ZANURZ SIĘ
„Głębia” powstała ponieważ Rick Remender chciał napisać komiks Science Fiction inny od wszystkiego, co znał. Czy zamysł ten mu się udał? Nie do końca, ale chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że szeroko pojmowana współczesna fantastyka skazana jest już tylko na odtwórstwo. Na szczęście jednocześnie spod jego ręki wyszła naprawdę znakomita historia postapo, wciągająca i niegłupia.
Odległa przyszłość. Kiedy słońce zaczęło puchnąć, zmieniając się w Czerwonego Olbrzyma, Ziemię spotyka zagłada. Powierzchnia planety nie nadaje się już do życia, niedobitki ludzkości skryły się więc w głębinach oceanów, ale nie zaprzestały starań by znaleźć gdzieś w kosmosie nowy, dobry do zamieszania glob. Od tysięcy lat wysyłają w tym celu sondy, jednak bezskutecznie. W takim właśnie świecie przyszło żyć rodzinie Caine’ów, która zajmuje stanowisko ostatnich Sterników jednego z podwodnych miast, Salusa. Stel Caine, żona Marika i matka trójki dzieci, mimo trudów wykazuje niezwykły w tych czasach optymizm, stając się siłą napędową dla swoich bliskich. Niestety wkrótce nawet jej hart ducha zostanie wystawiony na próbę, kiedy w trakcie rutynowej wyprawy poza granice Salusa, ona, Marik i dwie ich córki zostają zaatakowani przez piratów. Napastnicy porywają dziewczynki, rodziców natomiast pozostawiają na pewną śmierć. Stel udaje się przeżyć, ale nawet kiedy od tych wydarzeń mija dziesięć lat, nie przestaje ich przeżywać. Straciła męża, córek nigdy nie odzyskała, a jej jedyny syn prowadzi się tak, że lepiej byłoby to przemilczeć. Jakby tego było mało, woda zaczyna być tak zanieczyszczona, że już wkrótce ludzkość nie będzie w stanie w niej żyć. Powrót jednej z sond staje się światełkiem w długim, mrocznym tunelu, jakim jest codzienność w tym świecie, ale czy ludzkość ma jeszcze w ogóle szansę na ratunek?
Rick Remender to autor, który potrafi zarówno dostarczyć świetnej komiksowej rozrywki (choćby seria „Venom”), jak również i opowieści, które chciałoby się zapomnieć (pewne tomy „Uncanny Avengers”). Ciekaw więc byłem, jak wypadnie „Głębia” i muszę przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczony. Świeżości, o której marzył autor osiągnąć do końca się nie udało, ale za to spod jego ręki wyszła ciekawa seria, prezentująca ciekawie skonstruowany świat i przy okazji przepełniona emocjami. Może dlatego, że dość osobista i stanowiąca dla autora po części swoistą sesję autoterapeutyczną? Remender bowiem to pesymista, bardzo depresyjny zresztą (o tym zresztą powinien Was przekonać już sam tytuł „Low”), pozytywnym myśleniem zarażał się od Stel, pierwszej niepoprawnej optymistki, jaką stworzył. W ten sposób historia, którą napisał pod wpływem przerażającej go wizji zagłady naszego świata nabrała nowego wymiaru, a w konsekwencji dostarcza bardziej złożonych emocji.
Ale „Low” oferuje także wszystko to, czego oczekujemy od dobrej opowieści SF. Intrygujący świat o ciekawej mechanice, technologię pomieszaną z tradycją, spektakularne sceny, akcję i przygodę, a wszystko to w towarzystwie bohaterów, czasem sympatycznych, czasem odpychających, ale zawsze dobrze skonstruowanych. Do tego mamy udane, oniryczne ilustracje Grega Tocchiniego i znakomite wydanie całości. Miłośnicy Science Fiction (takiego bardziej dla dorosłych, bo pełnego brutalności i erotyki) z przyjemnością zanurzą się w tej „Głębi”.
|
autor recenzji:
wkp
29.11.2017, 15:37 |