Kapitana Żbika nikomu nie trzeba przedstawiać. A czy znacie Kapitan Wronę? Nie, nie kapitana. Kapitan. Pewnie nie. A szkoda. Warto ją poznać.
Gdynia. Rok 1960. W portowym basenie znaleziono zwłoki Krystyny Braun. Równie dobrze tak mogłaby się zaczynać kolejna historia z kapitanem Żbikiem. Ale to przygoda, gdzie Żbika zastępuje Wrona. Trójmiejska milicjantka wymyślona przez Elżbietę Żukowską, a narysowana przez Łukasza Godlewskiego. W blisko 80-stronicowym zeszycie, wspierana przez nieopierzonego jeszcze funkcjonariusza MO Tadeusza Wilczyńskiego próbuje rozgryźć zagadkę nie tylko tajemniczej śmierci mewki z portu, ale też rozwikłać powiązania w szajce trudniącej się przemytem z gdyńskiego portu do portów duńskich.
Gdynia. Miasto, w którym choć przy władzy trwa Gomułka, za sprawą portu można poczuć międzynarodowy powiew świeżości. Ale to też miasto, gdzie próbują odnaleźć się ci, którzy przecież nie tak dawno miasto to zakładali. Jedną z takich osób jest Wrona. Znana z antologii „Miasto z widokiem” policjantka nie porzuciła munduru. Inni zaczęli się trudnić dodatkowymi zajęciami – jak doktor Micińcki czy Kuraś. Klamrą w spójny scenariusz spięła postaci z różnych światów Elżbieta Żukowska. Wybrała z lat 60. klimat, wymieszała go z morską atmosferą Gdyni. Do tego dołożyła plotkujący ogonek w sklepie mięsnym, bikiniarski półświatek i sceny z knajp, gdzie zawsze można zasięgnąć języka. A ducha opowieści na karty komiksu przełożył Łukasz Godlewski. W swych czarno-biało-niebieskich rysunkach wiernie oddał miejsca, kiedy trzeba przyspieszył, by podgonić akcję, ale też poradził sobie ze scenami rozmów, kiedy zbiera się – nie zawsze na trzeźwo - poszlaki.
„Kapitan Wrona” - podobnie jak wydany przed rokiem zeszyt „Żona dyplomaty” otwierający serię o śledztwie prowadzonym przez „Porucznika Kota” - siłą rzeczy będzie porównywany do Żbika. Bo i można odbierać tę publikację (czy też te dwie publikacje) jako swego rodzaju hołd złożony kultowemu, PRL-owskiemu serialowi. Wiadomo, wychowywał się na nim niejeden twórca i niejeden czytelnik komiksów. Ale „Kapitan Wrona” to coś więcej. To już nie propaganda służąca wychwalaniu dokonań dzielnych milicjantów ścigających kłusowników, kontrabandzistów czy szajki złodziei. To dobrze skrojona opowieść kryminalna, w której - przy okazji - doskonale oddano i ducha epoki, i ducha Gdyni.
To też pełnowymiarowy debiut duetu Żukowska / Godlewski. Jeśli ktoś tak zaczyna, boję się co może być dalej. Wszak Gdynia to doskonała sceneria do kolejnych tego typu historii.
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.