Czy można zrobić komiks reklamowy, i zawrzeć w nim pozytywne emocje? Tak, jeśli za to bierze się grupa dobrze rozumiejących się artystów. "Szóstka" jest właśnie takim albumem, który choć bywa zbyt skrótowy szczególnie w warstwie fabularnej, jednakże we większości prac zauroczy w oprawie graficznej. Do tego jest publikacją darmową dystrybuowaną przez wydawców: Totalizator Sportowy oraz Magazyn F5. Jak całościowo prezentuje się owa pozycja? Zapraszam do lektury.
Po pierwsze, pod względem edytorskim albumik wydrukowano bardzo starannie; kartonowa przyciągająca wzrok obwoluta (z piękną pracą autorstwa Sebastiana Skrobola) ma w sobie to coś! Publikacja wydana z grzbiecikiem na pięknie pachnącym papierze, z perfekcyjnie zaserwowanym DTP, idealnie wpisuje się w layout Magazynu F5. Każdą z sześciu komiksowych opowieści rozpoczyna strona z tytułem, oraz biogram artysty, który wykonał scenariusz i rysunki. Ciekawym zabiegiem jest to, iż osoby o słabszym wzroku także będą mogły korzystać z tego komiksu. Wszystkie grafiki zaserwowane w przestronnych przejrzystych kadrach, z rysunkami (ogółu autorów) o bardzo czytelnym minimalistycznym wyrazie, bez widocznych fajerwerków w tłach i w kolorystyce, w całokształcie prezentują się pierwszorzędnie. Do tego wkomponowana klimatyczna i czytelna czcionka pogłębia ten efekt czytelności. Bardzo rzadko spotyka się takie komiksy, gdy dba się o czytelnika słabo widzącego. Brawo!
Album rozpoczyna wstęp Wojciecha Szpila (prezesa Totalizatora Sportowego), na temat wspierania przez jego firmę polskiej kultury, a od teraz sztuki komiksu. Jako systematyczny gracz LOTTO, (z kilkukrotnymi sukcesami) nader często zdarza mi się do tej inicjatywy wspierania kultury hm... dołożyć swoją cegiełkę. Żarty na bok. Przejdę do oceny poszczególnych komiksów.
Wszystkie opowieści koncentrują się na temacie gier losowych. W pierwszej nowelce pt. „Z pokolenia na pokolenie” autorstwa Szymona Kaźmierczaka, a narysowanej w mocno specyficznym (charakterystycznym) dla autora „kartonowym stylu”, dostajemy opowieść z początków lat 60-tych, gdy na rynku zadebiutowały „Kolektury”. Opowieść przybliża PRL-owskie czasy, gdy marzyło się o motorze: Junaku, lub WSK, a sen za Ameryką pielęgnowano namiętnie oglądając westerny.
Za kolejne trzy historyjki („W pogoni za marzeniami”, „Historia z happy endem”, „Po sznurku do kłębka”) pod względem scenariusza odpowiadał Maciej Jasiński. Znając jego dotychczasową działalność, można śmiało napisać, iż jest to jeden z najbardziej kompetentnych i doświadczonych scenarzystów w Polsce. Co potwierdził także w tym albumie. „W pogoni za marzeniami” narysowanej przez Karola Kalinowskiego dostajemy prostą, czytelną, troszkę infantylną, ale przez to bardzo uroczą historyjkę o czterech graczach LOTTO mieszkających w rożnych rejonach kraju. Pierwszorzędny styl rysownika (akurat w tym dziełku) przypomina ten sam, który można było zobaczyć w zacnym zeszycie „Kaerelki - i inne takie”.
„Historia z happy endem” narysowana przez Pawła Garwola w hiperrealistycznym stylu, opowiada o gościu obdarzonym darem, albo raczej przekleństwem liczenia (i grania w LOTTO). Opowiastkę przeczytaj uważnie. Zarówno scenarzysta, jak i rysownik poukrywali w niej kilka ciekawych smaczków. Czwarta historyjka „Po sznurku do kłębka” z rysunkami Marii Rostockiej jest opowieścią obyczajową. Dziadek, wnuczka i pytania. Małe dramaty i szczęśliwe zakończenie z LOTTO. Troszkę szkoda, iż opowiastka mająca ogromny potencjał, nie ograniczyła się tylko do pokazania w tak zwanym tle np. kolektury. Wystarczyłaby taka wizualizacja, ale takie są (założenia) prawa rynku w komiksie reklamowym. Piąta gawęda urywa się wszystkim normom. Odpowiada za nią Łukasz Kowalczuk. Jego „odjechany scenariusz”, plus charakterystyczny styl, pomysłowość, bezpretensjonalność, dobór kolorystki i świetna jakość humorku nie mija - nie minęła, od powstania pierwszego „Nienawidzę ludzi”. Jakże przekorna do zadanego tematu jest owa historyjka. Szelmowsko jest czarnym koniem tej mini-antologii. Ostatnia nowelka zaprezentowana w kreskówkowej oprawie, autorstwa Agaty Wawryniuk pt. „Szczęście sprzyja odważnym” ma w sobie ogromny potencjał pozytywnych fluidów. Energetyczna i przewrotna historyjka o narodzinach potomka i kosztach wytrzymałość rodziny, niesie w sobie oprócz żartobliwości, wracające jak bumerang, happyendowe zakończenie pod postacią wygrywania w LOTTO.
Reasumując! Komiks jest wygodnym nośnikiem dla wszelakiej reklamy, gdyż sposób tworzenia opowieści obrazkowych może być bardzo użyteczny dla promocji produktów. Dlatego mając świadomość, iż jest to tytuł wykonany stricte na zlecenie, a do tego dostępny za darmo, można ocenić go pozytywnie. Cała ekipa biorąca udział w tym projekcie podołała wyzwaniu, a zadanie mieli niełatwe. O ile stosunkowo łatwe jest stworzenie oprawy komiksowej złożonej z kilku kadrów, o tyle zbudowanie większej spójnej opowieści tak by, akcenty publicity były umiejętnie wyważone, może sprawiać wiele kłopotów i to nawet najlepszym artystom komiksowym. Aczkolwiek warto byłoby, aby przy kolejnych projektach wydawcy, a szczególnie Totalizator Sportowy dał komiksiarzom zupełnie wolną rękę. Budując i ograniczając swoją promocję, (do dodatkowych samodzielnych stron, lub reklamy w tłach), i zaserwował nam pełne przygody autonomiczne historie.
Polecam!
autor recenzji:
Dariusz Cybulski
02.04.2016, 20:00 |