O "Ósmej czarze" nie mogę powiedzieć złego słowa. Bo choć komiks ma swoje lata (po raz pierwszy został wydany własnym sumptem przez autora w 1994 roku), to nie stracił niczego ze swojej świeżości. Ba, do dziś to jedno z najważniejszych dokonań współczesnego polskiego komiksu.
Owedyk próbuje pokazać w nim życie po... końcu świata. Tak, tak. Biblijny Armagedon okazał się bowiem bublem, z którego – prócz wybrańców zabranych do raju – ocalała pewna grupka ludzi. Jednym ze szczęśliwców jest Pierre. Choć z drugiej strony, czy można mówić o szczęściu, skoro jego ukochana – Anita – znalazła się w gronie "zbawionych"?
Domyślacie się już na czym opiera się fabuła? Zgadza się. Pierre wyrusza w podróż do raju. Raj nie jest bowiem znanym z Biblii niebiańskim ogrodem, ale pilnie strzeżonym, otoczonym murami miastem położonym gdzieś w Azji Mniejszej. Na pierwszy rzut oka bardziej niż boski dom przypomina... obóz koncentracyjny. Ci, którzy do niego trafiają, są poddawani "praniu mózgu", zabiera się też im wszelkie pamiątki związane z życiem przez Armagedonem.
I choć Prosiak nie jest mistrzem rysunku realistycznego (przez lata zajmował się przecież tworzeniem komiksów do typowo punkowych zinów), to na efekt trudno narzekać - w rozpisanej na ponad 80 plansz historii nie ma graficznych wtop. Ba. W opowieści nie brakuje pięknych kadrów (scena zachodu słońca z rozwalonym wiaduktem kolejowym i pozrywanymi liniami energetycznymi, widok na zalaną bardziej niż zwykle Wenecję) oraz całych, kilku obrazkowych scen sprzed zagłady. Takich, o których zakochani chcą pamiętać jak najdłużej...
Wydanie Kultury Gniewu wzbogacono o prolog - nowelkę "Genesis" pierwotnie opublikowaną w piątym numerze "Prosiacka", autorskiego fanzinu Owedyka. Efekt? Jeden z najpiękniejszych albumów stworzonych przez twórców komiksu młod(sz)ego pokolenia.
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.