|   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
Wielkie Archiwum Komiksu

RECENZJA WYBRANEJ POZYCJI

451
Zakładnik  [2017]
Nie masz tej pozycji?!
KUP JĄ W
KOMIKSIARNIA
za 71,91 zł!
tytuł:
Zakładnik
rodzaj pozycji:
scenariusz:
rysunki:
format wydania:
170 x 240 mm
rodzaj papieru:
offsetowy
rodzaj oprawy:
twarda
rodzaj druku:
dwukolorowy
liczba stron:
420
wydawca polski / rok wydania:
wydawca oryginału:
cena:
79,90 zł
podziel się recenzją:
recenzje do pozycji [2]:
Do tej pory to Guy Delisle opowiadał nam o Birmie, Jerozolimie czy Korei Północnej. Teraz on sam stał się słuchaczem. Siadł razem z Christophem André, by poznać jego opowieść. O porwaniu jakiego doświadczył w trakcie swej pierwszej misji humanitarnej na Kaukazie. Później z historii tej powstał "Zakładnik". Kolejny komiks o kolejnym mniej znanym zakątku naszego globu.

"Zakładnik" jest innym komiksem niż te, którymi do tej pory zauroczył nas Delisle. Nie ma tu obserwacji miejsc, którymi były "Pjongjang", "Kroniki Birmańskie" i "Kroniki Jerozolimskie". Jest za to wyczekiwanie, poczucie beznadziei sytuacji, ale i jakaś tląca się nadzieja, jakiej Christophe do końca nie zatraca. A sytuacja, w jakiej się znalazł do wesołych nie należy. Został porwany z misji humanitarnej w Nazraniu. Trafił do niewielkiego pomieszczenia. I czekał. Rytm jego dnia wyznaczały posiłki i krótkie chwile, gdy zdejmowano mu kajdanki i był odpinany od kaloryfera. Czas, przez który był więziony odmierzały kolejne żądania okupu stawiane przez Czeczenów. Parokrotne zmiany miejsc i parokrotne sugestie, że dogranie szczegółów jego uwolnienia jest bliżej niż dalej.

Jak zbudować z historii, w której paradoksalnie nic się nie dzieje komiks – a "Zakładnik" kończy się na stronie z numerem 430 – trzymający w napięciu? To możliwe. Delisle mozolnie buduje poczucie beznadziei rysując – kilkoma kreskami – puste pomieszczenie z kawałkiem pryczy do spania. I odlicza dni oraz miesiące. Później monotonnie kreśli sceny, gdy Christophe próbuje przypominać sobie zmagania Napoleona (to go trzyma przy życiu) i myśleć o ślubie siostry. Później wlewa nadzieję, kiedy Czeczeni pojawiają się, by zrobić mu nowe zdjęcie do wezwania o okup. Wreszcie pokazuje jak zakładnik odzyskuje wolność.

Autor "Zakładnika" buduje linearną narracją. Podobną do tej z "Kronik…". Ale z racji tematyki podającą coś innego. Bohaterem nie są miejsca – a wizyta w Czeczenii z pewnością byłaby wymarzonym tematem na jego kolejny komiks podróżniczy – ale osoba. Tych 430 stron wydawać może się zbyt dużą objętością, by wypełnić ją komiksem o… Trochę o niczym. Bo ile można rysować wyczekiwanie na wolność? Nic z tego. Dokładnie tyle potrzeba, by czytelnika wkręcić w świat, w przeżycia, w to co kłębiło się w głowie Christophe’a. Delisle zrobił to perfekcyjnie.
autor recenzji:
Mamoń
26.10.2017, 21:57
OPOWIEŚĆ UWIĘZIONEGO

To zdecydowanie najlepszy komiks, jaki wyszedł spod ręki Guya Delisle’a. Zachwycałem się już wprawdzie zarówno doskonałymi Kronikami Jerozolimskimi, jak i Kronikami Birmańskimi, jednak dopiero Zakładnik, kameralny, stonowany i surowy, wywołał we mnie takie emocje. I pokazał wielkość tego autora.

Christophe André pracuje dla pozarządowej organizacji medycznej działającej na Kaukazie. Jest rok 1997, mężczyzna od trzech miesięcy bierze udział w swojej pierwszej misji humanitarnej, kiedy w nocy z pierwszego na drugiego lipca – pierwszej nocy, kiedy śpi w budynku sam – dochodzi do zdarzenia, które na zawsze odmieni jego życie. Do środka wpadają bowiem milicjanci, chwytają go i wyprowadzają. Christophe jest pewien, że chodzi o pieniądze – jutro mieli wypłacać pensje, sejf jest więc pełen, a właśnie on ma przy sobie klucz – ale gdy napastnicy wsadzają go do samochodu, nie zawracając sobie głowy banknotami, zaczyna się naprawdę bać. Sytuacja z każdą chwilą staje się coraz gorsza, milicja przewozi bowiem mężczyznę przez czeczeńską granicę na swoje tereny. Tu nie muszą niczego się obawiać, a on jest całkowicie zdany na ich łaskę. W jego głowie pojawiają się najróżniejsze wizji tego, co może go czekać, ale gorsza od nich wydaje się niepewność, która staje się jego codziennością. Zamknięty w pustym pokoju, przykuty do kaloryfera, mający jedynie materac pod plecami, próbuje ogarnąć sytuację, w jakiej się znalazł. Jak jednak znieść codzienność, kiedy nie wiesz czego możesz się spodziewać? Kiedy czujesz się jak bohater powieści Kafki i nie wiesz co mógłbyś zrobić? Bo, jak trafnie zauważa sam bohater, „znacznie gorzej jest być zakładnikiem niż siedzieć w więzieniu. W więzieniu przynajmniej wiesz, dlaczego tam jesteś i kiedy wyjdziesz. Gdy jesteś zakładnikiem, nie masz nawet tego – nie masz nic”.

Kiedyś widziałem dokument traktujący o ludziach, którzy trafili do niewoli. Nie pamiętam gdzie ani z jakich powodów, nie pamiętam nawet tytułu tego obrazu, ale pewna rzecz wyryła się w mojej pamięci. Jeden z bohaterów opowiadał o drzwiach, jak nie potrafi przestać otwierać ich i zamykać, drugiemu lęk nie pozwalał w ogóle przekręcić zamka w drzwiach – zawsze musiały stać otworem. Emocje, jakie wzbudziła we mnie ta scena, ożyły w trakcie lektury Zakładnika. Bo ta powieść graficzna porusza, przeraża i skłania do myślenia, a myśli pojawiające się w głowie, nie należą do przyjemnych. Tym bardziej, że Delisle nie wymyślił tej historii. Christophe André to postać autentyczna, a autor spotkał go w trackie jednej ze swoich podróży i, zainspirowany jego opowieścią, stworzył tę komiksową relację z tego, co go spotkało.

Abstrahując jednak od tej strony Zakładnika, warto zauważyć, że przede wszystkim jest to po prostu znakomity komiks. Świetnie opowiedziany, prostym językiem ale skutecznie spełniający swoją rolę. Nie ma tu wielu dialogów, większość historii stanowi wewnętrzna narracja bohatera, który nie mając do roboty nic poza leżeniem, przerywanym sporadycznie czasem na posiłki, toaletę, papierosa czy nawet telewizję oglądaną w towarzystwie porywaczy, dużo myśli. Odzyskuje nadzieję, traci ją, szuka wyjścia z tej sytuacji, próbuje co nieco zrozumieć… Ale przede wszystkim chce odzyskać wolność, chce zostać uratowanym, a my mu w tym kibicujemy

Szata graficzna albumu jest prosta, ale tym razem Delisle porzucił swój cartoonowy styl na rzecz bardziej realistycznych ilustracji. Nie skupia się na szczegółach, tła są często puste, szaro-fioletowe cienie budują tu zarówno klimat, jak i zapełniają kadry, ale ta surowość jest właśnie tym, czego potrzebował ten komiks. Komiks, który swoją drogą czyta się jednym tchem, chociaż lektura nie jest łatwa, a całość liczy 430 stron – czytelnik nie ma ochoty przestać. Tak samo, jak nie może potem przestać myśleć o tym, co właśnie przeczytał. I to jest chyba najlepsza opinia, jaką mogę wystawić Zakładnikowi. Dlatego też polecam gorąco Waszej uwadze tę powieść graficzną – naprawdę jest tego warta. Dobra, mocna i satysfakcjonująca lektura dla miłośników ambitnego komiksu gwarantowana.
autor recenzji:
wkp
02.10.2017, 07:02

RECENZENCI

BroosLi
[7]
Charles Monroe
[17]
Chudi_X
[3]
Dariusz Cybulski
[442]
Edward Weaver
[2]
Joan_Johnson
[1]
Mamoń
[1063]
McAgnes
[1]
Modli
[1]
MonimePL
[146]
Percival
[2]
Ronin
[3]
Warlock
[4]
wkp
[2379]
KOMIKSY, MANGI, CZASOPISMA, KSIĄŻKI, ARTBOOKI, FIGURKI, GADŻETY I INNE
Komiksiarnia
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Przypominamy, iż do czasu uzupełnienia bazy danych nowej wersji strony informacje o starszych pozycjach znajdziecie na łamach poprzedniej wersji witryny:
Old WAK!
Copyright © 1997-2024 WAK - Wielkie Archiwum Komiksu | Strona działa od 21 lipca 1997 | Idea, gfx & code: Warlock | Stan odwiedzin: 4899014
Copyright © 1997-2024 WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
Start witryny: 21 lipca 1997 | Idea, gfx & code: Warlock
Stan odwiedzin: 4899014