kolorem krwistej czerwieni.
Wyrazisty układ plansz niesie w sobie pewien nowatorski wyraz. Z jednej strony zachowuje poziom wyśmienicie złożonej (jakby) antologii komiksu, a z drugiej implikuje w kierunku formy podręcznika. Ma to swoje uzasadnione założenie. Z założenia publikacja dedykowana jest młodym czytelnikom. Aczkolwiek oprócz pięciu opowieści graficznych, (o których szerzej za momencik) znajduje się profesjonalnie sporządzony konspekt dla nauczycieli historii. Edytorzy postanowili, aby owa pozycja stała się narzędziem edukacyjnym, użytym podczas lekcji historii. Niewielki nakład skierowany stricte do belfrów, w jednym z końcowych rozdziałów zawiera szczegółowe biografie dotyczące zaprezentowanych postaci. Znakomite opracowanie ściśle nawiązujące do zawartości. Powoduje, iż zajęcia dla młodzieży nabierają nowego wymiaru. Szczególnie, iż dołączona jest do tego płyta DVD z wszystkimi filmami „Portretów wojennych” (również z wyborem języka angielskiego), a na niej jeszcze znajduje się dodatkowy materiał dotyczący kulis powstania. Bez kozery, gdybym był nauczycielem, i otrzymał taki egzemplarz - od razu - przekonałbym się do sztuki komiksu.
Portrety wojenne w opowieści obrazkowej ukryte!
W początkowych założeniach zarówno cykl filmowy, jak i komiks miał być skierowany wyłącznie do młodzieży. Lektura pokazuje zdecydowanie, iż trafia do każdej grupy wiekowej. Zasługa takiej interpretacji tkwi w profesjonalnym i rzeczowym podejściu wydawców i twórców tego dzieła.
Dwójka debiutantów komiksowych postanowiła przeinterpretować opowieść komiksową, lecz pod żadnym pozorem nie wprowadzać w narrację stuprocentowego podobieństwa do filmowych „Portretów wojennych”. Ma to swoje ogromne zalety, gdyż dialogi, a przede wszystkim ilustracje niosą w sobie czynnik ogromnej świeżości i dopełnienia. Jest w tym zawarta bardzo przemyślana koncepcja, a przecież zarówno Katarzyna Sarnowska, jak i Michał Araszewicz nie zajmują się stricte komiksem.
Katarzyna Sarnowska jest wybitną producentką filmową i współpracowała z wieloma domami produkcyjnymi, m.in. SPI International, Delta Film, Magic Hour, Vostok8, SHIPsBOY. Jest scenarzystką (np. filmu "Chemia") i świetną pisarką.
Michał Araszewicz jest absolwentem Wydziału Sztuk Pięknych na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Zajmuje się ilustracją i tworzeniem murali. Został doceniony kilkukrotnie na festiwalu sztuki nowoczesnej w Kordobie. Jest artystą wszechstronnym działającym w obrębie nowych mediów, autorem instalacji multimedialnych, twórcą plakatów i oprawy komiksowej do spektaklu „Garnitur Prezydenta” w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu. Od kilku lat mieszka na stałe w Sewilli w Hiszpanii, i z tym miejscem wiąże się większość jego działań artystycznych. Brał udział w wystawach indywidualnych i zbiorowych m.in. w Kordobie, Sewilli, Kadyksie. Na Półwyspie Iberyjskim znany jest jako "El Señor Mur"
Zarówno Katarzyna Sarnowska, jak i Michał Araszewicz, mają ogromne doświadczeniu życiowe i zmysł artystyczny, który zręcznie przenieśli na łamy opowieści graficznej. Wyraźnie namacalna podczas lektury chemia, czyli ich znakomita współpraca ze sobą, jest wyczuwalna w rozłożeniu warstwy kompozycyjnej tekstu i plansz, i przeniosła się na łamy tej opowieści. Ten album czyta się wybornie!
„Portrety wojenne”!
A szczegółowo co przeczytasz środku? Pięć przepięknych narracji o bohaterach z krwi i kości, których zachowanie nie jeden raz skojarzy się z „Bękartami wojny”. Tymczasem w przeciwieństwie do filmu Tarantino, ich biografie są autentyczne i zawierały szalone wydarzenia!
Zbiorek rozpoczyna opowieść - chojraka na schwał - Bronisława “Bruno” Hellwiga, harcerza, żołnierza Oddziału Szturmowego “Parasol”, a do tego chłopaka z ogromną smykałką do kierowania wszelakimi pojazdami. Gościa żyjącego dla swojego kraju, i nie dającego się frajerom w ząbek czesanym. Żyjącego pełnią życia w okupowanej Warszawie, gdzie się zakochał, i udzielał w konspiracji. Jedna akcja, jeden strzał zmienił jego życie. Chwała bohaterom!
Druga opowieść przybliża osobę pilota z mocnym ADHD... Jana Zumbacha zwanego „Donaldem”. Asa polskiego lotnictwa i dowódcy legendarnego dywizjonu 303, a następnie Polskiego Skrzydła Myśliwców, i choć jego życie było bardzo burzliwe, jednakże nowela skupia się głównie na jego ekstrawaganckich wyczynach, w czasie działań na froncie i w konfrontacji z hitlerowcami.
Trzecia opowiastka przybliża postać Zdzisława Pacaka – Kuźmirskiego, (żartując kolejnego zawodnika z ADHD i bękarta wojny). Uwieziony razem ze swoimi żołnierzami w Oflagu II C Woldenberg uciekł z niego w bardzo spektakularny sposób. Historia oficera, który nie zagrzał miejsca w niewoli niemieckiej, idealnie nadaje się do zobrazowania w spektakularnym kinowym filmie.
Czwarta opowieść przybliża postać oficera marynarki Jana Grudzińskiego, który w czasie kampanii wrześniowej doprowadził do ucieczki okrętu podwodnego ORP Orzeł. Akcja rozpoczyna się w momencie, kiedy nasza jednostka zawinęła do portu w Tallinie, aby wysadzić na ląd „ciężko chorego” komandora Kłoczkowskiego. W tym momencie okręt bezprawnie internowano. Grudziński widząc brak szacunku do żołnierzy, bandery i okrętu (pozbawienie map oraz przyrządów nawigacyjnych) zagotował się! Patriota, człowiek honoru, śmiałek - bez wahania przejął dowództwo. 17 września ORP Orzeł wyszedł na pełne morze! Chwała bohaterom!
Ostatnia narracja jest nostalgiczną opowieścią o człowieku złamanym - uważanym przez wielu - (nawet do tej pory) - za zdrajcę sprawy polskiej. Józef Beck, bo o nim rzecz, w 1926 roku w czasie zamachu majowego opowiedział się po stronie Józefa Piłsudskiego,a od 2 listopada 1932 był ministrem spraw zagranicznych, samodzielnie kierował polską polityką zagraniczną, aż do wybuchu II Wojny Światowej. W alegoriach jego myśli zagłębiamy się w jego dramatyczne dylematy i decyzje życiowe, które doprowadziły do drugiej Wojny Światowej, a jego samego do śmierci na wygnaniu. Nieuchronność wydarzeń i złudność nadziei staje się widoczna z perspektywy tego momentu dziejowego. Melancholiczna i dająca do myślenia fabuła , jakby klamrą pięknie zamyka całość wszystkich historii.
Ocena!
Dialogi nie nużą i czyta się wszystko jednym tchem, a każda z pięciu nowel opowiadana jest subiektywnie, wprost oraz bez patosu, pomnikowości i martyrologii. Są opowieściami pełnymi emocji i napięcia, gdzie brawura, patriotyzm, umiłowaniu ojczyzny i siła woli, oddanie i wielka odwaga nie wymagają dodatkowych walorów i przymiotników. Ci wszyscy - realnie żyjący ludzie wierzyli w swój naród, swoją walkę o wolność. Katarzyny Sarnowska zręcznie przeniosła narrację tekstową na łamy opowieści graficznej, i pomimo debiutu wybitnie dojrzale, w znakomitym tempie poprowadziła każdy z wątków.
Nie byłoby tego wszystkiego bez przepięknych, pełnych ekspresji i dzikości ilustracji Michała Araszewicza.
Grafika przyciąga oko, z jednej strony jest bardzo przejrzysta, a z drugiej mocno artystyczna.
Oscylująca pomiędzy pełnym realizmem, i zabawą światłocieniami. Patrząc na plansze od razu widzimy, iż prace są wplecione w klimat tamtych lat wojennych. Są niesamowicie magnetyczne i przeurocze, wyglądają wręcz malarsko. Bez kozery, mają w sobie coś z Millera, z domieszką nutki kreski Jacka Michalskiego, konfrontując z "Sin City" - nie są tak surowe, nie są tak szkicowe we wyrazie jak u Franka Millera.
Analizując dalej, pomimo słusznego porównania do „Sin City”, (np. w opowieści o Janie Grudzińskim pojawiania się barwy - krwistej czerwieni), i budowania ekspresji na noir i w sepii, w tym wszystkim przebija sie styl Araszewicza. Mającego wizję i własną oryginalną manierę, z bardzo charakterystyczną dla tego stylu cechą, jaką jest nakreślanie negatywnych bohaterów w specyficznym karykaturalnym wyrazie twarzy i mimiki ciała. Mieszane układy plansz i świetne układy kadrów w zaserwowanych w logicznych sekwencyjnych rzutach, a do tego dla każdej opowieści troszkę inaczej nakreślonymi - autentycznie niosą w sobie pewien nowatorski wyraz artystyczny! W kulinarnym porównaniu „ten komiks zjada się wzrokiem”.
Podsumowując!
Codziennie odchodzą ostatni świadkowie wojennych wydarzeń, które powoli stają się już tylko historią. Nie wygasają jednak emocje i pozostaje pamięć o nich oraz ich czynach. Pamięć o tych wydarzeniach pielęgnują instytucje, fascynaci historii, oraz programy historyczne, a wśród nich w nowoczesny sposób, przyswajalny dla współczesnego subskrybenta przepięknie zaprezentowały się i dołożyły swoją "cegiełkę świadomości" „Portrety wojenne”.
Reasumując ostatecznie - Katarzyna Sarnowska i Michał Araszewicz oraz edytorzy spisali się na medal! Stworzyli wydawnictwo nietuzinkowe, które aż się prosi, aby trafiło do każdej szkoły w naszym kraju. Naprawdę pięknie pielęgnuje pamięć o dawnych zakurzonych zuchach, a przede wszystkim - na sto procent – trafia w gusta i do serc młodzieży, nauczycieli, a właściwie każdej osoby, ponieważ jest to dzieło kompletne, multimedialne, wyraziste, mądre, urocze, dynamiczne, patriotyczne, nowatorskie. Jednym słowem - pierwszorzędne! Jednym krótkim zdaniem mistrzostwo świata!
Polecam!
autor recenzji:
Dariusz Cybulski
10.03.2016, 09:30 |