MROCZNA NIBYLANDIA
Lubicie horrory wyglądające jak niewinne opowieści przygodowe dla młodzieży? Macie ochotę na klimatyczny komiks z tajemnicami, mrokiem i humorem, podany w sposób lekki, prosty i przyjemny? „The Promised Neverland” to propozycja dla Was. Szczególnie jeśli macie niedosyt po zakończonej niedawno „Kuro”.
Witajcie w sierocińcu Grace Field House, gdzie wśród wielu dzieci mieszkają także jedenastoletni Emma, Norman i Ray. Chociaż nie mają rodzin, zajmującą się nimi kobietę kochają jak matkę, a siebie nawzajem traktują jak rodzeństwo. Mają dobre jedzenie, miękkie łóżka, na szyjach numery identyfikacyjne oraz właściwie tylko jedno zajęcie – codzienne testy na inteligencje, które wypełniają skrupulatnie i ze znakomitymi rezultatami. Całą resztę czasu poświęcają na zabawę, ale tylko i wyłącznie na terenie sierocińca. Podwórko jest wielkie, zewsząd otacza je las, atmosfera jest sielska, ale są dwa miejsca, do których nie wolno się zbliżać dzieciom. Pierwszym z nich jest płot wyznaczający granicę lasu, drugim wiecznie zamknięta, wielka brama. Żadne z dzieci nigdy nie wychodzi poza wyznaczony teren, nie ma zresztą jak, żadne więc nie widziało także świata zewnętrznego. Ci zaś, którzy opuścili ten wielki, wspólny dom, nigdy nie skontaktowali się z tymi, którzy zostali, a placówkę opuszcza każdy, zanim skończy 12 rok życia. Czyżby działo się tu coś podejrzanego? Oczywiście, że tak, ale bohaterowie nie zdają sobie jeszcze z tego sprawy. Przynajmniej do dnia, w którym z Grace Field House wyprowadza się ich sześcioletnia koleżanka. Ponieważ zostawiła pluszaka, którego tak uwielbiała, Emma i Norman wymykają się do bramy by jej go oddać. To, co jednak odkrywają na miejscu, wywraca ich życie do góry nogami. Od teraz codzienna sielanka zmienia się w piekło, a na nastoletnich bohaterów czeka wyzwanie, w którym stawka jest ich życie…
„The Promised Neverland” to manga, która już samą okładką przyciąga wzrok czytelnika. Książki po okładce wprawdzie się nie ocenia, ale w przypadku komiksu, który przede wszystkim opiera się na grafice, jest to bardzo ważne. Szczególnie, że w tym wypadku wnętrze wygląda równie dobrze, co oprawa. Nawet pozbawione koloru. Kreska jest bowiem lekka, zwiewna, ale i mroczna. Dynamiczne sekwencje, głównie te ukazujące postacie w stylu SD (Super Deformed) kojarzą się z pracami Osamu Tezuki, ale jest tu również mnóstwo realizmu, pełnych detali scen i znakomitego klimatu, który jest największą siłą całości.
Ale przecież świetna jest także fabuła mangi. Owszem, oparta na znanych schematach, mocno kojarząca się ze wspomnianym „Kuro”, ale dostarczająca dużo dobrej zabawy. Co ważne, autorka scenariusza zamiast ciągnąć zagadkę Grace Field House w nieskończoność, wyjaśnia ją po pierwszym rozdziale. To, co dzieje się dalej, gwarantuje, że czytelnicy nie będą się nudzić.
Jeśli więc szukacie dobrej mangi grozy, ale lżejszej, nadającej się nawet dla nastolatków, sięgnijcie po „The Promised Neverland”. Naprawdę warto. Ja jestem zaskoczony pozytywnie – bardziej niż sądziłem. Polecam zatem.
|
autor recenzji:
wkp
23.01.2018, 07:58 |