GWIEZDNA WOJNA NIESKOŃCZONOŚCI - recenzji część II (część I znajdziecie w "Nieskończoności"):
Gorzej zaczyna dziać się już wkrótce. Oto przedwieczna i być może nieśmiertelna rasa budowniczych, którzy zapoczątkowali życie na wielu planetach, zaczyna owo życie niszczyć („Nieskończoność”). Kolejne światy upadają i albo ich mieszkańcy poddają się najeźdźcom, albo giną. Armada ich statków zbliża się powoli do Ziemi, ale na drodze wciąż ma wiele planet. Ich mieszkańcy zbierają się by podjąć konkretne działania. W kosmos wyruszaj też Avngers z zamiarem uprzedzenia ataku, a ich nieobecność postanawia wykorzystać Thanos, który chce by planeta złożyła mu swoją daninę…
Od tej chwili opowieść toczy się dwutorowo. Avengers („Avengers” 18-23) w kosmosie walczą na wielu frontach z przewyższającą ją pod każdym względem armią wrogów. Misterne plany pełzną jednak na niczym, a coraz gorsza sytuacja na polu walki podkopuje morale. Tymczasem na Ziemi („New Avengers” 8-12 – tak, tak, osiem – choć lista podana na końcu tomu informuje, że „Nieskończoność” toczy się od zeszytu 9, 8 chronologicznie dzieje się po „Avengers” 18, a przed „New…” 9 i zawiera kilka znaczących scen) Tony Stark, który pozostał tu by przygotować defensywę na wypadek przedarcia się budowniczych, musi wraz z innymi Iluminatami stawić czoła hordom Thanosa. Sytuacja jest coraz gorsza, a zmagający się z własnymi problemami Inhumans zmuszeni zostają podjąć decyzje, jakie odmienią ich na zawsze…
Do „Nieskończoności” w Polsce przygotowywaliśmy się już dłuższy czas. „Preludium…” opublikowane zostało w kwietniu 2016 roku, a szukając dalej, warto zauważyć zarówno „Erę Ultrona”, gdzie zaczęło się pęknięcie multiwersum (styczeń 2016) jak i serie „Avengers” i „New Avengers” w ogóle (lipiec/sierpień 2015) stanowiące jedną wielką opowieść, której echa rozbrzmiewają głośno w niniejszej fabule. Sięgać dalej nie ma sensu – jak za każdą dużą opowieścią, tak i za „Nieskończonością” stoją całe lata publikacji, a zarazem można ją czytać niezależnie; ewentualne niejasności wyjaśniono w Polsce w formie wprowadzeń streszczających istotne wątki.
Wracając jednak do samej historii, „Nieskończoność” zacząłem czytać od „Preludium…” i „Thanosa”. I nie byłem zachwycony. To pierwsze okazało się niezłe, choć przeładowane patosem i naciąganymi wątkami, drugie było, co tu dużo mówić, plagiatem „Lobo” osadzonym w scenerii „Star Wars”. Ani nie bawiło, ani nie ciekawiło, ani tym bardziej niczym mnie nie zaskoczyło. Przeczytałem, bez bólu, w obu przypadkach znajdując kilka niezłych scen i również zaledwie kilka udanych grafik i zaraz potem prawie zapomniałem.
Zakończenie w recenzji "New Avengers #2: Nieskończoność".
|
autor recenzji:
wkp
17.12.2016, 12:06 |