Wcale nie tak dawno temu, kiedy upadł już PRL, ale demokracja dopiero raczkowała, istniało sobie wydawnictwo Orbita. Wydawało wtedy najlepsze komiksy z Zachodu. Tak… Orbita miała w swej ofercie takie serie jak „Thorgal”, „Bruce J. Hawker” czy „Cubitus”. Miała też cykl „Hugo”. Jeden z najfajniejszych komiksów dla młodszego czytelnika, którego autorem był pan Bedu.
Pięć zaczytanych albumów znajdzie się na półce niejednego fana komiksu. „Zaklęcie w fasolę”, „Karzeł z Cordenloup”, „Boska jabłoń”, „Zamek mew” oraz „Błękitna perła”. To w nich Bernard Dumont opowiedział perypetie dzielnego barda Hugo i jego dwóch niezwykłych towarzyszy – niedźwiedzia Boskito oraz fruwającego Narcyza będącego wcieleniem losu. No pięknej Śliweczki, w której podkochuje się i Hugo, i Narcyz. Bohaterów wrzucił do średniowiecznej scenerii - między zamki, grody i budowane dopiero katedry. W scenerię tą wrzucił też grono pociesznych stworków zionących ogniem, takich, którzy więzią we własnym wnętrzu czy ożywionych prze szalonego maga. Bo skoro ma być średniowiecznie, bez magii nie może się obyć.
„Hugo” narysowany został elegancką, bajkową kreską. Tak samo potraktowany został pod względem kolorystyki. I - jak w tego typu komiksach już jest - wystarczy spojrzeć, by wiedzieć kto jest dobrym, a przed kim lepiej się kryć. Bo Bedu ma po prostu nosa do kreowania światów, które wciągną czytelnika. Ma nosa do opowiadania fabułek. Może niezbyt skomplikowanych, ale młody czytelnik - a to do niego przecież kierowany jest „Hugo” - zakocha się w nich od pierwszej planszy.
Pięć albumów cyklu w mijającym roku doczekało się nowego, eleganckiego wydania. Egmont „zapakował” przygody Huga w twarde oprawy i wypuścił na rynek w formie integrala. „Hugo” zasługiwał na TAKIE wznowienie. Równolegle wraz z komiksem właściwym wydawca wypuścił też album „Hugo. Przewodnik po krainie fantazji”. Znajduje się w nim historia autora - skreślona piórem Patricka Gaumera (tego, od monografii „Rosiński”), projekty okładek, postaci oraz... dodatkowe historie ze świata Huga! Nakład wydawnictwa - edytor nie zadbał nawet o inną okładkę - był jednak minimalny i jest już nieosiągalny. Szkoda, a przecież wystarczyło rozbudować integral o tych kilkadziesiąt stron...
|
autor recenzji:
Mamoń
19.12.2016, 18:38 |