Tadeusz (Andrzej Bonawentura) Kościuszko urodził się 4 lutego 1746 na Mereczowszczyźnie, a zmarł 15 października 1817 w Solothurn w Szwajcarii. Był i jest bohaterem naszego kraju, ale i Białorusi oraz Ameryki. Jest jednym z patronów 2017 roku w Polsce, a w dniu dzisiejszym, jakże szczególnym dla naszego kraju, zostało otworzone pierwszorzędne wirtualne muzeum tylko jemu poświęcone.
Jest to bardzo dobry moment, aby z tej okazji i w klimacie przybliżyć Ci komiks wydany przez Muzeum Narodowe we Wrocławiu. Jak prezentuje się ten tytuł w szczegółach? Zapraszam do lektury recenzji.
„Pół-Jankes, czyli Tadeusz Kościuszko w Ameryce” został rozpisany i narysowany przez Szczepana Atroszkę, ilustratora ze Szczecina, a który zwyciężył w konkursie ogłoszonym rok temu przez Muzeum Narodowe we Wrocławiu z okazji obchodów Roku Kościuszkowskiego. Z dziewiętnastu nadesłanych prac to właśnie ta poświęcona amerykańskiemu etapowi życia Kościuszki zrobiła największe wrażenie na jury. Był to strzał w dziesiątkę, gdyż ten etap życia i działalności Tadeusza Kościuszki jest najmniej znany w naszym pięknym kraju. Nie dość tego ta wyjątkowa i burzliwa historia jego żywota w Ameryce, (a z której można by jeszcze niejeden raz czerpać garściami np. w komiksie, lub nakręcić pierwszorzędny western), zaprezentowana została w ocenianym tomiku z perspektywy jego przyjaciela Agryppy Hull'a.
Czarnoskóry Hull był ordynansem Kościuszki i razem przeszli cały szlak bojowy walcząc o niepodległość Ameryki. Razem kładli fundamenty pod nowe państwo! Ten niezwykły duet: cudzoziemiec Kościuszko rodem z Polski i wolny Agryppa Hull, ale syn niewolników i książę afrykański, byli inicjatorami wielkiej sprawy!
Akcja komiksu zawiązuje się w momencie, gdy Hull dowiaduje się o śmierci Kościuszki. Wielce zdruzgotany rozpoczyna w rozmowie skierowanej do wnuczki opowieść o Kościuszce i ich koleżeństwie.
I na tym tle poznasz jego losy, od momentu nieszczęśliwej miłości do Ludwiki Sosnowskiej - córki Hetmana Polnego Litewskiego i swoistej ucieczki przed uczuciem we wojskowość, do decyzji o wyjeździe do Saksonii, a potem do Francji.
Czytelniczko i czytelniku zobaczysz każdy moment po tych wydarzeniach, gdy Tadeusz Kościuszko (TK) wyjechał do Ameryki i gdy rekrutował się do Armii Kontynentalnej i włączył się do walki przeciwko królowi Anglii.
Na marginesie, motyw tego poboru został podany przez autora komiksu w genialny sposób, gdzie rekrutujący - wypisz i wymaluj - wygląda jak ten z najbardziej znanego na świecie plakatu Jamesa Montgomerego Flagga. A takich smaczków jest w tym komiksie multum!
„Pół-Jankes, czyli Tadeusz Kościuszko w Ameryce” to barwna, świetnie udokumentowana opowieść o życiu, walce, zwycięstwach i nawet goryczach Kościuszki, o jego przyjaźniach i wyborach. Poznajemy go z rożnych perspektyw i retrospektyw, jako poszukiwacza przygód, genialnego inżyniera wojskowego, a przede wszystkim stratega. A w momencie, gdy działania wojenne były mniej zmorzone, to nawet jako miłośnika ogrodnictwa.
Poznajemy jego losy w tamtej dzikiej krainie, jego wybory i ideały, gdzie głównie dzięki Agryppie Hullkowi umocnił się w przekonaniu, że niewolnictwo jest złem największym i to dla całego świata!
W Ameryce TK stał się jeszcze mocniejszym i zagorzałym przeciwnikiem niewolnictwa. A przekuł to nawet do (większości zapisów) swojego testamentu.
Na marginesie, gdyby nie zdrada Thomasa Jeffersona, który nie dopełnił warunków ostatniej woli Kościuszki, to los Ameryki i późniejszej domowej wojny, a nawet świata, mógłby potoczyć się inaczej. W kwestiach fundamentalnych to na razie tyle.
„Pół-Jankes, czyli Tadeusz Kościuszko w Ameryce” dzięki specyfice stylu Atroszki, jest barwną opowieścią podaną nam w Cartoon, ale i świetnie poprowadzoną i bardzo, bardzo, bardzo często przezabawną.
Perypetie Kościuszki i Hullka, czy to z Indianami, czy Angolami, albo nawet z Waszyngtonem są śmieszne i przedniej marki!
Czytasz, oglądasz i nawet przez sekundę nie nudzisz się, a tylko wyłącznie radujesz!
Atroszko znakomicie operuje opowieścią i bohaterami i potrafi w płynny – naturalny - nienachalny sposób przejść z istotnego i ważnego przekazu do wartkiej opowieści przygodowej. A jeszcze do tego po swoim komiksowym debiucie ("Wielka gra") mocno wyrobił się i wypracował swój unikalny styl! Bo nie byłoby tego pozytywnego odbioru komiksu bez jego wyśmienitych rysunków: przejrzystych plansz i klasycznego kadrowania, oraz świetnie skomponowanej czcionki i dymków, które wykonane fachowo sugerują inne brzmienie, nadają tempa, czasem dynamizmu z pozoru statycznym ilustracjom.
Ich dyferencja sprowadza się do następujących kwestii. Mamy zwykłe klasyczne dymki z dialogami np. żywiołowych postaci, a obok nich w ramkach opisowe (z małej litery i w złotej obwolucie), które wpuklają wydarzenia i czasem nadają komiksowi dramatyzmu, a czasem dają formę pamiętnikarską.
Aczkolwiek taki miks w tej opowieści sprawdza się doskonale! Dodam jeszcze, iż piękną obrazowość, filmowość tej publikacji można śmiało w przyszłości wykorzystać i przełożyć na animowany serial o Kościuszce.
Co do edycji, to nie można się do niczego doczepić - kieszonkowy format i ogromne skrzydełka, na których zapisano swoiste dopowiedzenie historii, plus wspominane już dobre liternictwo, gruby czerpany papier i zgrabne złożenie, plus wydruk dobrze nasycony barwami, to wszystko świadczy o profesjonalizmie wydawcy!
A jeszcze dodatkowa obwoluta, po rozłożeniu staje się dwustronnym plakatem A3+. Co jest zabiegiem bardzo urokliwym, niespotkanym, lecz i klimatycznym! Szczególnie podoba mi się ta strona z drewnianym stołem na którym leżą i są obrazowane osobiste przedmioty Kościuszki, a które notabene możesz obejrzeć we wspominanym interaktywnym muzeum.
Aczkolwiek, aż by się prosiło, aby na części tego stołu pojawiły się, także przynajmniej dwie rzeczy związane z Hullkiem np. podarowany przez TK pistolet flintlock ze złotymi i srebrnymi inkrustacjami, a wykonany w zakładzie Miklaszewskiego w budynku Szkoły Rycerskiej w Pałacu Kazimierzowskim na Krakowskim Przedmieściu. Pistolet ten przetrwał do dzisiejszych czasów i jest umieszczony w skarbcu Florida Bank. A drugą, byłby długi kij z przywiązaną do niego szablą, a co bez snucia długich wywodów, było inspiracją do powstania oddziałów kosynierów. Owe wspomniane tu rzeczy jeszcze mocniej uzupełniłyby, ten i tak jakże przedniej jakości albumik. Albumik poświęcony amerykańskiemu epizodowi z życia tej niezwykłej postaci, która swoimi wolnościowymi i demokratycznymi ideami zdecydowanie wyprzedzała swoje czasy!
Podsumowując! Publikacja ta jest kompletna fabularnie, graficznie, ale i edytorsko.
Jest lekka w odbiorze, bardzo radosna, a zarazem nosi w sobie nutkę zadumy. Czytasz i odpoczywasz, a jednak wiele uczysz się. Jest komiksem bardzo udanym i wyróżniającym się, który warto posiadać w swoich zbiorach.
Ogromne brawa za wykonanie należą się dla autora Szczepana Atroszki i ekipy wydawcy z Muzeum Narodowego we Wrocławiu, którzy pokazali, (nawet innym ośrodkom i instytucjom), jak należy wykonywać komiksy familijne i historyczne. BRAWO!
Zdecydowanie polecam!
autor recenzji:
Dariusz Cybulski
11.11.2017, 14:25 |