Odliczanie trwa. Pozostał już jeden zeszyt, tak jak pozostała jedynie chwila do restartu cywilizacji. Jaką rolę odegra w tym wszystkim sam Chuck Palahniuk?
Żeby uwieść ludzi, trzeba ich zaciągnąć do łóżka. Żeby porwać tłumy, trzeba stać się ich dziwką. O tym przekonuje się „Sebastian:”, kiedy w rezydencji staje oko w oko z ludźmi Tylera, ze swoimi ludźmi, a także własnym synem. Każdy syn chce pobić swojego ojca i taka jest prawda. Tyler w ciele syna „Sebastiana” gotów jest pokonać rodzica raz na zawsze. Co zmieni pojawienie się Marli? Jakie motywy kierują lekarzem „Sebastiana”? Spodziewać można się już wszystkiego...
W oryginale Palahniuk kazał nam czekać na ten zeszyt dwa razy dłużej, niż zapowiadano. I cóż z tego? Jaki to ma wpływ na treść? Żaden, choć może za bardzo rozbudzić oczekiwania czytelników. W tym wypadku wolałem się niczego nie spodziewać, bałem się, że mogę się rozczarować. I z początku tak się poczułem, ale wraz z rozwojem akcji – i znakomitym finałem, w którym można się pogubić, oj można – znów dałem się uwieść Palahniukowi. Dałem mu się porwać. I zachwycić.
Wykorzystał mnie? Trochę tak. Trochę pomysłów z FC 2, jak przysłowiową kulą w płot, a jednak nie żałuję. Znakomita grafika. Znakomite wykonanie całości. I wreszcie coś, co już niedługo będzie musiało wybrzmieć, by zyskać pełnię siły – zakończenie. Finał. Koniec. A może nowy początek? W końcu Palahniuk przyznał w jednym z wywiadów, że FC 3 ma szansę powstać. FC 3 o Marli. Miejmy nadzieję.
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.