Wędrowali przez góry, przemierzali lasy, pokonywali rzeki i równiny. Po drodze nie zabrakło im przygód. Aż doszli do kresu swoich przygód. Do kresu żywota. Ich i ich świata... Czwarty album to już ostatni tom z perypetiami dwóch dzielnych psów - Atlasa i Axisa. Szkoda? Dziś będą fakty. Ale też kilka mitów.
Fakt pierwszy. Bohaterowie wymyśleni przez pana Pau z hiszpańskich Balearów zdążyli podbić serca komiksiarzy. Cztery albumy z ich udziałem bawiły bez wątpienia młodych czytelników. Przemierzali w nich kreowane z pomyślunkiem krainy i sytuacje. Nie zawsze wesołe. Atlas (to ten większy) i Axis (mniejszy z bohaterów) wędrują przez świat zasiedlony innymi psami, owcami, wilkami i bliżej nieokreślonymi futrzakami. To może się podobać. Fakt drugi. Wymyślanie kolejnych sytuacji przychodzi Pau z łatwością. Potrafi zaskoczyć, obrócić akcję o 180 stopni w najmniej spodziewanym momencie. I to działa - jak wtedy, gdy w najnowszym albumie Atlas i Axis odkrywają, że zostali związani... kiełbasą - wywołując uśmiech na twarzy. Fakt trzeci. Wszystko narysowane jest ładną, cartoonową kreską. Bez graficznych fajerwerków tak, by podobała się młodszemu czytelnikowi. Fakt czwarty. Pau puszcza oko też do starszego czytelnika. Przez osadzenie w psich rolach postaci historycznych. A nawet Boga.
To wszystko jest w najnowszym komiksie. Choć mam wrażenie, że w poziomie scenariusza ostatni odcinek nieco tąpnął. Tak jakby Pau chciał już zakończyć opowieść (by zająć się czymś następnym?). Bohaterowie w końcu docierają do magicznej kości Khimery. A kiedy już stają przed nią, następuje zwrot o 180 stopni (patrz fakt drugi). Nie zdradzę zbyt wiele, jeśli powiem że cała wędrówka przez światy była wymysłem jednej postaci. Była swoistą próbą, na którą Atlasa i Axisa wystawił ten, który rządzi Pangeą. Ale rządzi nie bez omyłek, wywołując przy okazji katastrofę brzemienną w skutkach. Powodującą zagładę znanego do tej pory świata. Skąd więc Pau poznał historię dzielnych psiaków? Wiadomo, gdy kota nie ma, myszy harcują... I kota, i myszy dosłownie (patrz już komiks).
Jedyne co mu zostało, to narysować na ostatnim kadrze szkielety naszych psiaków. Jeśli zostaną odkopane, będzie to wydarzenie, które przejdzie do historii. Seria o przygodach Atlasa i Axisa do historii światowego komiksu raczej bowiem nie przejdzie. Ta seria to dobra przygodówka, sprawnie napisana i ładnie narysowana. Ale trudno ją ustawić obok "Asterixa" czy naszego "Kajka i Kokosza". Mimo tego warto ją podsunąć młodszemu czytelnikowi. Uśmiechnie się przy niej. I to nie raz.
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.