O „Całunie Turyńskim” słyszał prawie każdy, natomiast o „Tilmie z Guadalupe” i „Chuście z Manoppello” zapewne tylko chrześcijanie. Wszystkie wymienione obiekty posiadają w swojej strukturze obrazy określane jako acheiropoietos. Oznacza to, że nie zostały wykonane (!) przez człowieka. Możesz wierzyć lub nie, ale nie tylko „amerykańscy naukowcy” udowodnili, iż owe artefakty religijne są autentyczne, a jednak „technika” w której powstały jest nieznana. Tymczasem wydano album, który opowiada o „Chuście z Monnappello”. Czy warto sięgnąć po ten komiks religijny? Jak go oceniłem. Zapraszam do lektury.
„Odnaleziona Weronika. Ilustrowana historia Świętego Oblicza” jest publikacją pod wieloma względami interesującą, a powstałą z inicjatywy i na zlecenie Braci Mniejszych Kapucynów, a do tego wykonaną w całości we Włoszech. Pod względem edycyjnym prezentującą się bardzo zajmująco.
Przy pierwszym zapoznaniu z tzw. daleka - przypomina książkę, na którą narzucono dziwną dodatkową obwolutę z brązowymi rogami i brązowym grzbietem. Przy bliższym przeglądaniu okazuje się, iż jest to jednolita oprawa kartonowa, choć lepiej brzmi - gruby papier czerpany, na którym wydrukowano owe dodatki. Aczkolwiek format i sposób tej edycji, jak najbardziej wpisuje się w styl religijnych publikacji z włoskiej drukarni „Tipolito 95”. Po pierwszym przekartkowaniu czuć wonny - śliczny zapach papieru na którym zaserwowano nam ten albumik, zaś środek prezentują się bardzo czytelnie, po staropolsku dodałbym dorodnie. Widać przestronne plansze, dobrze nasycone farbą, nie zabrakło także jakże przydatnej paginacji. Sama kompozycja i układ prac tego albumu robi ogromne pozytywne wrażenie, a przy tylu artystach (o tym szerzej za momencik) jest spójna i przemyślana. Choć wspomniany przód okładki ma charakter stricte „informacyjny” (mało komiksowy), resztę layoutu nie zostawiono przypadkowi. O jakość niech świadczy fakt, iż nie zapomniano nawet o fachowym: wstępie, posłowiu i opracowaniu dotyczącym relikwii, oraz bardzo atrakcyjnym szkicowniku. Na oddzielną pochwałę zasługuje dobór polskiej czcionki, a przede wszystkim pierwszorzędne tłumaczenie O. Czesława Gadacza.
We wstępie dowiadujemy się, iż na pomysł powstania publikacji wpadł rektor bazyliki Manoppello, ks Carmine Cucinelli. Po światowych dniach młodzieży odbywających się w 2005 roku w Kolonii, (a którym przewodził papież Benedykt XVI), poznał parę Polaków: Magdę i Wojtka. Opowiedzieli mu swoją wyjątkową historię. Historie, która doprowadziła ich przed ślubny ołtarz w bazylice Monoppello. Ich opowieść dotycząca nawrócenia i poznania się na Światowych Dniach Młodzieży, oraz fascynacji „Chustą z Manoppelo”, (zwaną też „Chustą Świętej Weroniki”), stała się zarzewiem do zreferowania dziejów tej wyjątkowej relikwii.
Rektor Carmine Cucinelli, „od zawsze zafascynowany sztuką komiksu”, (a trzeba w tym miejscu zaznaczyć, iż rynek komiksu we Włoszech jest przeogromny, a jednak dość mało znany w naszym kraju), zainteresował przedstawionym tematem Albę Di Ferdinando, czyli szefową włoskiej Akademii Komiksu. Ona przeredagowała „na dymki” powieść napisaną przez księdza i zatrudniła do dalszych działań prawdziwych fachowców. Rozdzieliła więc prace na trzech grafików. Opowieść w hiperrealistycznym szczegółowym stylu rozpoczął Alessia Fattore (pracujący dla Bonelli), dołączył do niego Luca Casalanguida (Bonelli, Osprey), a w prezentacjach (wstawkach), które przestawiały czasy Jezusa Chrystusa, czy też Średniowiecza oprawą graficzną zajęła się Sara Cappoli (Delcourt).
Wspaniałą oprawę kolorystyczną, (ukazaną „w czasach prezentujących współczesność” w bardzo słonecznych barwach w tzw. „kolorach Włoch późnym latem”), wykonali Frederica Di Tizio, Marina Vaccarelli, (a „w czasach dawnych” oddaną w kolorach sepii) Massimo Travaglini. Całość dzieła zespoiła, aby nadać komiksowi jednakowy profil graficzny Marika Esposto i Alba Di Ferdinando.
Jak „widać na załączonym obrazku” przy tym tytule pracowała duża liczba wszelakiej maści artystów. Prace trwały przeszło półtora roku, i skończyły się w 2011. Co interesujące efekt zarówno pod względem fabularnym, jak i graficznym jest najwyższego sortu. Wyrazisty układ plansz niesie w sobie pewien nowatorski wyraz. Z jednej strony zachowuje poziom wyśmienicie złożonej historii, a z drugiej implikuje w kierunku świetnie zaserwowanego miszmaszu graficznego. Widać wyrazie artystycznym, że graficy ze sobą dobrze współpracowali. Dla przykładu, aby oddać autentyczny obraz twarzy ojca Carmine Cucinelli, który także jest jednym z głównych bohaterów komiksu, (obok Magdy i Wojtka), specjalnie bardzo realistycznie jego twarz narysował Luca Casalanguida, a resztę ciała i całego otoczenia oraz plansz - Alessia Fattore. Takich zacnych przykładów współpracy jest jeszcze więcej. Dzięki temu, ten komiks religijny najzwyczajniej świetnie się czyta i ogląda. Prawie na sam koniec, jeszcze kilka istotnych uwag. Jeśli kupisz ten album, a jest jeszcze dostępny w niektórych księgarniach, (gdyż jak to bywa z komiksami religijnymi, są bez większej reklamy rozprowadzane, i na pniu wysprzedane w przykościelnych sklepikach) - zwróć uwagę na pierwszą komiksową stronę. Pokazana na niej została Katedra w Kolonii, a na jej tle młodzież świętująca Światowe Dni Młodzieży 2005. Młodzi ludzie są z flagami „Argentyny, Francji” i obok (zamiast flagi „Niemieckiej”), jest flaga „Turecka” z charakterystycznym półksiężycem i gwiazdą. Zamysł i przesłanie autorów było jasne. Pokazać, iż w Katolicyzmie istnieje wszechobecna tolerancja, ale czy wg litery Koranu, istnieje coś takiego jak „tolerancja dla innych wierzeń” , a tym bardziej miłosierdzie... Nie kierując się uprzedzeniami religijnymi, warto rozumnie zagłębić się w tą tematykę! Aczkolwiek jakże wymowny i dziwny jest ów symbol w zaserwowanym albumie. Bez sarkazmu i bardzo poważnie. Islam utrzymuje, że Allah jest tym samym Bogiem, który został objawiony w Biblii, ale prawda nie jest jednoznaczna, gdyż pierwotnie Allach był „Bóstwem związanym z Księżycem”. Po raz kolejny powtórzę się - nie kierując się uprzedzeniami religijnymi, warto zagłębić się w tą tematykę.
Zaskakujący i wymowny jest jeszcze pewien element tej planszy. Opisywana plansza powstała około 2009 r. Jak to się stało, iż pojawiają się tam flagi: „Argentyńska”, a z drugiej strony „Turecka” i „Francuska”? Czyżby owa plansza była swoistą przepowiednią, wyboru nowego papieża (Franciszka) i zapowiedzią - na przyszłą całkowitą Islamizację (!) Europy? Przypadek;) Cytując klasyka: „Są rzeczy na niebie i na ziemi, o których się filozofom nie śniło”.
Ostatnia sprawa, aby nie psuć satysfakcji z czytania, piszący owe słowa, nie dokonał bardziej pedantycznej rekapitulacji tej opowieści, a także nie opisał po aptekarsku tematyki dotyczącej „Chusty Weroniki”, i acheiropoietos. Aczkolwiek jeśli zainteresuje Cię ów temat, polecam artykuł prof. UG dr hab. Zbigniewa Treppa, (link), i jeśli wciągniesz się - rekomenduję przeanalizowanie literatury naukowej Heinricha Pfeiffer'a, Paula Badde'go („Boskie Oblicze”), lub Saverio Gaet'a.
Podsumowując! Komiksy religijne, charakteryzują się pewnymi cechami, w zawartości scenariusza, a tym bardziej świata przedstawionego w grafice. Opowiadają o Bogu, o historycznych żywotach, nawracaniu oraz wartościach duchowych. Ów komiks ma w sobie wszystkie wymienione cechy, równocześnie będąc bardzo zacnym czytadłem. Autentycznie, nie za często spotyka się tego typu, spójny we wyrazie rozgardiasz fabularno-graficzny, a do tego jakże potężnie przemyślany i z rozmachem wykonany. Grupie doświadczonych autorów z Akademii Komiksu, udało się zręcznie połączyć efekt fabularyzowanego religijnego dokumentu, z opowieścią przygodową , a nawet opowieścią drogi. Równocześnie zachowano w tym wszystkim umiar. Powstało dzieło, które (nawet pomimo, dziwnie zaprezentowanej obwoluty), warto posiadać w swoich zbiorach.
Zdecydowanie polecam!
autor recenzji:
Dariusz Cybulski
03.05.2016, 21:35 |