autor recenzji:
Mamoń
16.01.2018, 10:44 |
Mistrz Tadeusz Baranowski należy do grona najwybitniejszych polskich twórców komiksu. Aczkolwiek swoją karierę rozpoczął od malarstwa, gdzie jako absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie w pracowniach A. Nachta-Samborskiego i prof. A. Kobzdeja tworzył, już na tamte czasy, niesamowite, piękne, przestrzenne i abstrakcyjne obrazy. W 1969 roku z wyróżnieniem obronił dyplom, lecz jego ścieżka losu i artystyczna pognała go prosto w (pustynię) paszczę "Sztuki Komiksu".
Od 1973 r. przez kilka lat tworzył i to pod każdym względem "Świat Młodych", ale także projektował oprawę graficzną do magazynu "Razem" i pracował w tym piśmie jako grafik, publikując cykl "Razem z Praktycznym Panem", zaś w 1976 r. współpracował z "Relaxem", gdzie pojawiły się jego komiksy m.in. z Orient-Menem, czyli postacią pierwszego w Polsce (nawet w krajach demoludu) superbohatera, a jeszcze stworzył tak popularne osobowości, jak: profesora Nerwosolka i jego lewą i prawą rękę, czyli Entomologię Motylkowską, łowców przygód Kudłaczka i Bąbeleka, najsympatyczniejsze wampiry na świecie, czyli Szlurpa i Burpa. A nie zapominajmy o Sherlocku Bąblu, Myszy Raptusie o pseudonimie "Ryży Ogon", o zającu czterocylindrowym, o molu książkowym, o smoku Diplodoku, o lordzie Hokusie Pokusie, o Eskimosie, o Yetii i o kaloryferze oraz o setkach innych wspaniałych postaci. One wszystkie kształtowały moją i Twoją, ale i Twoją także i Twoją również wyobraźnię.
Ostatnimi laty, nie mylić z latte - Tadeusz Baranowski odłożył na bok komiksy i powrócił do swojej pierwszej miłości, czyli malarstwa, jednakże i na tych polach odniósł i odnosi ogromne sukcesy. Na marginesie, jeśli mieszkasz we Warszawie, lub w okolicach, to koniecznie musisz zobaczyć jego wystawę w prestiżowej galerii „New Atelier Design”.
Nie zmienia to faktu, że Tadeusz Baranowski nadal popiera komiksowe inicjatywy (np. Asocjacji Komiksu w Toruniu, ale także wspierał mój projekt i był honorowym gościem na wystawie, a którą zorganizowałem w Brodnicy). Bo Tadeusz Baranowski jest autorem i artystą wielkiego serca, który udziela się i spotyka z czytelnikami na wielu festiwalach branżowych, ale przede wszystkim, którego twórczość porusza! Bo dzięki uniwersalności i ponadczasowości jego komiksów są one w czołówce najlepiej sprzedających się tytułów w naszym kraju i co rusz są wznawiane!
Jego wspaniałe opowieści w oparach sensu i nonsensu i suspensu mają w sobie wyrafinowane poczucie humoru i wielopoziomowe dowcipy, żarty słowne i sytuacyjne, świetne rozwiązania fabularne, ale przede wszystkim charakterystyczną i ujmującą kreskówkową oprawę graficzną, a która zachwyca i podoba się czytelnikom w każdym wieku.
Z tych też powodów i wielu innych był i jest dla krajowych artystów ogromną inspiracją, zaś jego twórczość stała się weną dla śremianina Artura Ruduchy, a który wykonał niesamowity, esencjonalny i klimatyczny komiks.
A jestem świeżo po lekturze tego pierwszorzędnego utworu autorstwa wspominanego śremianina, gdyż jest to zeszyt tak sympatyczny i niezwykły, iż wymyka się wszelkim kryteriom zaszeregowania, ale z tego powodu i wielu innych, tym bardziej podzielę się wrażeniami po jego lekturze.
„...to rozśmiesza, to porusza... czar komiksów Tadeusza!” - to z jednej strony swoisty tribute i hołd złożony dla Mistrza i jego twórczości, a z drugiej strony można zakwalifikować go, jako swoistą kontynuację "Antresolki profesorki Nerwosolki". Szczegóły podam za momencik. Z trzeciej strony jest on swoistym i rozbudowanym spin-offem dla prawie wszystkich komiksów i postaci, a które zostały wymyślone przez Tadeusza Baranowskiego. Prawie? Gdyż jedynie nie pojawiają się tu bohaterowie z „Historii wyssanej z sopla lodu”. A reszta? A reszta jest poezją i wielką radochą!
Akcja i fabułka tej historyjki rozpoczyna się i zazębia od podroży kosmolotem profesorka Nerwosolka i jego Entomologi. Od tego momentu rusza swoista opowieść drogi! Drogi na której co rusz pojawiają się dobrze nam znane postaci, a to - lord Hokus Pokus, a to Kudłaczkek i Bąbelek, jako szefowie fabryki wódki sodowej, a to mól książkowy, a to Szlurp i Burp, jako Szlurp i Burp na kroplówce, a jeszcze nie można zapomnieć o Myszy Raptusie, o Nessie i o smoku Diplodoku i o... o jeju, kogo tam nie ma. Eh, Wodzu - „wzruszenie odbiera mi wzrok. (…) Mów głośniej bo wzruszenie odbiera mi słuch”!
Prowadzą one (owe postaci) między sobą swoisty dialog, który z jednej strony jest miksem znanych cytatów i zmiksowanym z miksem nowych, ale równie zabawnych.
Ma to swój ogromny smaczek, a szczególnie rozrywkowe są rymowanki i wierszyki, lecz i opowieść ta w oparach sensu i nonsensu, ma w sobie kilka kieszonkowych narracji! A jednak w lekturze ma sens, ma treść, ma pointy, ale i ma cel podroży i ma swojego bohatera, czyli niejakiego - (mrugam okiem prawym, a teraz lewym) - Barona Tuszkę-Idewasa! Kto to? Hmm! No, kto!
„...to rozśmiesza, to porusza... czar komiksów Tadeusza!” to cudowna i przezabawna historyjka, która może być swoistym suplementem dla spragnionych nowych komiksów Tadeusza Baranowskiego.
Artur Ruducha spisał się tu na medal, gdyż udało mu się połączyć jakże wiele czynników w jedną esencjonalną fabułę! W sumie nie dziwię się, bo jest ogromnym maniakiem, fanem, miłośnikiem wszelakiej twórczości Mistrza.
I jak piszący te słowa, to artysta ten wychował się na komiksach Mistrza! A w ten urokliwy - genialny - sposób oddał mu hołd i jego wspaniałym ponadczasowym radosnym opowieściom.
Graficznie jest równie dobrze, gdyż Artur Ruducha nie zatracając własnego stylu uchwycił we wyrazie artystycznym ten klimat pierwowzoru, a choćby widoczny w zarysie postaci, czy również w tłach oprawy. Np. charakterystycznie malowanych roślin, ale przede wszystkim oddał tego ducha pierwodruku w kolorystce. Dzięki tym dopracowanym niuansom (w fabule i w oprawie) ma to wszystko swój smaczek i jakość!
Prawie na sam koniec chciałbym dodać, iż wydawcą tego pierwszorzędnego komiksu jest szczeciński Ongrys, a więc o sprawy redaktorskie nie trzeba martwić się! Bo edycja ta choć w miękkiej oprawie jest dopracowana i ma fajne dodatki, a widoczne na wszystkich okładkach i posiada nawet szkicownik. W tym miejscu i od razu trzeba zaznaczyć, iż albumik ten został - od samego początku - zaakceptowany do druku przez Mistrza Tadeusza Baranowskiego.
Podsumowując! Czytelniczko i Czytelniku gwarantuje, iż zabawy i radości przy lekturze jest multum. Bo ten komiks się pochłania! Bo ten komiks cieszy i raduje! Bo artyście udało się w nim wytworzyć i stworzyć wielki klimat, który scala dawne z nowym, który łączy ogień z wodą, który jednoczy pokolenia! Bez kozery, ale jest to wspaniały komiks familijny!
Ostatnim zdaniem, jest to pozycja obowiązkowa (idealna na świąteczny prezent), która powinna znaleźć się w Twojej, w Twojej, w Twojej także i Twojej również, a Twojej to koniecznie biblioteczce!
Zdecydowanie polecam!
autor recenzji:
Dariusz Cybulski
15.12.2017, 19:50 |