autor recenzji:
wkp
21.08.2017, 13:49 |
Historia i dzieje Krzyżaków, czyli Zakonu Szpitala Najświętszej Maryi Panny Domu Niemieckiego stanowiła inspirację dla wielu osób: pisarzy, historyków, filmowców, fantastów, bajkopisarzy, twórców, artystów, a w tym komiksowych. Na temat tych interakcji, można śmiało napisać np. nie jedną grubaśną książkę, lecz nawet wtedy tego tematu nie wyczerpałoby się do końca. Skoro do tej pory odkrywane są dokumenty historyczne na temat faktycznego powstania w Ziemi Świętej, a oderwanego od Joannitów - Zakonu Szpitala Najświętszej Maryi Panny Domu Niemieckiego, to z tego powodu np. niejeden podręcznik należałoby, nawet w naszym kraju, przeredagować. Dlatego też, bez dwóch zdań, Krzyżacy i ich dzieje są i będą pobudką również dla niejednego komiksowego scenarzysty i rysownika. Wśród nich dla (do niedawna zapomnianego weterana, a odkrytego na nowo przez Roberta Zarębę) ełczanina Mariusza Moroza!
Jak prezentuje się jego najnowsze komiksowe dziełko pt „Przeklęta puszcza 1280”? Czy warto zainwestować w ten album? Odpowiedzi uzyskasz za moment. Zapraszam do lektury.
Akcja komiksowej opowieści zawiązuje się 1280 roku (w XIII wieku) w krainie Bałtów, gdzie wśród nieprzebytych puszczy widzimy jak rozbudowuje się państwo rycerzy i zakonników, którzy od 1226 roku ogniem i mieczem wprowadzali tu nową wiarę wśród plemion Pruskich. W owym czasie dogorywała (wybuchła w 1260 roku) druga rebelia Pruska, która doprowadziła do jednej z najbardziej krwawych wojen w historii Zakonu! Wojny w której starano się nie brać jeńców, gdzie postępowano wg. zasady: "oko za oko, ząb za ząb".
Płonęły pruskie i krzyżackie grody, zamki i wszelakie włości, ginęli ludzie i zwierzęta, a rejzy krzyżackie, lub podjazdy pruskie ruszały w pole. W tym pamiętnym roku pańskim 1280 - nie tylko Zakon toczył swoje wojny, gdyż w tym samym czasie na Małopolskę i Lubelszczyznę najechał książę halicki Lew Daniłowicz, a jego wojska rusko-tatarskie panoszyły się na naszych ziemiach. Rycerstwo polskie pod dowództwem Leszka Czarnego stanęło naprzeciw nich, a później ruszyło ze swym księciem na Ruś. Tymczasem na wezwanie wielkiego mistrza Konrada von Thierberg Młodszego przybywali do Prus rycerze z całej Europy. Byli oni mamieni przez Zakon oraz przez europejskie duchowieństwo wszelakimi odpustami, w tym niebiańską chwałą walki o jedyną wiarę.
Wojowie ci u boku Krzyżaków za możliwość zbawienie swej duszy, chcieli iść na udry z niewiernymi! Bez względu na cenę, chcieli bić się z plemionami bałtyckimi. Poznaj dwójkę z nich – rycerzy pochodzących z kraju Franków, którzy chcą dołączyć do krucjaty, przeciwko ostatnim niezwyciężonym Prusom, a także rycerza z Mazowsza herbu Leliwa.
Po ostatniej uczcie (na jednym z mniejszych zamków należących do elbląskiego komtura) będą musieli pod dowództwem możnowładcy – księcia Gilberta, łącznie z taborami w sile tysiąca chłopa, w tym razem dwudziestoma rycerzami zakonnymi i ich sługami, wojownikami z Anglii, Brunszwiku, Brandenburgii, Mazowsza – wyruszyć do tajemniczej i nie zdobytej puszczy Galindzkiej.
Od tego momentu na drodze naszych bohaterów pojawi się wiele niezwykłych sytuacji i dziwnych wydarzeń. Miedzy innymi na ich drodze stanie tajemniczy benedyktyński mnich, a mieniący się pogrobowcem św. Wojciecha Sławnikowica. Ten świątobliwy człek będzie starał się przestrzegać wszystkich kompanów kampanii przed pychą, niepohamowaną rządzą rozboju, ale i przed tutejszą magią i pogańska gontyną.
Mało? A to nie koniec pierepałek, indywiduów i potworów, które pojawią się podczas tej krucjaty. Kto przeżyje? Kto zwycięży? Kto oda, lub zatraci duszę? Przekonaj się!
W momencie, gdy sięgniesz po raz pierwszy po ten album, a wykonany, od początku, do końca, przez Mariusza Moroza, to już intuicyjnie, bez czytania, po samym przekartkowaniu, będziesz wiedziała/wiedział, że masz do czynienia z czymś klimatycznym, niezwykłym, eleganckim, a wręcz wyjątkowym. A już samo zagłębienie się w lekturze potwierdzi ten fakt!
Co ciekawe, a niewiele osób o tym wie, iż twórca ten prężnie działał na polach komiksu w latach dziewięćdziesiątych. Miedzy innymi jest autorem i wydawcą zeszytu „Legion bohaterów”. W 2015 roku dzięki wydawnictwu Kameleon, po raz kolejny (w pełnym wymiarze) powrócił do naszego ukochanego medium.
Co interesujące, po tylu latach od swojego debiutu, jego kreska nie zmieniła się, choć tzw. stylówka - w dobrym sensie ewoluowała. Jego prace stały się mniej toporne, a postacie mają nareszcie proporcje, są bardziej płynne i obłe, ale równocześnie przy tym, artysta ten nie zatracił tego oldschoolowego sznytu, a znanego z lat przełomu i transformacji ustrojowej.
Bez kozery, ale pozycja ta przypomina klimatem dawne komiksy ze Świata Młodych, a porównanie to, nie jest pod żadnym względem przesadzone. W czasie lektury ten sentymentalny efekt promieniuje na czytelnika, a szczególnie mocno na tego, który wychował się na opowieściach prezentowanych w tej kultowej gazecie harcerskiej.
Do tego przykuwający uwagę scenariusz jest kolejnym atutem tej publikacji. Z jednej strony rozgrywa się w nakreślonych już realiach dziejowych, jednakże nie szufladkuje się jako komiks stricte historyczny. Z drugiej strony swoistą wartością dodaną, choć i paradoksalnie historyczną, jest w tle poruszający się motyw, a dotyczący autentycznej Zakonnej eksterminacji Prusów*.
*Na marginesie dodam, iż w momencie kiedy Krzyżacy podbijali ziemie pruskie zasiedlało je 180 tysięcy ludzi, a składających się na kilkanaście plemion. Pomezanie, Sasini, Pogezanie zajmowali część zachodnią, Warmiowie i Galindowie mieszkali w środku; zaś dalej na wschód ziemie pruskie należały do Sambów Natangów, Bartów, Skalowów, zaś nad dolnym Niemnem do Nadrowów w dorzeczu Pregoły.
Ziemie na południowym wschodzie zajmowali spokrewnieni z Prusami Jaćwięgowie. Aczkolwiek byli oni skonfederowani wojennie z plemionami Jaćwięgów, Sudawów i Dajnowów oraz Poleksian. W momencie, gdy swoje porządki wprowadzili Krzyżacy pozostało ich 36 tysięcy, a ich miejsce zajmowali przeważnie niemieccy osadnicy. Koniec dygresji!
Z trzeciej strony swoista budowa głównego wątku fabuły została oparta na motywach mających walory pierwszorzędnego miksu gatunkowego, czyli połączenia medievali,fantastyki, horroru i przygodówki, a równocześnie ów scenopis ma w sobie pewien mistycyzm, znany miedzy innymi z klimatów pierwszego sezonu serialu telewizyjnego „Robin of Sherwood”, a jeszcze enigmatycznie można doszukać się w tym komiksie nawiązań do „Thorgala”.
Po raz kolejny w tym miejscu zaznaczę, iż takie zestawienie ma ogromny swój smaczek, a przede wszystkim pokazuje, iż pozycja ta, nie jest typową gawędą stricte historyczno-edukacyjną i na siłę nie popularyzuje nadmiaru wiadomości, lecz jest tytułem rozrywkowym o sznycie fantastyczno-przygodowym, który w inteligentny sposób w tle wprowadza zdarzenia i miejsca historyczne. A szukając kolejnego dobrego porównania, to w swojej formie przypomina także "Legendy Polskie" Barbary Seidler i Grzegorza Rosińskiego.
Do tego narastające napięcie, swoiste zazębienia akcji, plus narastające motywy tajemnicy oraz dawnych wierzeń, plus świetne, przemyślane przez Moroza wykonanie, daje tej opowieść wręcz filmowy wyraz!
Co do oprawy graficznej! Komiks powstał w technikach mieszanych, a zaprezentowane tu prace Mariusza Moroza są w pewien sposób podobne do miksu dzieł, które tworzył dawniej Tadeusz Raczkiewicz, albo Witold Parzydło. Kolorystyka albumu ma także w sobie "szczyptę" z klimatu prac wspominanego przed momentem twórcy. Jednym zdaniem, wizualnie „Przeklęta puszcza 1280” prezentuje się bardzo klimatycznie i ma coś w sobie, z dobrego tzw. starego stylu prac z lat dziewięćdziesiątych.
Co do edycji! W tym temacie na szczęście zachowano współczesne normy. Edytorsko jest to maksymalna perełka, a do tego wydana w super cenie. Przepiękna okładka (wykonana przez Moroza przyciąga uwagę), twarda oprawa, kreda, bardzo duży format, idealnie w najdrobniejszych szczegółach dopracowany DTP oraz redakcja (Wiesławy Zaręby), to kolejne atuty tej pozycji. Zadbano także o zacne dodatki, a mianowicie znajdziesz w środku pierwszorzędne naukowe posłowie autorstwa Mariusza Moroza, ale także klimatyczny krzyżacki szkicownik.
Podsumowując! W naszym pięknym kraju powstało multum opowieści komiksowych w których akcja dzieje się w czasach panowania Zakonu Szpitala Najświętszej Maryi Panny Domu Niemieckiego, a potocznie nazywanego Krzyżakami. Lwią część takowych komiksów wprowadziło na rynek wydawnictwo Kamelon, które w bliskich i dalekich planach ma jeszcze kilka niespodzianek osadzonych w tej tematyce. W tym momencie wydawca i scenarzysta Robert Zaręba pracuje, razem ze znamienitym ilustratorem Zygmuntem Similakiem, nad komiksową epopeją historyczną (pt. „Zakon”), a dotyczącą Krzyżaków. Aczkolwiek nim otrzymamy ten, jakże smakowity historyczny kąsek, warto dla zaostrzenia apetytu zapoznać się z tym ciekawym, odrobinę zaskakującym i rozrywkowym tytułem! „Przeklęta puszcza 1280” nie zawodzi i ma w sobie to coś!
Zdecydowanie polecam!
autor recenzji:
Dariusz Cybulski
18.08.2017, 23:10 |