KURO – KONIEC
„Kuro” to jedna z ciekawszych mang, jakie czytałem – i to nie tylko w ostatnim czasie. Połączenie słodkiej opowieści o przyjaźni dziewczynki i nietypowego kota, z horrorem o tajemniczych demonach okazało się w tym wypadku strzałem w dziesiątkę. Urok i mrok splatają się w tej historii tak, jak kolorowe strony z czarnobiałymi, tworząc wciągającą opowieść, która wreszcie doczekała się swojego finału. I to finału satysfakcjonującego, jak cała ta króciutka, ale warta poznania seria.
Mała Koko po śmierci rodziców, którzy życie stracili w wypadku, mieszka sama w wielkim domu. Za jedynego towarzysza ma kota Kuro, jednak zwierzak nie jest tym, na co wygląda. Sam stracił życie, powrócił zza grobu jako stworzenie opętane przez demona, ale różni się od bestii, które mordują ludzi: broni dziewczynki i dba o nią. Czy taki stan rzeczy może trwać długo? Po ostatnich wydarzeniach Kuro wyssał ze swojej pani kolor, do tej pory nikt nie przeżył czegoś takiego, ale jej nic nie jest – poza tym, że jej włosy stały się białe, nie zmieniło się nic. Jednakże jej przyjaciółki Maria i Milk decydują się ocalić Koko przed „kotem”, tym bardziej, że mieszkańcy miasta także nie zamierzają siedzieć bezczynnie. Takiej sytuacji, jak obecna nie było nigdy, ale nie mogą przecież ryzykować. Wszyscy spotykają się w domu dziewczynki by ostatecznie rozwiązać problem. Na jaw wychodzą kolejne szczegóły z przeszłości Koko i detale na temat funkcjonowania świata, ale czy ta historia może zakończyć się szczęśliwie?
Co jest największą siłą „Kuro”? Przyznam, że sam nie potrafię zdecydować – czy niesamowity klimat tego komiksu, czy też jego szata graficzna. Fabuła jest w końcu prosta i lekka, to prawda, ale rozwiązanie zagadek nie rozczarowuje (w tym tomie dowiadujemy się kolejnych ciekawych rzeczy, choćby czym właściwie są białe kwiatki, które trzymają demony z daleka od ludzi), dobrze też, że nie wszystko podane jest wprost. Klimat tego dzieła jest wspaniały, balansujący na granicy niewinnej historii i mrocznego horroru, ale równie zachwycające są też ilustracje. Z jednej strony mamy tu bowiem urocze dziecięce postacie o niewinnych buziach, z drugiej mroczne bestie, krwawe sceny i przepięknie, realistycznie przedstawione otoczenie. A większość tego tomu przygotowana została w pełnym kolorze, który robi wielkie wrażenie.
Aż szkoda, że to już ostatni tom „Kuro”. Ale jak to mówią, to co dobre, szybko się kończy, a ta manga jest dobra, i to bardzo. Dlatego też gorąco polecam ją Waszej uwadze, świetnie się ją czyta, z wielką przyjemnością ogląda. Po porostu super!
|
autor recenzji:
wkp
11.10.2017, 11:45 |