To już koniec perypetii mieszkańców małej wioski Notre Dame des Lacs. Seria "Skład Główny" dobiegła właśnie końca. Czy dalej nic się w niej nie dzieje? Ależ dzieje! I to ile!
Z tym "nic się nie dzieje" to nie do końca tak, jak może się wydawać. Ale w zalewie komiksów, które kipią akcją (weźmy te wszystkie komiksy z ubranymi w trykoty bohaterami, które znów opanowały nasz rynek) seria stworzona przez Regisa Loisela i Jeana-Louisa Trippa jest jak "Strzała Północy". Jak wlokący się niemiłosiernie pociąg osobowy, z którego można wyskoczyć, nazbierać grzybów i wskoczyć kawałek. Ów "osobowy" komiks dojechał do przystanku końcowego, albumu z numerem dziewięć (w Polsce "Skład Główny" ukazał się w trzech tomach po trzy albumy każdy; w pierwszym były to "Marie", "Serge" oraz "Mężczyźni", w drugim "Wyznania", "Montreal" oraz "Ernest Latulippe" zaś w trzecim - właśnie się ukazał - "Charleston", "Kobiety" oraz "Notre-Dame-Des-Lacs" uzupełnione o dodatek "Fotografie").
W małej wiosce Notre Dame des Lacs nic nie jest już takie, jak dawniej. Wizyta Marie Ducharme w Montrealu (patrz drugi album) zmieniła wszystko. Wraz z jej powrotem na prowincję przywędrowały też wielkomiejskie zwyczaje. Jak choćby wieczorne potańcówki przy dźwiękach charlestona. Jak stroje podkreślające kobiecość a także bardziej luźne podejście do tematu miłości, seksu i łóżkowych partnerów. Marie, która nie jest już zahukaną wdową, opłakującą zmarłego małżonka, prowadzącego niegdyś tytułowy skład główny, przynosi powiew świeżości i nowości do dusznej osady. Oczywiście dużą rolę odegrał w tym również Serge, który w miejscu sklepu zakłada elegancją restaurację z wykwintnymi daniami. Serge, skrywający jeszcze jedną tajemnicę – jedynie Marie wie, że pociągają go faceci. Nie stoi to jednak na przeszkodzie, by wychował z nią dziec...
Zaraz, nie wspomniałem o najważniejszym? Przecież okazało się, że Marie jednak może mieć dzieci (zdradza zresztą to już okładka). Zaraz, napisałem, że jedynie Marie wie, że Serge’a pociągają go faceci? Nieprawda. A ksiądz Rejaen, który przeżywa kryzys wiary? A gdzie szalejący Gaetan? Gdzie budujący łajbę Noel, który został wreszcie kapitanem Noelem? A kobiety, które pragną życia jak w wielkim mieście? A spór o nowego burmistrza? A mężczyźni, którzy chętniej niż kiedyś wracają do domów? A "sowy-dewotki", które znalazły sobie nowe zajęcie? A... Długo jeszcze można by ciągnąć. I ja napisałem, że "Skład Główny" to seria, w której nic się nie dzieje? Nie wierzę!
Można tylko żałować, że "Skład Główny" nie będzie mieć już ciągu dalszego. Muszę jednak przyznać, że Loisel i Tripp pięknie pożegnali się z serią. Opowieść popchnęli jeszcze o kilka lat do przodu. Ale nie kadrami, lecz albumem fotograficznym. Kolejne dzieje osady przedstawili na "zdjęciach" składających się w fotograficzną historię, którą kończy nadejście cywilizacji – samochodów i elektryczności. Można więc rzec, że dociągnęli dzieje mieszkańców do chwili, gdy osada przestała być odciętą od świata zbieraniną przypadkowych osób, ale stała się prawdziwą społecznością, czerpiącą przyjemności i z dobrodziejstw świata, i związków międzyludzkich. Społecznością, której życie przestał wyznaczać jedynie rytm pór roku.
Niezmiennie polecam!
autor recenzji:
Mamoń
31.05.2017, 22:45 |